- Rafaela Pimenta to agentka, która przejęła klientów po zmarłym Mino Raioli
- Brazylijka przyznała, że ma wyjątkowe relacje z Joanem Laportą
- W niedalekiej przeszłości wielu jej klientów łączono z przenosinami do Barcelony. Jednym z nich był, rzecz jasna, Erling Haaland
“Jestem zawsze do dyspozycji Laporty”
Rafaela Pimenta ma wszystko, by zostać pierwszą superagentką piłkarską w biznesie zdominowanym przez mężczyzn. Brazylijka przejęła klientów po zmarłym Mino Raioli, wcześniej przez wiele lat z nim współpracując. W wywiadzie z Mundo Deportivo wypowiedziała się na temat swoich relacji z prezesem Barcelony, Joanem Laportą.
– Kocham Laportę. Nie można mnie o niego pytać, bo zawsze jestem do jego dyspozycji. Mam dla niego wielki podziw. Miałam z nim wiele kontaktów przy kontrakcie Zlatana Ibrahimovicia. Wówczas wszystkie umowy sporządzane były w języku katalońskim, ale Laporta zrobił w tym przypadku wyjątek. Nie jestem racjonalna, gdy mówię o Laporcie. Przed śmiercią Mino, gdy jego stan się pogarszał, pierwszy telefon otrzymałam od Laporty. Przekazał mi swoje wsparcie. Jeśli potrzebuje dobrych zawodników, my ich mamy – powiedziała Pimenta. – Są tu gracze, którzy mogliby sprawdzić się w Barcelonie i klub o tym wie – dodała.
Nie zabrakło też pytań o rzekomą klauzulę w umowie Erlinga Haalanda. Początkowo mówiło się, że dzięki niej latem 2024 roku Norweg mógłby odejść za umiarkowaną – względem jego talentu – kwotę. Później pojawiły się przecieki na temat usunięcia tej klauzuli wraz z przedłużeniem umowy przez Pepa Guardiolę z Manchesterem City.
– Ta klauzula to tajemnica, przypomina mi Wyspę Skarbów. Nikt o niej nie wie… to mi się podoba! – skomentowała Brazylijka.
Zobacz też: Radykalny zwrot w sprawie dyrektora sportowego Barcelony.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze