Damian Kądzior i Lech chcieli zawrzeć umowę tego lata. Piast nie dostał jednak odpowiedniej oferty, co potwierdził zawodnik gliwiczan.
- Piast i Lech prowadzili tego lata rozmowy transferowe
- Ich tematem był Damian Kądzior
- Pomocnik gliwiczan zabrał głos na temat swoich niedoszłych przenosin do Poznania
Lech pożałował pieniędzy
Sezon 2022/2023 od początku zapowiadał się jako trudny. Lech miał tego świadomość, a mimo tego nie wzmocnił się wystarczająco. Poznaniacy sondowali kilka nazwisk. Jednym z nich był Damian Kądzior. Piłkarz Piasta pragnął dołączyć do mistrza Polski, co potwierdził w rozmowie z Samuelem Szczygielskim.
– Ja wielokrotnie rozmawiałem z właścicielem, prezesem i trenerem naszego klubu. Znają mnie jako człowieka. W każdym klubie odchodziłem drożej niż mnie kupowano. Chcę, żeby zawsze to była obopólna korzyść, dla mnie i klubu. Gdyby Lechowi mocno zależało, to by przyśpieszył temat i byłbym w Poznaniu. Jeśli Piast uważa, że jestem dla nich wart więcej, to ma do tego prawo – przyznał Kądzior, który nie jest przekonany, czy saga transferowa z jego udziałem już się zakończyła.
– Nie spodziewałem się z agentem, że tyle będzie się działo. Skończyliśmy sezon na piątym miejscu. Jesienią wyglądałem słabo, a miałem liczby. A wiosną grałem dużo lepiej, ale liczb nie było. Uważam, że miałem lepsze sezony niż ten poprzedni – rzekł zawodnik Piasta. Zdradził on na jaką propozycję prawdopodobnie przystaliby gliwiczanie.
– Jakby dołożyli 100 tysięcy, to mogłoby do tego tematu dojść, Piast mógłby zaakceptować kwotę 600 tysięcy euro. Ale to trwało za długo, Lech zaczynał negocjacje od zbyt niskich stawek. W klubie z Lecha były trzy lub cztery oficjalne oferty i żadna przekonująca – wyjaśnił Kądzior.
Czytaj także: Lech Poznań bohaterem tragicznym
Komentarze