W tę zimę Manchester United chce wzmocnić pozycję prawego obrońcy. Początkowy plan został jednak zweryfikowany przez ograniczony budżet.
- Manchester United liczył, że zimą sprowadzi na Old Trafford głośne nazwisko
- Angielski klub był zainteresowany Denzelem Dumfriesem
- Ograniczony budżet skłania jednak Czerwone Diabły do innego gracza
Manchester United wykluczył duży transfer
W tabeli Premier League Manchester United znajdziemy na piątym miejscu. Czerwone Diabły mają tylko kilka punktów straty do ligowego podium. Zespół Erika ten Haga od czołowej trójki odstaje między innymi defensywą. Podopieczni holenderskiego szkoleniowca stracili 20 goli. Czyli aż o dziewięć więcej, niż Arsenal i Newcastle. Zrozumiałe jest zatem, że Manchester United chce postarać się o wzmocnienie obrony.
Na prawej flance podstawowym piłkarzem jest Diogo Dalot, który spisuje się świetnie. Ma on jednak kontrakt ważny jeszcze tylko przez kilka miesięcy. Dla Manchesteru United nowa umowa Dalota to priorytet. Sporadycznie na boisku pojawia się jego zmiennik, czyli Aaron Wan-Bissaka. Klub nie jest zadowolony z Anglika, który ma zostać sprzedany. Jego przedstawiciele już pracują nad znalezieniem mu pracodawcy w Premier League, dzięki czemu na konto Czerwone Diabłów wpłynęłoby trochę pieniędzy.
Jeżeli Wan-Bissaka opuści Old Trafford, Manchester United ruszy po jego następcę. Początkowo klub chciał pozyskać Denzela Dumfriesa, czyli ważną postać reprezentacji Holandii i Interu Mediolan. Wicemistrz Włoch oczekuje jednak za niego 50-60 milionów euro. Fabrizio Romano informuje, że Dumfries jest za drogi dla Manchesteru United. Inna opcja dla Czerwonych Diabłów to zaś eremie Frimpong, który błyszczy w barwach Bayeru Leverkusen.
Czytaj także: Jadon Sancho odbuduje się na wypożyczeniu?
Komentarze