Pedro Porro znalazł się na celowniku Tottenhamu czy Barcelony. Trener lizbońskiego Sportingu stwierdził jednak, że jedyną opcją, by Hiszpan odszedł, jest zapłacenie klauzuli odstępnego zawartej w kontrakcie gracza.
- Pedro Porro znalazł się na liście życzeń Tottenhamu i Barcelony
- Trener Sportingu powiedział jednak, że obrońca odejdzie tylko w przypadku opłacenia jego klauzuli odstępnego
- Ta wynosi aż 45 milionów euro
Sporting nie ułatwi Porro odejścia
Prawi obrońcy to na rynku transferowym towar deficytowy. Dwa kluby, które koniecznie potrzebują wzmocnić tę pozycję, to Tottenham i FC Barcelona.
Oba zespoły mają na celowniku Pedro Porro. Jednokrotny reprezentant Hiszpanii występuje w lizbońskim Sportingu od 2020 roku, ale dopiero ubiegłego lata podpisał stały kontrakt. Portugalczycy zapłacili Manchesterowi City 8,5 miliona euro i związali się z defensorem do 2025 roku. Wydaje się jednak, że gracz znacznie szybciej opuści Estadio Jose Alvalade.
Klub nie zamierza jednak ułatwiać sprawy ewentualnym nabywcom. W tym kontekście wypowiedział się ostatnio szkoleniowiec drużyny.
– Nie gramy w tak atrakcyjnej lidze, jak niektórzy i nie możemy też płacić porównywalnych pensji. To dla nas problem, nawet w porównaniu z niektórymi zespołami ligi portugalskiej. Ale Pedro Porro i Marcus Edwards odejdą tylko, jeśli wpłynie za któregoś z nich klauzula odstępnego zawarta w umowie – powiedział Ruben Amorim.
W przypadku hiszpańskiego defensora, owa klauzula wynosi 45 milionów euro. Można zatem bezpiecznie założyć, że nie wróci on do ojczyzny. Barcelona nie wyda zimą ani centa. Z kolei Tottenham również najprawdopodobniej nie wyłoży tak wysokiej kwoty już zimą.
Porro rozegrał w tym sezonie 22 spotkania dla Sportingu. Zanotował w nich dwie bramki i dziesięć asyst.
Zobacz też: Barcelona włącza się do walki o reprezentanta Francji.
Komentarze