- Moises Caicedo latem opuścił Brighton & Hove Albion za rekordowe 116 milionów euro
- Kolumbijczyk trafił do Chelsea, ale do samego końca walczył o niego też Liverpool
- Pomocnik wyznał, dlaczego ostatecznie zdecydował się przyjąć ofertę z Londynu
“Nie mogłem odmówić Chelsea”
Saga z odejściem Moisesa Caicedo ciągnęła się bardzo długo. Brighton & Hove Albion już poprzedniej zimy musiało odpierać tabuny chętnych do sprowadzenia defensywnego pomocnika. Mewy zdały sobie sprawę, że taki stan rzeczy nie utrzyma się i podczas letniego okienka transferowego. Dlatego też robiły wszystko, by otrzymać za swojego podopiecznego jak największe pieniądze. Chyba jednak nawet nikt na Amex Stadium nie przypuszczał tego, do jakiej rangi urósł ten transfer. Ostatecznie Chelsea zapłaciła za 22-latka aż 116 milionów euro. To plasuje Kolumbijczyka na dziesiątym miejscu w kategorii najdroższych operacji w historii piłki nożnej, ex aequo z Declanem Rice’em. Rzecz jasna, była to też rekordowa sprzedaż w historii Brighton & Hove Albion.
Mewy od początku liczyły na zgarnięcie za pomocnika fortuny. Sytuację poprawiło im jednak zainteresowanie Liverpoolu. Z Anfield Road ubiegłego lata pożegnało się spore grono piłkarzy drugiej linii i klub musiał szybko zorganizować przebudowę. Sam Juergen Klopp na konferencji prasowej powiedział wprost o trwających negocjacjach. Jego Liverpool był skłonny zapłacić ponad sto milionów euro, ale ostatecznie Caicedo wybrał pierwotnego adoratora.
– Rozmawiałem z Chelsea przez długi czas. Odmówienie temu klubowi było dla mnie niemożliwe, bo ludzie stamtąd bardzo mnie wspierali. Liverpool się do mnie odezwał, ale wtedy było już za późno. Chciałem trafić do Chelsea – powiedział 22-latek w rozmowie z dziennikarzami Sky Sports.
Caicedo rozegrał już dla The Blues 17 spotkań we wszystkich rozgrywkach. Nie udało mu się jeszcze zanotować debiutanckiej bramki czy asysty.
Zobacz też: Nowa umowa i wysoka klauzula Osimhena nie odstraszają giganta.
Komentarze