Jose Mourinho – klasa światowa kąśliwego Portugalczyka

Jose Mournho
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Jose Mournho

Piłka nożna powoli wraca do świata żywych. Mecze rozgrywane są w niesamowitym tempie. Piłkarze nierzadko muszą wybiegać na boisko, co trzy dni. Muszę przyznać, że bardzo brakowało mi w czasie zawieszenia rozgrywek piłkarskich całej otoczki wokół futbolu. Nie tylko finezyjnych zagrań, efektownych goli, świetnych interwencji bramkarzy, czy opraw kibiców. Moją uwagę często przykuwały także różne reakcje trenerów w swoich centrach dowodzenia. Jednym z mistrzów pod tym względem był Jose Mourinho, który z Interem Mediolan wygrał potrójną koronę. Mediolański klub właśnie obchodzi jubileuszową dziesiątą rocznicę od wygrania triplety, więc to chyba idealny czas, aby odnieść się w kilku zdaniach do portugalskiego trenera.

Czytaj dalej…

  • Jose Mourinho zarozumiały i zadumany w świetle kamer, ale poza nimi typ wrażliwego człowieka.
  • Portugalczyk to z pewnością jeden z najlepszych trenerów na świecie, który ma na swoim koncie mnóstwo sukcesów, które odnosił w czterech różnych krajach. Jedyny w swoim rodzaju.
  • Jakie cele może mieć jeszcze przed sobą Mourinho? Czy kiedyś spróbuje swoich sił w Bundeslidze lub Ligue 1? A może wróci do Serie A? Fani reprezentacji Portugalii widzieliby 57-latka w roli selekcjonera. Jaka przyszłość czekać może Mourinho?

Czytaj również: Paul Pogba, czyli geniusz i ekscentryk w jednym

Jose Mourinho. Najlepszy trener na świecie

Kampania 2009/2010 z pewnością była jedną z najlepszych w historii Nerazzurrich, czy to się komuś podoba, czy nie. Można psioczyć i narzekać na styl gry Interu w tamtym czasie. Mediolański team według wielu opinii był za bardzo skoncentrowany na defensywie, był wyrafinowany w swoich poczynaniach. Koniec końców najważniejsze jest jednak to, co w gablotach klubowych, czyli trofea. Pod tym względem “The Special One” nie może mieć sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o Inter.

Zdaję sobie sprawę z tego, że Mourinho to jeden z tych trenerów, którego jedni uwielbiają, inni nienawidzą. Wiem jednak też, że tacy szkoleniowcy jak Portugalczyk nie pozostają nikomu obojętni. Ze względu na swoją osobowość, mentalność zwycięzcy i perfekcyjność w działaniu jest wielki. Takie cechy są jednak panaceum na sukces w każdej branży, nie tylko w piłce nożnej.

Mourinho w trakcie swojej kariery trenerskiej przyzwyczaił już do tego, że ściąga presję z piłkarzy na swoje barki. 57-latek, będąc trenerem Interu, niejednokrotnie wyróżniał się skandalicznymi zachowaniami. Skrzyżowane dłonie nawiązujące do tego, że arbiter Paolo Tagliavento powinien z marszu zostać zakuty w kajdanki, przeszły już do historii. Trzeba jednak pamiętać, że za swoje niestosowne zachowania aktualny opiekun Tottenhamu Hotspur musiał ponosić konsekwencje, płacąc między innymi grzywny. Ta słynna z czasów pracy w Interze kosztowała portugalskiego trenera 40 tysięcy euro. To jednak nie wpłynęło na zmianę stylu bycia Mourinho.

Cięte żarty kąśliwego Portugalczyka

Osobiście nie mogę się nadziwić temu, że wielu dziennikarzy w czasach, gdy powinęła się Portugalczykowi noga w jednym, czy drugim klubie, to wręcz gnębili go swoimi krytycznymi uwagami. Z jednej strony można powiedzieć, że taki zawód. Raz się chwali, raz się gani. Bohaterzy raz są na wozie, raz pod wozem. W każdym razie, gdy przedstawiciele mediów rzucali się na portugalskiego szkoleniowca jak hieny na padlinę, to ten zwykle mógł liczyć na wsparcie ze strony piłkarzy. Nie tylko tych, z którymi współpracował. Rozumiem, że Mourinho mogło się obrywać za to, że był arogancki, przekraczając czasem granice dobrego smaku. Czy to jednak odpowiednie wytłumaczenie? Nie sądzę. Zresztą riposty portugalskiego trenera na konferencjach prasowych zwykle zamykały usta szydercom.

John Terry, czy Wesley Sneijder niejednokrotnie mówili w różnych wywiadach, że Mourinho był tym, który pozwolił im się wnieść na wyższy poziom. Portugalczyk, chociaż sprawiał wrażenie tego, który jest ważniejszy od klubu, to jednak zawsze starał się stawiać dobro drużyny na pierwszym miejscu, co potwierdzają zawodnicy z nim współpracujący.

W pewnym momencie swojej kariery Mourinho był jak Midas, czego nie dotknął to zamieniał w złoto. FC Porto i triumf w Lidze Mistrzów. Myślicie, że to niemożliwe? Nie dla Portugalczyka. Mourinho, prowadząc zawodników Smoków, w pokonanym polu pozostawił AS Monaco, nie dając w zasadzie żadnych szans ekipie z Księstwa w finale. Kto w 2004 roku nie uwielbiał takich zawodników jak: Ludovic Giuly, Jerome Rothen, Fernando Morientes, Dado Prso, czy Shabani Nonda? Ja przyznam szczerze, zakochałem się w tej ekipie od pamiętnego starcia z Deportivo La Coruna i zwycięstwa nad hiszpańską drużyną 8:3. To, co w tym starciu robili Prso, Giuly, czy Rothen było niesamowite. W finale jednak trafili na Deco i spółkę, ulegając Porto 0:3. Zawodnicy portugalskiej ekipy po zakończeniu meczu cieszą się, radują z triumfu. Tymczasem Mourinho już zaczynał odgrywać swoją rolę. Odebrał medal, po czym natychmiast go zdjął, wiedząc, że wkrótce zakończy swoją pracę w klubie. Tak rodziła się legenda, która trwa do dzisiaj.

Po przygodzie z Porto portugalski trener trafił na Wyspy Brytyjskie, gdzie objął stery nad Chelsea FC. W ekipie z zachodniego Londynu dwa razy sięgnął po mistrzostwo Premier League. Pierwszy triumf był wyjątkowy, bo zawodnicy The Blues sięgnęli po prestiżowe trofeum po raz pierwszy od 50 lat. Mourinho tym samym na stałe zapisał się w klubowych archiwach, jako ten, który odwrócił złą kartę. Do londyńskiej ekipy Mourinho ma zresztą sentyment, bo wrócił do niej i w sezonie 2014/2015 wywalczył kolejne mistrzostwo Anglii. W stołecznym klubie dał się zapamiętać nie tylko z triumfów w lidze angielskiej, ale także kontrowersyjnych konferencji prasowych.

Potrójna korona w Interze

Portugalczyk nie ukrywa jednak, że najmilej wspomina pracę w Interze. We Włoszech było wszystko, czego chciał Mourinho. Piłka nożna traktowana, jak religia. Telewizyjne kamery analizujące każde szepty na ucho do swoich asystentów. W takich realiach Portugalczyk czuł się, jak ryba w wodzie, a i włoskie media były ukontentowane, bo wiadomo było, że tam, gdzie jest Mourinho, na pewno nie będzie nudy. Z mediolańską ekipą obecny menedżer The Spurs dwukrotnie sięgnął po scudetto, raz wygrał Puchar Włoch, ale przede wszystkim triumfował w Lidze Mistrzów. Warto zaznaczyć, że to był ostatni triumf przedstawiciela Serie A w elitarnych rozgrywkach. Kibice Juve mogą cieszyć się, że każdego lata jest im dane celebrować radość po wygraniu mistrzostwa w lidze włoskiej. Niemniej nawet z Cristiano Ronaldo jak na razie Juve nie potrafiło zwyciężyć w Lidze Mistrzów. Czy to się zmieni w tym roku? Nie czas ani miejsce, aby zajmować się tym tematem. Faktem jest natomiast to, że Inter z zawodnikami takimi jak: Diego Milito, Samuel Eto’o, czy Goran Pandev pokonał Bayern Monachium, wygrywając po raz trzeci w historii Puchar Europy.

Swoją osobą Mourinho wpłynął także na ligę hiszpańską. Co prawda w Hiszpanii tuż po podpisaniu umowy poprzeczka przed Portugalczykiem została postawiona bardzo wysoko. Mourinho miał wygrać Ligę Mistrzów i mistrzostwo Hiszpanii. Ostatecznie udało mu się triumfować tylko w hiszpańskiej ekstraklasie, co zostało przyjęte z poczuciem niedosytu. Równie wysokie oczekiwania po pracy Mourinho miały miejsce w Manchesterze United, gdzie Portugalczyk miał poukładać wszystko po nieudanej przygodzie z klubem z Old Trafford w wykonaniu Louisa Van Gaala. Mourinho wygrał Ligę Europy i Puchar Ligi Angielskiej, ale to było zdecydowanie za mało, jak na oczekiwania nie tylko fanów Czerwonych Diabłów, ale też sterników Man Utd. Tym samym 18 grudnia 2018 roku portugalski trener rozstał się z klubem.

Niegrzeczny dla idioty

Mourinho nie pracował nigdzie przez rok, aż w końcu objął stery nad Tottenhamem Hotspur. W klubie z północnego Londynu na razie jeszcze wielkich oczekiwań związanych z mistrzostwem kraju nie ma, chociaż apetyty decydentów The Spurs zostały rozbudzone po tym, jak Mauricio Pochettino poprowadził londyńską drużynę do finału Ligi Mistrzów, gdzie ostatecznie piłkarze Kogutów musieli uznać wyższość Liverpoolu FC. Na razie jednak sternicy klubu uzbrojeni są w cierpliwość. W kampanii 2019/2020 na pewno żadnych spektakularnych sukcesów Mourinho nie wywalczy. Dość powiedzieć, że w tym sezonie Portugalczyk doznał już bolesnych porażek z Norwich City w Pucharze Anglii i z RB Lipsk w Champions League. Co można było zatem przegrać, to Mourinho już przegrał. Wszystko wskazuje też na to, że The Spurs nie wywalczą też przepustki do gry w europejskich pucharach. Co jednak nie zabije, to wzmocni. Trudno spodziewać się, aby drugi tak fatalny sezon przytrafił się “The Special One”.

Mourinho w trakcie swojej kariery wywalczył 31 trofeów w czterech różnych krajach, nie licząc sześciu w FC Barcelonie, gdy pracował jako asystent trenera. Niezwykłe. Portugalczyk, mierząc się z różnymi kulturami, różną specyfiką klubu, różnymi charakterami piłkarzy, zwykle osiągał mniejszy, czy większy, ale jednak sukces. Sam mówi, że nie lubi, gdy mówi się o nim, że jest najlepszym trenerem na świecie. Inną sprawą jest też to, że gdy pytano się go o to, kogo zatrudniłby Mourinho jako prezes klubu na stanowisko trenera, to ten odpowiedział w jednym z wywiadów, że samego siebie. Cały “The Special One”. Świadomy swoich wad i zalet. Czy kiedyś trafi do Paris Saint-Germain, czy Bayernu Monachium nie wiem. Widziałbym natomiast Mourinho w roli selekcjonera reprezentacji Portugalii. Myślę, że prędzej, czy później to się stanie. Zanim jednak do tego dojdzie, to portugalski trener ma robotę do wykonania w Tottenhamie.

Komentarze