Już w najbliższy weekend startuje Serie A. A wraz z nią 18 Polaków, którzy znaleźli się w kadrach włoskich zespołów. Serwis SerieA.pl przygotował ściągawkę, na co możemy liczyć w przypadku każdego z nich.
- To jest sezon, w którym do gwiazd może dołączyć Nicola Zalewski. I to pomimo powrotu Leonardo Spinazzoli
- Poza tym jednak trudno liczyć na fajerwerki. Status Polaków w Italii nieco osłabł po wielkim boom, jaki miał miejsce kilka lat temu
- Poniżej fragment tekstu rozpoczynającego cykl SerieALL w nowym sezonie
Ważne elementy ligi
Bartosz Bereszyński (Sampdoria). Przedłużony kontrakt z Sampdorią, pewne miejsce w składzie, opaska kapitana, życie w Ligurii – to wszystko sprawia, że reprezentant Polski jest piłkarzem o jednej z największych stabilizacji w całej lidze. Nie pali mu się do odejścia, oferty nie spływają – mimo plotek łączących go jakiś czas temu z Interem Mediolan, a w projekcie Sampdoria wciąż odgrywa ważną rolę. Gdybyśmy mieli się zastanawiać, jak będzie wyglądał jego sezon, powiedzielibyśmy, że dokładnie jak poprzedni. Albo jeszcze wcześniejszy.
Paweł Dawidowicz (Hellas Werona). Poważna kontuzja zastopowała jego karierę w poprzednim sezonie, ale ze zdrowiem już wszystko w porządku. Najważniejsza informacja jest taka, że mimo zmiany trenera w Hellasie, Dawidowicz sporo grał w sparingach. To jednoznacznie zwiastuje, że w sezon powinien wejść znów jako ważna postać dla swojego zespołu. Niedawno Piotr Dumanowski w programie CalcioCast na naszym YouTubie zdradził, że Pawłem zainteresowała się Atalanta, ale temat na dziś jest zamrożony.
Bartłomiej Drągowski (Spezia). Rzutem na taśmę wskoczył do pierwszej grupy piłkarzy, bo w Fiorentinie nie miałby szans na grę, a w Spezii stanie się podstawowym bramkarzem – zwłaszcza, że z klubu odszedł Ivan Provedel. Z tego, co pisze Sport.pl, kwestią dni jest podpisanie przez Drągowskiego trzyletniego kontraktu, a w jego umowie znajdzie się klauzula, która w razie dobrej oferty pozwoli mu odejść do lepszego klubu. Cieszy, że Bartek będzie grał, ale mniej cieszy spadek jego renomy we Włoszech. A jest on tyle nagły, co zaskakujący, bo przecież u progu poprzedniego sezonu Drągowski był ważnym elementem Fiorentiny i wydawało się, że jeśli odejdzie z tego klubu, to do któregoś zespołu z czołówki. Rozgrywki 2021/22 były jednak dla niego kumulacją wszystkiego, co najgorsze – nie pomogła mu szybka czerwona kartka na starcie, później przyplątała się dość długa przerwa spowodowana kontuzją, a gdy wreszcie wrócił do bramki, popełniał błędy kosztujące Fiorentinę bardzo dużo. Kariera na zakręcie, ale jak najbardziej do uratowania.
Łukasz Skorupski (Bologna). Z miana bramkarza, który musiał wyciągać piłkę z siatki w ponad czterdziestu kolejnych meczach, stał się synonimem ściany. W poprzednim sezonie jeden z najlepszych golkiperów ligi, co zawdzięcza mieszance własnych umiejętności oraz bardzo dobrej postawie kolegów z defensywy. Niestety wiele wskazuje, że w nadchodzących rozgrywkach znów będzie miał ręce pełne roboty, bo Bologna znacznie się osłabiła, jeśli chodzi o linię obrony właśnie. Za łącznie ~35 mln euro odeszli odpowiednio do Rennes i Brentford Arthur Theate oraz Aaron Hickey, a transfer środkowego pomocnika Mattiasa Svanberga do Wolfsburga też na pewno obrony nie wzmacnia. Już od jakiegoś czasu można było odnieść wrażenie, że Bologna robi się trochę za mała dla bramkarza tej klasy co Skorupski. Polak będzie miał okazję kolejny raz to udowodnić. Absolutnie kluczowa postać w zespole.
Wojciech Szczęsny (Juventus). Na pewno nie powtórzy tak tragicznego początku sezonu, jak przed rokiem, ale brak takiej możliwości wcale nie jest dobrą wiadomością. Szczęsny doznał kontuzji w sparingu z Atletico (0:4), w którym był jedyną jasną postacią w zespole Juve – między innymi popisał się kapitalną interwencją po strzale Koke i obronił rzut karny wykonywany przez Joao Felixa. Start rozgrywek Serie A będzie jednak oglądał z trybun, bo według prognoz sztabu medycznego Starej Damy, pauza potrwa około trzy tygodnie. W Polsce za Szczęsnym ciągnie się łatka przyklejona po koszmarnym początku kampanii 2021/22, ale jest to łatka niesprawiedliwa. Po tym, jak nasz bramkarz się odbudował, stał się jednym z najlepszych piłkarzy Juventusu i bez wątpienia miał wielki wkład w dość szybkie zapewnienie miejsca w Lidze Mistrzów. Jego znakiem rozpoznawczym stały się seryjnie bronione rzuty karne. Podobnie jak Skorupski, ma w swoim zespole niepodważalną rolę. Tym bardziej, że wielkim fanem jego gry jest Massimiliano Allegri, który – to zdanie samego Szczęsnego z wywiadu dla “La Gazzetty dello Sport” – odegrał wielką rolę w odbudowie sfery mentalnej po serii wpadek.
Nicola Zalewski (AS Roma). Prawdziwy dynamit, jeśli chodzi o wyrobienie sobie pozycji w klubie i lidze. Świetny w grze do przodu, nawet jeśli nie widać tego po jego liczbach. Zyskuje krocie na współpracy z Jose Mourinho, który rozgościł się w roli jego boiskowego ojca. Wydawało się, że po powrocie Leonardo Spinazzoli, będzie miał problem z łapaniem solidnej liczby minut, ale z każdym kolejnym tygodniem pokazywał, że wcale w tej rywalizacji nie stoi na straconej pozycji. A jeśli Spinazzola wróci na dobre – bo przecież jest piłkarzem, na którego stratę Romy nie stać – zawsze można liczyć, że Mourinho znajdzie Polakowi inne miejsce na boisku. Lewe wahadło było pozycją awaryjną, nie podstawową. Możemy mieć pewność, że Portugalczyk nie pozwoli, by Zalewski przepadł. Zwłaszcza, że mówi o nim “niesprzedawalny”.
Piotr Zieliński (SSC Napoli). Od początku okienka transferowego łączony z West Hamem, ale wygląda na to, że klubem, który ma największe szanse na korzystanie z usług Zielińskiego w nowym sezonie, jest SSC Napoli. Nasz reprezentant nie pali się do odejścia. Tym bardziej, że w Neapolu ma pewność gry w Lidze Mistrzów – czego we wspomnianym West Hamie by mu brakowało. Poprzednie rozgrywki z krótkim wyjątkiem na straty, ale marka Zielińskiego jest zbyt mocna, by nawet po słabszym okresie nie wymieniać go wśród czołowych Polaków ligi. W Napoli – po ostatnich transferach z klubu – doczekał się statusu weterana. Żaden inny piłkarz nie gra na San Paolo dłużej. – Jeśli Zieliński zostanie w Napoli, na pewno elementem do poprawy jest jego współpraca z Osimhenem. Ona nie działała najlepiej – zwrócił uwagę w CalcioCast Dominik Guziak.
O pozostałych Polakach można przeczytać w pełnej wersji tekstu na SerieA.pl
Komentarze