Kamil Glik przeżył chwile grozy, kiedy zderzył się z piłkarzem Bresci Calcio. Polak został przetransportowany do szpitala, gdzie przeprowadzono szereg specjalistycznych badań. W środę 34-latek opuścił bramy szpitalu, ponieważ lekarze nie stwierdzili poważnych obrażeń, wykluczając wstrząśnienie mózgu.
- Kamil Glik został zniesiony z murawy na noszach po zderzeniu z innym rywalem
- Obrońca trafił do szpitala, gdzie wykluczono poważne urazy głowy
- W wyniku tej sytuacji, Polak stracił dwa zęby
Glik wróci silniejszy
Kamil Glik jest walecznym piłkarzem i zawsze dawał z siebie wszystko. Tak też było we wtorkowym pojedynku Brescia – Benevento (2:2). W tym meczu działo się sporo, jednak w końcówce polski stoper został trafiony nogą w twarz przez Lerisa. Gracz gospodarzy próbował złożyć się do przewrotki. W polu karnym panował jednak spory kocioł, przez co niefortunnie najmocniej oberwał 34-latek.
Minęło trochę czasu, a Glik dalej nie podnosił się z murawy. Wdrożono wszystkie środki ostrożności, dlatego defensor został przetransportowany do szpitala w kołnierzu ortopedycznym. Przy takich zdarzeniach zawsze może ucierpieć kark czy mózg. Na szczęście reprezentant Biało-czerwonych nie odniósł poważnych obrażeń, lecz stracił dwa zęby w wyniku siły uderzenia.
W środę Kamil Glik opuścił szpital, ponieważ lekarze wykluczyli poważne urazy głowy. Potwierdził to sam rzecznik kadry, Jakub Kwiatkowski. Zapewne na jakiś czas odpocznie od piłkarskich obowiązków, aby naładować baterie przed powrotem do treningów.
Obrońca znalazł się w szerokiej kadrze Czesława Michniewicza na marcowe spotkania. Najpierw Polska zagra towarzyski mecz ze Szkocją w Glasgow, natomiast 29 marca dojdzie do finału baraży, w którym rywalem Orłów z nad Wisły będzie Szwecja lub Czechy.
Czytaj więcej: “Chyba żaden z trenerów i piłkarzy Ekstraklasy nie wie, czym i kiedy kierują się sędziowie”
Komentarze