- Viktor Gyokeres zalicza się obecnie do najlepszych napastników świata. Już poprzedni sezon miał znakomity, ale w tym prezentuje się jeszcze lepiej, zarówno w lidze portugalskiej, jak i w Champions League
- Zimą 2021 roku szwedzki portal footbaldirekt poinformował, że jednym z klubów zainteresowanych wówczas piłkarzem Brighton była Legia Warszawa
- Goal.pl sprawdził jak to wtedy było. Z naszych ustaleń wynika, że klub z Łazienkowskiej nie miał szans z jednego powodu
Wyceniany na 70 mln euro, choć niektórzy wieszczą transfer za 100 mln
Viktor Gyokeres to obecnie najbardziej pożądany napastnik świata, wyceniany przez Transfermarkt na 70 mln euro, choć są też supozycje, że za Szweda będzie trzeba zapłacić nawet 100 milionów euro. Zwłaszcza, że w tym sezonie napastnik mający też węgierskie obywatelstwo przechodzi samego siebie. Wisienką na torcie jego dotychczasowych popisów był hattrick w meczu z Manchesterem City. Odejście Gyokeresa z ligi portugalskiej jest tylko kwestią czasu, pozostaje tylko pytanie, gdzie wyląduje ten rewelacyjny strzelec.
Przy okazji snajperskiej eksplozji Szweda media przypomniały (niedoszły) polski wątek w jego karierze. Otóż jak wiadomo, w 2021 roku szwedzki portal Footbaldirekt informował, że wśród klubów zainteresowanych tym graczem jest warszawska Legia. Oczywiście, wtedy nikt nie miał pojęcia jak się rozwinie jego kariera. Albo inaczej, że rozwinie się w tak rewelacyjny sposób.
Teraz, gdy Gyokeres szaleje zarówno w lidze portugalskiej (16 goli w 11 meczach) jak i w Champions League (4 występy, 5 trafień) polskie media przypomniały szwedzki artykuł z 2021 roku, właśnie o zainteresowaniu Legii tym piłkarzem. Ale jak to dokładnie było?
Legia pytała dwa razy. Odpowiedź była jednoznaczna
I choć w historii polskich klubów (również Legii) nie brakuje nietrafionych prognoz co do rozwoju piłkarza (najlepszym, a raczej najgorszym przykładem jest historia Roberta Lewandowskiego na Ł3) to wszystko wskazuje na to, że w przypadku Gyokeresa było inaczej. Albo nawet odwrotnie.
- Zobacz: Ważni zawodnicy Legii Warszawa niedoceniani
Z ustaleń Goal.pl wynika, że Legia o 26-letniego obecnie Gyokeresa starała się nie raz, a dwa razy! Po raz pierwszy polski klub zaczął o niego pytać latem 2020 roku, gdy Szwed wracał do Brighton z wypożyczenia do niemieckiego St-Pauli. Sezon spędzony na boiskach drugiej Bundesligi nie był może jakiś bardzo zły, ale też daleko było do bieżących popisów. W 28 meczach Gyokeres strzelił wtedy 7 goli i zaliczył 4 asysty.
Po sezonie Szwed wrócił do Brighton (Anglicy kupili go w 2018 roku ze szwedzkiego klubu Brommapjokarna) i właśnie wtedy Legia podjęła pierwszą próbę “wyciągnięcia” go z Premier League. Piłkarz współpracował wtedy z agencją Nordic Sky. To duży podmiot menedżerski, który potem Gyokeres zamienił na jeszcze większy. Wtedy polski klub usłyszał, że piłkarz, Brighton i jego otoczenie mają inny plan na jego rozwój. Niedługo po odrzuconych zalotach Legii Gyokeres trafił do Swansea. Tyle że to znów nie był udany pobyt. Skończyło się na kilku miesiącach, 12 meczach i raptem jednej bramce.
Uznano, że Polska to nie jest dobre miejsce
W styczniu 2021 roku Gyokeres wrócił do Brighton i wtedy Legia zgłosiła się po niego po raz drugi. Jako że Szwed miał za sobą kolejny nieudany epizod Polacy liczyli, że może tym razem uda się przekonać (nie)zainteresowane strony do przeprowadzki do Warszawy. Jak się jednak okazało, Legia po raz drugi usłyszała “nie”.
Piłkarz trafił na kolejne wypożyczenie, do Coventry, które latem 2021 roku wykupiło go z Brighton za jedyne 1,2 mln euro. A następnie, po dwóch latach i “wielu golach później”., sprzedało do Sportingu za 24 mln euro.
Wygląda więc na to, że tym razem Legia prawidłowo oceniła potencjał zawodnika, ale niewiele mogła zrobić poza dwukrotną próbą namówienia na transfer. – Chcieć a móc to dwie różne rzeczy. Prawda jest taka, że usłyszeliśmy wtedy, iż Polska nie jest uznawana za dobry kierunek dla rozwoju tego piłkarza. Druga strona w ogóle nie była zainteresowana tym tematem – mówi Goal.pl jedna z osób, które pracowały nad sprowadzeniem Szweda do Legii.
Anglicy nie lubią oddawać piłkarzy do Ekstraklasy
Jak słyszymy, odmowa w obu przypadkach była na tyle stanowcza, że Legia nie formułowała nawet propozycji transferowych, w sensie pensji dla Gyokeresa, czy formy zapłaty dla Brighton.
A wspomniane uzasadnienie wpisuje się w sumie w szerszą politykę angielskich klubów, które odmawiały już nieraz wypożyczenia swoich piłkarzy do Polski. Tak było w przypadku Bartosza Kapustki z Leicester, czy Kacpra Kozłowskiego właśnie z Brighton. A droga, którą obrano dla Gyokeresa ostatecznie okazała się, choć nieco krętą, to jednak słuszną.
Komentarze