Dużo zarabiają, a jednak mało grają. W Europie rośnie lista zawodników, którzy są niezadowoleni ze swojej obecnej sytuacji. Czy to może oznaczać ciekawe ruchy transferowe w styczniu 2022 roku? Na to wygląda. Przyglądamy się temu, co ma miejsce w przypadku czterech piłkarzy, którzy jeszcze niedawno byli na świeczniku, a dzisiaj regularnie grzeją ławę lub w ogóle są poza kadrami meczowymi swoich zespołów.
- Wiadomo nie od dzisiaj, że finanse nie idą w parze z dyspozycją sportową zawodników
- Poziom sportowy piłkarzy przez brak regularnych występów systematycznie się obniża
- Kłopoty z grą mają ostatnio: Wijnaldum, Martial, Cavani i Icardi. Czy to oznacza, że zimą zmienią kluby?
Wijnaldum nie spełnił oczekiwań
Na pierwszy plan wysuwa się postać Georginio Wijnalduma. Jeszcze pół roku temu niewielu spodziewało się, że Holender zaliczy aż taki spadek formy. Zawodnik w trakcie ostatniej sesji transferowej był bohaterem jednego z głośniejszych transferów, gdy dołączył do Paris Saint-Germain za darmo. Była to zresztą jedna z kilku darmowych transakcji, za którymi stał dyrektor sportowy ekipy z Ligue 1 – Leonardo. Do teamu z Paryża dołączyli również Gianluigi Donnarumma, Sergio Ramos, czy Lionel Messi.
Wijnaldum, zanim trafił do PSG, to przez długi czas łączony był z przeprowadzką do Interu Mediolan. Ostatecznie o transferze zawodnika do francuskiej drużyny zdecydowały kwestie finansowe. Paryżanie zaoferowali zawodnikowi tygodniówkę na poziomie mniej więcej 209 tysięcy euro, co w skali roku zapewnia piłkarzowi zysk ponad 10 milionów euro, więc decyzja zawodnika nie mogła dziwić.
Pierwsze wnioski po czterech miesiącach pobytu Holendra w drużynie z Parc des Princes są takie, że Wijnaldum może być rozczarowany pobytem w ekipie z Francji. W Ligue 1 rozegrał 15 spotkań, ale tylko osiem razy wystąpił w wyjściowym składzie. Mając na uwadze to, że przymierzany do gry w PSG jest Franck Kessie, to sytuacja Wijnalduma we francuskiej ekipie nie przedstawia się najlepiej. Można przypuszczać, że zawodnik niebawem zmieni pracodawcę. Najbardziej realny wydaje się powrót piłkarza na Wyspy Brytyjskie.
Martial zmieni klub, jeśli otrzyma pieniężny tort?
Kolejnym zawodnikiem, który może przykuwać uwagę w trakcie zimowej sesji transferowej, jest Anthony Martial. Francuz jest prawdopodobnie najbardziej niezadowolony z przeprowadzki do teamu Old Trafford takich zawodników jak Jadon Sancho, czy Cristiano Ronaldo. Wymieniona dwójka przyczyniła się do ostawienia na boczny tor 26-latka. Menedżer byłego piłkarza AS Monaco już zdążył dać do zrozumienia, że Martial zmieni klub. Kłopotem przy tego typu rozwiązaniu mogą być jednak dwa czynniki. Pierwszy jest taki, że francuski piłkarz ma umowę do 2024 roku, a drugi polega na tym, że podobnie jak Wijnaldum, może liczyć na miesięczne apanaże w wysokości ponad 10 milionów euro.
W kontekście Martiala swego czasu pojawiały się doniesienia, że chętni na transfer z jego udziałem byli działacze Interu Mediolan, czy Juventusu. Aczkolwiek przedstawiciele Serie A mogą zaoferować piłkarzowi zarobki na poziomie max sześciu milionów euro. Nawet w kontekście niższych podatków na Półwyspie Apenińskim perspektywa kontynuowania kariery w Italii, biorąc pod uwagę finanse, nie byłaby zbyt atrakcyjna dla Francuza. Aczkolwiek, gdyby działaczom Starej Damy udało się sprzedać Aarona Ramseya, to wówczas nie tylko mogliby zarobić na transferze z udziałem zawodnika, ale straciliby też piłkarza, który mocno obciąża listę płac. Walijczyk może liczyć na wynagrodzenie w wysokości siedmiu milionów euro rocznie. Niewykluczone zatem, że ruch Martiala do teamu z Allianz Stadium będzie uzależniony od tego, jaka przyszłość spotka Ramseya.
Powody do frustracji w ostatnich tygodniach mają również Edinson Cavani i Mauro Icardi (obaj mają zarobki roczne na poziomie blisko 10 mln euro rocznie). Urugwajczyk tylko w teorii jest zawodnikiem Manchesteru United. W praktyce w tej kampanii pojawił się na boisku zaledwie osiem razy, spędzając na placu gry 274 minuty. 34-latek jednak pod względem finansowym nie ma powodów do narzekań i dzięki kontraktowi z klubem z Premier League może zapewnić godną przyszłość kilku pokoleniom w swojej rodzinie. Z różnych stron słychać jednak, że zawodnik ma ambicje, aby jeszcze regularnie grać. To sprawia, że nie można wykluczyć scenariusza, sugerującego, że El Matador trafi do FC Barcelony. Innym wariantem może być powrót piłkarza do SSC Napoli.
Icardi coraz bardziej postrzegany jako niewypał
Bardziej skomplikowana sytuacja jest z argentyńskim napastnikiem. Icardi był swego czasu na liście życzeń Juventusu, który były jednak chętne na wypożyczenie napastnika. Nie brakowało również spekulacji, łączących Maurito z ekipami z Premier League. Zwolennikiem sprzedania piłkarza z PSG, jest natomiast Leonardo. I tutaj pojawia się kłopot. Tym bardziej że aktualnie kontuzje leczy Neymar, więc PSG, dopóki nie otrzyma atrakcyjnej oferty i ciekawej alternatywy, to nie będzie na siłę próbować rozstać się z zawodnikiem. Chętnych na usługi Icardiego w styczniu nie powinno jednak brakować.
Prawda jest taka, że wymienieni zawodnicy są tak naprawdę niedoceniani przez swoich aktualnych pracodawców. Można zrozumieć to, że rywalizacja w takich klubach jak Man Utd, czy Paris Saint-Germain jest ogromna. Możliwe jednak, że spakowanie walizek i poszukanie nowej drogi będzie okazją na odbudowanie się w nowej ekipie.
Czytaj więcej: Giganci Premier League na fundamentach z Bundesligi: niemiecka szkoła trenerska podbija ligę angielską
Komentarze