Milion euro to absolutne minimum
Imad Rondić to obecnie najbardziej rozchwytywany piłkarz Widzewa Łódź. Jak wiadomo, widziałby go u siebie i Raków Częstochowa, i Ujpest Budapest. Na dziś najbardziej prawdopodobny scenariusz jest jednak taki, że najlepszy strzelec Widzewa zostanie na wiosnę w Łodzi. Ale można zapytać: dlaczego, skoro jest nim tak duże zainteresowanie?
Sytuacja jest skomplikowana z kilku względów, choć oczywiście ten najważniejszy to pieniądze. Widzew już jakiś czas temu wyznaczył cenę minimalną na milion euro. Wokół piłkarza zaczął kręcić się Raków, ale pierwsza oferta spod Jasnej Góry nie rzuciła na kolana działaczy Widzewa. Z naszych informacji wynika, że było to około 450 tysięcy euro. Faktycznie, nie za dużo jak na piłkarza, który robi furorę w tym sezonie Ekstraklasy.
Widzew Łódź – podsumowanie rundy jesiennej [WIDEO]
Węgrzy też nie doszli do miliona
Skoro Raków swoje, to Widzew swoje. Jak pisaliśmy kilka dni temu, nieoficjalnie najnowsza cena za Rondicia miała się w pewnym momencie zmienić – na 1,4 mln euro. Choć dziś widać, że to po prostu element negocjacji. Raków, o czym informował Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl, wrócił do Łodzi z propozycją sięgającą 700 tysięcy euro. To jednak wciąż dużo poniżej minimum oczekiwanego przez Widzew.
W międzyczasie na horyzoncie pojawił się węgierski Ujpest. Z czym? Z konkretniejszą kwotą, ale… Bazowa oferta Węgrów, jak wynika z naszych informacji, też nie sięga miliona euro. Jak słyszymy, to około 900 tysiecy euro, może z haczykiem. OK, z bonusami dojść nawet do1,2 mln euro, ale… Bonusy to bonusy, mogą być, albo i nie. W ofercie Rakowa też były bonusy, które może i sprawiłyby, że Widzew ostatecznie zarobiłby ten wspomniany milion, ale gwarancji w tym momencie by nie było.
Muszą opaść emocje
Jak można usłyszeć w kuluarach, w całej historii swoją rolę odegrał/odgrywa też ojciec piłkarza. Ale w tym temacie, przynajmniej na razie, postawimy w tym miejscu kropkę. Być może będzie okazja jeszcze do tego wrócić i rozwinąć wątek.
A co z kontraktem piłkarza? Niewiele brakuje do tego, aby przedłużył się z automatu. Oczywiście, Widzew jest gotowy usiąść do stołu i rozmawiać o nowej, lepszej i dłuższej umowie, ale w tym momencie – jak słyszymy – takie rozmowy się nie toczą. Mówiąc bardzo oględnie, potrzeba chyba trochę czasu, aby emocje w tej sprawie nieco ostygły.
Komentarze