Arsenal przyzwyczaił nas do tego, że nie jest nadmiernie aktywny podczas zimowych okien transferowych. Tym razem londyńczycy powinni jednak zrealizować minimum dwie transakcje, aby zmaksymalizować swoje szanse w walce o czołową czwórkę tabeli Premier League.
- Trwające zimowe okno transferowe to moment, w którym Arsenal zwykle nie sięga głęboko go portfela. Teraz sytuacja wymaga jednak takiego rozwiązania
- Klub z siedzibą na Emirates Stadium skoncentruje się przede wszystkim na sprowadzeniu środkowego pomocnika oraz napastnika
- Z drużyną Mikela Artety pożegna się również kilku piłkarzy
Arteta zapracował na zaufanie
22 grudnia ubiegłego roku minęły dwa lata od momentu, gdy Arsenal zatrudnił Mikela Artetę w roli pierwszego trenera. Hiszpan miał w tym czasie mnóstwo pracy, ale wywiązał się z niej dobrze. Wygrał Puchar Anglii oraz Tarczę Wspólnoty. Nie brakowało jednak sytuacji kryzysowych. Arteta był wielokrotnie zwalniany przez media i kibiców. Mimo tego trener Kanonierów za każdym razem potrafił ugasić pożar. Otrzymał bowiem kredyt zaufania od klubu, który wierzy, że Hiszpan jest odpowiednim szkoleniowcem dla Arsenalu.
O tym, że na Emirates Stadium ufają Artecie, najlepiej świadczy ostatnie letnie okno transferowe. Arsenal kupił piłkarzy za około 165 milionów euro, mimo nieułatwiającej zadania pandemii koronawirusa. Żaden inny klub na świecie nie przeznaczył wówczas takiej kwoty na wzmocnienia. Piłkarze, którzy zasilili szeregi Kanonierów bronią się jednak sportowo. Aaron Ramsdale jest wiceliderem w klasyfikacji czystych kont (9). Ben White i Takehiro Tomiyasu to pewne punkty defensywy. Martin Odegaard wykonuje zaś dobrą robotę z przodu (cztery gole i tyle samo asyst). Nuno Tavares i Albert Sambi Lokonga potrzebują jeszcze czasu, ale obaj zdążyli już udowodnić, że trener będzie miał z nich pożytek. Żaden z tych pięciu graczy w momencie przybycia na Emirates Stadium nie miał więcej niż 23 lata.
Czas rozstania z Emirates Stadium
Zadanie Arsenalu na sezon 2021/2022 to przede wszystkim powrót do europejskich pucharów, najlepiej Ligi Mistrzów. W realizacji tego celu londyńczykom nie pomoże kilku graczy, którzy prawdopodobnie opuszczą zimą Emirates Stadium. Na ten moment najbliżej odejścia z zespołu jest Ainsley Maitland-Niles. Anglik nie wdał się w żaden konflikt. Jego kontrakt nie wygasa w czerwcu, nie słychać też apelów o wyższe zarobki. Dlaczego zatem 24-latek rozstanie się z Kanonierami? Jest on po prostu zbędny dla Artety.
Hiszpan dawał piłkarzowi szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności. Za kadencji tego trenera Maitland-Niles rozegrał blisko 50 meczów. Na boisku spędził ponad dwa i pół tysiąca minut, ale trudno przypomnieć sobie spotkanie, w którym Anglik wyróżnił się specjalnie. Ponadto w klubie nie potrafią znaleźć stałej pozycji boiskowej dla 24-latka. Był on już próbowany na bokach obrony, skrzydłach, a także jako defensywny i bardziej ofensywny pomocnik. Anglik regularnej gry poszuka na trzecim w karierze wypożyczeniu. Na zasadzie tymczasowego transferu reprezentował już Ipswich Town i West Bromwich Albion. Teraz podąży drogą Chrisa Smallinga, czy Tammy’ego Abrahama i wzmocni Romę. W najbliższych dniach Maitland-Niles jest spodziewany w stolicy Włoch, gdzie sfinalizowane zostanie wypożyczenie bez możliwości wykupu, choć Giallorossi chcieli zagwarantować sobie taką opcję.
- Zobacz również: Czterech zawodników Arsenalu na radarze Newcastle
Możliwa rewolucja w linii ataku
Mile widziany w klubie przez Artetę nie jest Pierre-Emerick Aubameyang. Hiszpan miesiąc temu odsunął Gabończyka od kadry meczowej, gdyż ten sprawiał problemy dyscyplinarne oraz nie spełniał standardów i zasad ustalonych przez trenera. Ponadto 32-latek został pozbawiony kapitańskiej opaski. Napastnik po raz ostatni pojawił się na boisku 6 grudnia przeciwko Evertonowi. Wówczas rozegrał pięć minut, które mogą być jednocześnie jego ostatnimi w koszulce Arsenalu. Londyńczycy od tego momentu strzelili aż 20 goli w sześciu meczach. Dodatkowo wygrali pięć z nich. Zarabiający 350 tysięcy funtów tygodniowo Gabończyk jest zatem nieprzydatny drużynie. Kanonierzy chętnie rozstaliby się z mającym jeszcze półtora letni kontrakt 32-latkiem. Z pomocą Kanonierom może przyjść poszukujące snajpera Newcastle. Należące do Saudyjczyków Sroki są zdesperowane, gdyż walczą o utrzymanie w Premier League. Aubameyang w ekipie z siedzibą na St James’ Park mógłby liczyć na korzystne warunki finansowe, co może skłonić do zmiany barw klubowych. Transfer nie jest jednak pewny, gdyż Newcastle obserwuje kilku snajperów.
- Zobacz również: Newcastle szuka napastnika. Na radarze Srok dwa duże nazwiska
W styczniu Arsenal może przejść transformację w linii ataku. Drużynę Artety teoretycznie opuścić może każdy z czterech napastników. Będący wychowankiem Kanonierów Folarin Balogun, jest członkiem pierwszego zespołu. Anglik na boisku pojawia się jednak okazjonalnie (trochę ponad 130 minut). Częściej grywa w rezerwach. Klub uznał, że lepsze dla rozwoju 20-latka będzie wypożyczenie do Middlesbrough z Championship. Transakcja jest bliska finalizacji.
Definitywnie rozstać się z Kanonierami pragnie zaś związany z klubem od prawie siedmiu lat Eddie Nketiah. Angielski snajper za kadencji Artety zagrał ponad 50 razy, głównie jako rezerwowy. 15 strzelonych goli nie okazało się wystarczającym argumentem do zyskania uznania w oczach Hiszpana. 22-latek miał w przeszłości ofertę z Crystal Palace, ale kluby nie porozumiały się. Nketiah ma jeszcze tylko pół roku kontraktu, którego nie chce przedłużyć. Młody napastnik latem najprawdopodobniej zwiąże się z Bayerem Leverkusen. Półroczną umowę ma również Alexandre Lacazette. Francuz jest podstawowym graczem od momentu odstawienia na boczny tor Aubameyanga. To jednak nie przekona 30-latka do pozostania na dłużej w Londynie. Obie strony nie wykazują chęci kontynuowania współpracy.
Środek pola wymaga wzmocnienia
Arsenal najczęściej gra w ustawieniu 1-4-2-3-1. Arteta w wyjściowej jedenastce potrzebuje zatem dwóch pomocników będących łącznikami między ofensywą, a defensywą. Hiszpan jeszcze w ostatniej kolejce ligowej do dyspozycji miał pięciu takich piłkarzy. Teraz ma jednak znacznie mniejsze pole manewru. Blisko odejścia na wypożyczenie jest Ainsley Maitland-Niles. Ponadto na Puchar Narodów Afryki wylecieli Thomas Partey i Mohamed Elneny. Kanonierzy rywalizują na trzech frontach a w klubie pozostały jedynie dwie nominalne szóstki (Granit Xhaka i Albert Sambi Lokonga).
Arteta pilnie potrzebuje piłkarza do drugiej linii. Kto może trafić na Emirates Stadium? Kanonierzy nie prowadzą zaawansowanych negocjacji z żadnym klubem. Z Arsenalem coraz częściej łączony jest jednak Bruno Guimaraes. Brazylijczyk reprezentuje na co dzień Olympique Lyon. Do Francji trafił dwa lata temu z Athletico Paranaense za 20 milionów euro. 24-latek już wówczas był celem londyńczyków. Transfer może jednak zostać zrealizowany w tym okienku. Guimaraes wpasowuje się w profil projektu Artety. Jest młody, utalentowany, a jednocześnie ma pewne doświadczenie (blisko 70 występów dla Lyonu).
W negocjacje z klubem 24-latka może zostać zaangażowany Kii Joorabchian. To irański właściciel agencji menadżerskiej, który pośredniczył już przy transferach innych Brazylijczyków (Willian, czy David Luiz). Ponadto Joorabchian ma dobre kontakty z Giuliano Bertoluccim, jednym z najbardziej wpływowych agentów na rynku brazylijskim. Wyceniany na 30 milionów euro przez portal Transfermarkt Guimaraes, wzbudza zainteresowanie innych drużyn z Premier League. Kanonierzy nie mogą zatem zbytnio opóźniać ewentualnych negocjacji. Jeżeli te zakończyłyby się fiaskiem, Arsenal swoją uwagę skieruje prawdopodobnie na innych piłkarzy. Z londyńczykami łączony był między innymi Georginio Wijnaldum.
Vlahovic marzeniem ściętej głowy
Działacze Kanonierów chcą sprawić prezent swoim fanom oraz Artecie. W związku z tym dążą do kupna Dusana Vlahovica, rewelacyjnego Serba z Fiorentiny. Klub ten jest otwarty na negocjacje z zainteresowanymi zespołami, ponieważ 21-latek nie przedłuży kontraktu wygasającego 30 czerwca 2023 roku. Fiołki oczekują za swojego snajpera 70 milionów euro. Arsenal jest gotowy zapłacić taką kwotę, ponieważ wie, że Vlahovic to gwarancja goli przez najbliższe kilkanaście lat. Występuje jednak istotny problem. Serb nie uważa Kanonierów za wystarczająco ciekawy projekt. Zamiast tego woli dokończyć sezon we Fiorentinie, a następnie zasilić szeregi innego angielskiego giganta. Jako potencjalne kierunki wymienia się oba Manchestery i Tottenham. Arsenal wciąż marzy o rewelacyjnym 21-latku i nie porzuca marzeń o kupnie tego zawodnika.
- Zobacz również: Arsenal chce napastnika. 70 milionów euro na stole
Napastnik potrzebny od zaraz
To, że Arsenal potrzebuje nowego napastnika jest niezaprzeczalne. Jako kontrargument można podać, że Kanonierzy są piątym zespołem w Premier League pod względem liczby strzelonych goli. W końcu z faktami się nie negocjuje. Londyńczycy długofalowo mierzą jednak wysoko, a czołowa trójka tabeli jest dużo skuteczniejsza od ekipy Artety. Manchester City zdobył 53 bramki, Liverpool jedną mniej, a Chelsea trafiła do siatki rywali 45-krotnie. Ponadto Kanonierzy w trzech pierwszych meczach przeciwko tym klubom w bieżącym sezonie, nie strzelili ani jednego gola, a stracili 11.
Nie należy zapominać o tym, że Arsenal zamierza rozstać się z dwoma napastnikami, a pozostali mają kontrakty ważne tylko przez pół roku. Siła rażenia musi zatem zostać wzmocniona. Kanonierzy są faworytem do sprowadzenia Alexandra Isaka. Jeden z najbardziej utalentowanych snajperów w La Lidze był na celowniku Barcelony. Real Sociedad nie zamierza jednak sprzedawać Szweda do bezpośredniego rywala o europejskie puchary. Baskowie są zaś otwarci na transfer 22-latka do londyńskiej drużyny. W bieżącym sezonie nie jest on tak skuteczny (8 goli), jak w poprzedniej kampanii (17 trafień), ale to wciąż świetny kandydat do zastąpienia Aubameyanga.
Inna możliwość dla Arsenalu to bramkostrzelny Kanadyjczyk z Lile. Jonathan David już przebił swój ubiegłoroczny wynik strzelecki (aktualnie 16 bramek). Portal Transfermarkt wycenia 21-latka na 50 milionów euro. Z przeprowadzką na Emirates Stadium łączony jest również Patrik Schick. 25-letni Czech swoją grą zachwyca kibiców Bayeru Leverkusen. W tym sezonie strzelił już bowiem 16 goli. Koszt kupna tego gracza to kilkadziesiąt milionów euro. Jeżeli jednak Arsenal chce wrócić do europejskich pucharów, powinien zakontraktować nowego napastnika. Kto by to nie był, to właśnie transfer bramkostrzelnego snajpera może zagwarantować drużynie Artety końcowy sukces w sezonie 2021/2022.
Czytaj także: Plany Juve: sprowadzić napastnika, pozbyć się Ramseya
Komentarze