Raków chciał gracza Zagłębia. Kwota transferu mogła być ogromna
Raków Częstochowa regularnie płaci duże kwoty za nowych zawodników. Spogląda także na polski rynek – w ostatnich latach Medaliki sięgnęły chociażby po Johna Yeboaha, Michaela Ameyawa, Ariela Mosóra, Patryka Makucha czy Leonardo Rochę. Przed sezonem 2024/2025 kandydatem do wzmocnienia drużyny Marka Papszuna był również Tomasz Pieńko, łączony też z Legią Warszawa.
Ostatecznie do transferu nie doszło, więc 21-latek został w Lubinie. Zagłębie oczekiwało za niego konkretnej kwoty, której nikt nie zdecydował się zapłacić. Sam zawodnik potwierdził, że Raków był poważnie zainteresowany i złożył nawet dwie oferty. Podczas czwartkowego programu “Okno Transferowe” ujawniono kolejne szczegóły dotyczące niedoszłej transakcji.
- Zobacz: Boniek: Ekstraklasa jest ciekawa
W pewnym momencie Pieńko miał być bliski przenosin do Częstochowy.
– Potwierdzam, że była dość szeroko zakrojona akcja trójstronna – Zagłębie, Raków i Tomek Pieńko. Nie doszło do finalizacji. Generalnie wydawało się, że temat będzie nierealny. W którymś momencie wydał się realny, ale skończyło się pozostaniem Tomka w Zagłębiu – zdradził Piotr Burlikowski, który we wrześniu 2024 roku zakończył swoją pracę w roli dyrektora sportowego Miedziowych.
Burlikowski przyznał także, że kwota transferu mogła nawet przekroczyć dwa miliony euro. Być może Raków zdecydował, że to zbyt duże pieniądze i wycofał się z operacji. Gdyby transfer wówczas doszedł do skutku, zapewne Medaliki pobiłyby rekord Ekstraklasy. Obecnie wynosi on 2,5 mln euro – tyle Legia Warszawa zapłaciła za wykupienie Rubena Vinagre.
Komentarze