Okno transferowe zbliża się dużymi krokami, chociaż tak naprawdę niewiele jeszcze wiadomo, w jakich realiach będzie one funkcjonowało. Pewne jest natomiast to, że sternicy poważnych na rynku europejskim klubów, interesują się reprezentantami Polski. Arkadiusz Milik, Karol Linetty, Łukasz Fabiański, czy Rafał Gikiewicz to zawodnicy, przykuwający dużą uwagę. Jaki czeka ich los w trakcie letniej sesji transferowej?
- Arkadiusz Milik niewykluczone, że zostanie najdroższym piłkarzem w historii polskiej piłki nożnej. Pod względem wartości wyżej stawiani są: Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny, czy Piotr Zieliński, ale to wychowanek Rozwoju Katowice jest prawdopodobnie najbliżej zmiany klubu.
- SSC Napoli w trakcie pandemii koronawirusa ucierpiało z ekonomicznego punktu widzenia. Tym samym transfer jednego z kluczowych zawodników, którym niewątpliwie jest Milik, mogłoby załatać w pewnym stopniu dziurę budżetową w ekipie z Kampanii.
- Polska szkoła bramkarzy może znów znaleźć się na europejskim świeczniku. Fabiański to klasa nie tylko reprezentacyjna, ale także światowa, co potwierdzają jego udane występy w West Hamie United. Nie inaczej jest w przypadku Gikiewicza, któremu Union Berlin w dużym stopniu zawdzięcza to, że może występować w Bundeslidze. Kolejka chętnych już ustawia się po tych golkiperów.
Czytaj również: Wisła Kraków w czasie kluczowych rozstrzygnięć.
Milik ile tak naprawdę jest wart?
Arkadiusz Milik to jeden z tych zawodników w reprezentacji Polski, który musiał sporo się napracować, aby znaleźć się w tym miejscu, w którym jest obecnie. Do poważnej piłki urodzonego w Tychach napastnika wprowadził trener Adam Nawałka, który dał mu szansę debiutu w szeregach zabrzańskiego Górnika. To był milowy krok w przygodzie z piłką zawodnika, który dzisiaj broni barw SSC Napoli. 26-latek co prawda do teamu z Górnego Śląska trafił za zaledwie 75 tysięcy euro. Później jednak jego przeprowadzki zamykały się już w milionach euro, które wykładały za niego: Bayer Leverkusen, AFC Ajax, aż w końcu klub z Neapolu.
Statystyczny bilans występów Milika, mając na uwadze wszystkie jego kluby, zamyka się na dzisiaj w 258 spotkaniach, w których reprezentant Polski zdobył 112 bramek. Oprócz tego zaliczył też 35 asyst. Już na pierwszy rzut oka te liczby robią wrażenie, a jak dodamy do tego jeszcze to, że polski napastnik nie należał do kluczowych postaci w szeregach Aptekarzy, czy ekipy z Bawarii, a w trakcie swojego pobytu we Włoszech zaliczył dwie poważne kontuzje, to można śmiało zaryzykować tezę, że mamy do czynienia z fenomenem piłkarskim, nie tylko na skalę polskiej piłki. Chociaż sam zawodnik jest zapewne świadomy tego, że musi wciąż pracować nad swoją skutecznością, co często jest krytykowane przez postronnych obserwatorów.
Ostatnio na naszych łamach można było przeczytać tekst, którego bohaterem był Harry Kane. Warto zatrzymać się przy tym piłkarzu na chwilę. Różnica wieku między Anglikiem a polskim napastnikiem wynosi zaledwie rok. Oczywiste jest, że zawodnik The Spurs gra w mocniejszej lidze. W każdym razie fakt jest taki, że aktualnie wyższą średnią goli na mecz może pochwalić się Milik. Aż ciśnie się, aby rzec: “Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Przypomnieć należy też, że mamy do czynienia z zawodnikiem, który miał w trakcie swojej kariery dwa razy zerwane więzadła, raz w lewej, a raz w prawej nodze. W sezonie 2019/2020 poznajemy prawdziwą wartość Milika, który doświadczony przykrymi zdarzeniami z przeszłości, pokazuje, że śląski etos pracy i chęć podejmowania nowych wyzwań, nie są mu obce.
Niewykluczone zatem, że po poważne kontuzji reprezentanta Anglii poznamy też jego siłę. Nie jest w każdym razie powiedziane, że po urazie ścięgna udowego Kane będzie w takiej samej dyspozycji, jak przed nim, więc potencjalny kupiec może w pewnym sensie kupować kota w worku. Ciekawe jest natomiast to, że obu piłkarzy może w przyszłości połączyć kolejny po kontuzjach czynnik, którym stać się może ten sam klub. Dodajmy, że Tottenham też jest w gronie zainteresowanych polskim napastnikiem.
Atletico i Juventus zabiegają o Milika?
W hiszpańskich i włoskich mediach najczęściej w kontekście byłego piłkarza Ajaxu spekuluje się, że chcą go mieć w swoich szeregach Atletico i Juventus. Zwolennikiem transferu piłkarza do ekipy ze stolicy Hiszpanii ma być sam Diego Simeone, który ma twierdzić zdaniem prasy na Półwyspie Iberyjskim, że Milik jest idealnym kandydatem do gry w ataku jego zespołu obok Joao Felixa i Alvaro Moraty. Polski napastnik miałby w szeregach Los Colchoneros zastąpić Diego Costę, który najpewniej rozstanie się z Atletico. Najnowsze sugestie mediów wskazują, że 24-krotny reprezentant Hiszpanii mógłby zostać nawet zaangażowany w wymianę piłkarzy między madrytczykami a Napoli.
Kolejnym klubem, który jest chętny na pozyskanie Milika, jest Juve. Chociaż w polskim środowisku piłkarskim temat jest lekceważony, to trzeba zaznaczyć, że jest coś na rzeczy. Sternicy Starej Damy według doniesień szanowanych na Półwyspie Apenińskim dziennikarzy już od dłuższego czasu przyglądają się reprezentantowi Polski. Nie będzie też żadnym nadużyciem stwierdzenie, że wielbicielem talentu Milika jest szkoleniowiec turyńskiej ekipy Maurizio Sarri, który miał okazję współpracować z Polakiem w teamie spod Wezuwiusza. 26-latek strzelił pod skrzydłami włoskiego trenera łącznie w 40 spotkaniach 14 goli. Przypomnijmy jednak, że był to czas pierwszej poważnej kontuzji Polaka.
Napoli, czyli klub bez oświetlenia w ośrodku treningowym
Ciekawe zdanie na temat urodzonego w Tychach zawodnika ma Mateusz Święcicki z Eleven Sports, który nie ukrywa, że brak transferu Milika oznaczać będzie to, że polski zawodnik nie będzie się rozwijał. Zmiana klubu może być dla niego najlepszym rozwiązaniem.
– Nie jest żadną bzdurą, że Milik negocjuje z Juventusem. Czasami odnoszę wrażenie, że w Polsce traktowane jest to jako plotka wyssana z palca. Dzisiaj zarządza się 25 zawodnikami w kadrze klubu, więc nie zawsze trzeba kupić piłkarza do pierwszego składu i chyba tak ma się sprawa z Milikiem – mówił Mateusz Święcicki w rozmowie z Goal.pl.
– Czy Milik piłkarsko pasuje do Juve? Warto zaznaczyć, że Juventus ostatnio pozyskiwał zawodników, którzy nie od razu trafili do pierwszego składu, a jako uzupełnienie. Jak sobie prześledzimy transfery Juve w 2012, 2013 i 2014 roku, to znajdziemy kilku takich piłkarzy. Przykładami mogą być Rodrigo Bentancur, czy Alex Sandro. Moim zdaniem Milik odnalazłby się w Juventusie. W ogóle myślę, że Milik i “Zielu” powinni uciekać z Napoli, bo oni już w tym klubie się nie rozwiną. Z wielu powodów, jak ograniczenia medialne, prowincjonalność – zaznaczył komentator Eleven Sports.
– Najlepszym podsumowaniem Napoli jest to, że w centrum treningowym klubu, które było modernizowane chyba 1,5 roku temu, nie ma światła. Tym samym drużyna nie może mieć treningu wieczorem. Jasne, dobrze się zarabia w Napoli, ale piłkarz po iluś latach, jak ma szansę, chce zmienić klub. Jeśli chodzi o Napoli, to w konflikcie odeszli Gonzalo Higuain, czy Marek Hamsik. Raul Albiol też żegnał się bez sentymentu z klubem – podkreślił ekspert od calcio.
Linetty dołączy do Torino, a może przedłuży kontrakt?
Kolejnym na ironię losu niedocenianym polskim piłkarzem, który na co dzień gra z powodzeniem na Półwyspie Apenińskim, jest Linetty. Co ciekawe niewykluczone, że były piłkarz Lecha Poznań latem także zakotwiczy w stolicy Piemontu. Co prawda Linetty nie znajduje się na liście życzeń aktualnych mistrzów Włoch, a Torino FC. W każdym razie to klub, który polskim fanom Serie A może kojarzyć się dobrze. Przypomnijmy, że ikoną w tej ekipie stał się Kamil Glik, na którego cześć powstawały nawet piosenki hip-hopowe. Kością niezgody przy ewentualnej transakcji z udziałem zawodnika Sampy mogą być jednak pieniądze.
UC Sampdoria oczekuje 11 milionów euro za Polaka. Podobnie jak w Napoli, tak i w szeregach klubu z Genui trzeba mieć na uwadze, że właściciel klub, w tym przypadku Massimo Ferrero, jest trudnym negocjatorem, więc samo porozumienie zawodnika z Bykami może dojść szybko do skutku, ale z pewnością trudniej będzie o porozumienie samych klubów w kontekście sumy odstępnego. Warto jednak dodać, że Linetty ma umowę ważną z ekipą z portowego miasta tylko do końca czerwca 2021 roku. Przedstawiciele genueńczyków już pracują nad nowym kontraktem dla 25-latka, który miałby zostać przedłużony o cztery lata, jak wskazują włoskie środki masowego przekazu.
Lewandowski w Premier League? Fabiański pożegna Młoty?
Polskimi zawodnikami, którzy w trakcie letniego okna transferowego mogą zmienić kluby, są również: Łukasz Fabiański, Rafał Gikiewicz i Robert Lewandowski. Niektórych może zdziwić nazwisko kapitana Biało-czerwonych w tym gronie. Niemniej, jeśli faktem się stanie, że napastnik Bayernu Monachium pobije rekord Gerda Müllera pod względem goli strzelonych w niemieckiej ekstraklasie, co jest bardzo prawdopodobne, to scenariusz związany ze zmianą klubu jest możliwy.
Kto wie, czy jak bumerang nie wróci temat transferu Polaka do Realu Madryt, który latem raczej nie pozyska Kyliana Mbappe, znajdującego się w powszechnej opinii na czele listy życzeń sterników Królewskich na letnie mercato.
Biorąc pod uwagę, że kluby Premier League powinno stać na wyłożenie 45-50 milionów funtów na transakcję z udziałem Lewandowskiego, to i takiego kierunku nie można wykluczyć dla reprezentanta Polski, który w Niemczech osiągnął praktycznie wszystko, co można było osiągnąć oprócz triumfu w Lidze Mistrzów. Z pewnością na wyłożenie takiej sumy mogłyby sobie pozwolić Chelsea FC, czy Manchester United, dla których transfer z udziałem Polaka mógłby być panaceum na określoną liczbę goli w sezonie.
Skoro jesteśmy przy angielskiej ekstraklasie, to trudno nie odnieść się także do przyszłości Fabiańskiego, którego ewentualny transfer powinien być nieunikniony, jeśli West Ham United nie zdoła uratować się przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii. Jeśli faktem stałby się taki obrót wydarzeń, to można być jednak spokojnym o to, że 35-latek na brak ofert z Premier League nie będzie narzekał, bo w ostatnich latach Fabiański zapracował swoimi występami na dobrą opinię u działaczy angielskich klubów.
Smakowitym kąskiem na rynku transferowym powinien być też inny polski bramkarz w osobie Gikiewicza, który wiadomo, że po zakończeniu sezonu 2019/2020 rozstanie się z Unionem Berlin, gdyż wygasa jego kontrakt. Na dzisiaj można stwierdzić na sto procent, że zawodnik nie zasili szeregów Herthy BSC, co sam dał do zrozumienia w kilku wypowiedziach dla mediów. Logika nakazywałaby, aby FC Schalke 04 zgłosiło się po Polaka, mając ostatnio kłopoty z bramkarzami. Tym bardziej że klub z Zagłębia Ruhry ma dobre wspomnienia z polskimi zawodnikami z przeszłości. Niech jako przykłady posłużą Tomasz Hajto, czy Tomasz Wałdoch. Z drugiej jednak strony Schalke słynie z tego, że stawia na swoich wychowanków, jeśli chodzi o bramkę, co potwierdzają takie postacie jak Manuel Neuer, czy Alexander Nübel. Tym samym można z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że 32-latek w przypadku zmiany klubu, trafi do średniaka z niemieckiej ekstraklasy.
Okno transferowe zapowiada się ciekawie
Wbrew różnym sugestiom, mówiącym, że pandemia koronawirusa wpłynie znacząco na transfery latem, można przypuszczać jednak, że kilka ciekawych transakcji dojdzie do skutku. Także tych związanych z polskimi zawodnikami. Kto wie, czy nie zostanie pobity rekord transferowy z udziałem Polaka. Przypomnijmy, że jak na razie najdroższym polskim piłkarzem, jest Krzysztof Piątek, który za 35 milionów euro trafił do AC Milanu z Genoi CFC. Jeśli faktem stałaby się transakcja z udziałem Milika, to można spodziewać się transferu w wysokości mniej więcej 40-45 milionów euro. Gdyby klub zmienił z kolei Lewandowski, to mogłaby pęknąć suma 60 milionów euro. W czterech słowach: będzie się działo latem.
Komentarze