Barcelona musi najpierw sprzedać graczy, zanim ruszy na zimowe zakupy. Na szczycie listy zawodników, których klub najchętniej by się pozbył, jest Philippe Coutinho. Według wtorkowych doniesień Brazylijczyk może trafić do Tottenhamu wraz z Clementem Lengletem.
- Barcelona chce sprzedać kilku graczy zimą
- Klub bez smutku rozstanie się, między innymi, z Philippe Coutinho oraz Clementem Lengletem
- Obaj zawodnicy znajdują się ponoć na radarze Tottenhamu
Coutinho i Lenglet zimą trafią do Londynu?
Barcelona zamierza latem wzmocnić kilka pozycji, a najważniejszą z nich jest środek ataku. Żeby do tego doszło, klub musi jednak najpierw zarobić i co istotne – zwolnić kilka nazwisk z pokaźnej listy płac. Tajemnicą poliszynela jest, że pierwsi do zapakowania w taksówkę skierowaną na lotnisko El Prat są Samuel Umtiti i Philippe Coutinho. O ile na pierwszego z nich brak chętnych, o tyle ten drugi – wraz z innym francuskim środkowym obrońca – może zimą trafić do Londynu.
Tottenham interesuje się bowiem Clementem Lengletem. 26-latek dla Xaviego Hernandeza jest jedynie rezerwowym, a ostatnio nie zjednał sobie sympatii kibiców, śmiejąc się z Robertem Lewandowskim po odpadnięciu Barcelony z Ligi Mistrzów. Duma Katalonii nie uznaje za koniecznej sprzedaży Francuza, ale rozpatrzy każdą ofertę. Spurs widzą w nim idealnego gracza do preferowanej przez Antonio Conte formacji 3-5-2. Londyńczykom nie umknął fakt, jak dobrze Lenglet czuje się z piłką przy nodze.
Coutinho został zaś zaproponowany przez Blaugranę nie tylko Tottenhamowi, ale i Newcastle. Brazylijczyk wciąż ma w Anglii dobrą prasę, a jego technika przydałaby się Spurs. Ostatecznie bowiem zarówno Tottenham, jak i Barcelona mają w tym sezonie jeden główny cel. Jest nim powrót do Ligi Mistrzów.
Nie wiadomo, czy londyńczycy zdecydują się na oba transfery, ale w Blaugranie z pewnością otworzyliby szampany. Obecnie Lenglet jest wyceniany przez portal Transfermarkt na 18 milionów euro. Wartość Coutinho jest wyższa o dwa miliony.
Przeczytaj również: Barcelona walczy o Torresa. Ma też alternatywę.
Komentarze