Christian Eriksen trafił do Interu Mediolan w styczniu tego roku. Duńczyk miał być motorem napędowym drużyny z Lombardii. Niektórzy przekonywali, że z ekipą z miasta mody zawodnik będzie święcił mnóstwo sukcesów. Okazja na jedno trofeum była już w sierpniu, gdy Nerazzurri grali w finale Ligi Europy. Czas jednak brutalnie zweryfikował 28-latka, któremu dzisiaj bliżej dyspozycją do Krzysztofa Piątka z Herthy Berlin, niż do Zlatana Ibrahimovicia z AC Milanu.
- Christian Eriksen na równi pochyłej. Przeprowadzka do Mediolanu niewiele zmieniła
- Duńczyk w ciągu ostatnich 18 miesięcy zaliczył niezwykły upadek piłkarski. Jeszcze w sezonie 2018/2019 był kluczowym zawodnikiem w szeregach finalisty Ligi Mistrzów Totenhamu Hotspur. Dzisiaj jest postrzegany jako odrzutek, który nie potrafił się odbudować
- Reprezentant Danii miał być wartością dodaną Interu Mediolan, ale duża grupa kibiców Nerazzurrich ma go już dość i domaga się szybkiej sprzedaży piłkarza
Christian Eriksen dołączył do Interu Mediolan z Tottenhamu Hotspur. W klubie z północnego Londynu zawodnik nie mógł liczyć na grę pod skrzydłami Jose Mourinho, który miał inny plan na swój zespół. Nie mieścił się w nim reprezentant Danii. Zawodnik ostatecznie podjął decyzję o próbie zawojowania Półwyspu Apenińskiego. Wierzył, że może odbudować się u Antonio Conte, który wpłynął na to, że aktualnie jednym z najlepszych napastników świata jest Romelu Lukaku. W przypadku Duńczyka sytuacja jest jednak nieco bardziej skomplikowana.
Styczniowe wzmocnienia piątym kołem u wozu?
Faktem jest, że w przypadku transferów dokonywanych zimą zwykle potrzeba nieco więcej czasu, aby się one spłacały. Rzadko kiedy udaje się trafić z zawodnikiem, który z marszu będzie błyszczał, co nie znaczy, że takie sytuacje się nie zdarzają. Najlepszym przykładem jest Erling Haaland, który w trakcie ostatniej zimowej sesji transferowej zamienił FC Salzburg na Borussię Dortmund i już dzisiaj zna go cały świat, mimo że norweski napastnik ma zaledwie 20 lat.
Nie ulega wątpliwości, że Christian Eriksen najlepszy swój czas miał w momencie, gdy menedżerem The Spurs, był Mauricio Pochettino. W sezonie 2018/2019, gdy Tottenham znalazł się w finale Ligi Mistrzów, gdzie uległ ostatecznie Liverpoolowi FC, duński piłkarz rozegrał łącznie 51 spotkań, w których zdobył 10 bramek, notując również 17 asyst. Dzisiaj o takim bilansie Eriksen może tylko pomarzyć. Dość powiedzieć, że po rozegraniu siedmiu meczów w koszulce Czarno-niebieskich w trakcie trwającej kampanii, na koncie piłkarza w miejscu, gdzie można sprawdzać liczbę goli i asyst widnieje smutne zero.
Warto wrócić pamięcią do tego, co miało miejsce na przełomie kwietnia i maja 2019 roku. Tottenham rywalizował wówczas o finał elitarnych rozgrywek z AFC Ajaxem. W tamtym starciu Eriksen błyszczał, mimo że nie zaliczył trafienia i asysty. Był jednak niezwykle aktywny w grze bez piłki, brał na swoje barki obrońców rywali, odciągał ich uwagę. Był zawodnikiem, który sprawił, że więcej wolnej przestrzeni miał między innymi Lucas Moura, co skutkowało tym, że Brazylijczyk zaliczył hat-tricka w rewanżowym starciu z zespołem z Holandii. Tym samym londyński zespół znalazł się w finale Ligi Mistrzów.
Po duńskim piłkarzu z sezonu 2016/2017 pozostało tylko wspomnienie
Eriksen w sezonie 2016/2017 grał na pozycji klasycznej “10”. Świetnie się spisywał w tej roli, notując aż 23 asysty w 48 meczach. Duńczyk zdobył też 12 bramek. Sporo pociechy z gry Christiana Eriksena mieli Harry Kane i Dele Alli, którzy czerpali z gry Duńczyka wszystko, co najlepsze. Warto dodać, że w tamtym okresie londyńska drużyna grała zwykle w ustawieniu 3-4-1-2. Tym samym można przypuszczać, że Antonio Conte nie wymyślił sobie ot tak, że pozyska Eriksena i wkomponuje go w skład swojego zespołu. Transfer wynikał z obserwacji zawodnika z wcześniejszych lat. Włoski trener miał nadzieję, że stare przyzwyczajenia piłkarza będą wartością dodaną w Interze. Były selekcjoner Squadra Azzurra mógł mieć w pamięci mecz z 4 stycznia 2017 roku, gdy Tottenham pewnie pokonał dowodzoną przez Conte Chelsea 2:0 Pierwsze skrzypce w szeregach The Spurs odgrywał wówczas właśnie duński pomocnik, który zanotował dwie asysty przy bramkach zdobytych przez Dele Alliego. The Blues ostatecznie wywalczyli mistrzostwo Premier League, ale Tottenham był jedną z pięciu drużyn, która znalazła panaceum na Chelsea. Warto podkreślić, że ekipa Pochettino zakończyła wówczas rozgrywki na drugim miejscu, tracąc do teamu ze Stamford Bridge siedem punktów.
Ostatni sezon Eriksena na Wyspach Brytyjskich nie był już jednak tak dobry. Duńczyk wyglądał jak cień samego siebie sprzed lat. Duńczyk zatracił wszystkie swoje mocne strony, spowalniając grę swojego zespołu. Zawodnik nie brał ciężaru gry na siebie. Ostatecznie niezwykle słaba postawa Eriksena wpłynęła na to, że ten musiał pożegnać się z Tottenhamem. Pomocną dłoń wyciągnął Inter, który nie wahał się wyłożyć 27 milionów euro na transakcję z udziałem 103-krotnego reprezentanta Danii. Niemniej nawet w drużynie z miasta mody Eriksen nie odżył, chociaż odbudowali się w nim Ashley Young, czy Alexis Sanchez.
Czego może oczekiwać Conte od Eriksena? Wydaje się, że nie są to rzeczy, które byłyby obce zawodnikowi. Włochowi chodzi prawdopodobnie o to, aby Duńczyk grał szybko piłką, korzystał z wolnych przestrzeni, potrafił rozegrać piłkę na jeden kontakt. W teorii nic nadzwyczajnego. W praktyce jednak sprawia to wiele kłopotów zawodnikowi. Płynności w grze Duńczyka nie widać. Czasem zawodnik sprawia wrażenie, jakby miał na plecach 50 kilogramów węgla, który przybija go do murawy. Taki stan rzeczy sprawia, że Conte bardziej ufa Nicolo Barelli, czy Stefano Sensiemu. Niewykluczone, że potencjał ofensywny u wymienionej dwójki jest mniejszy. W każdym razie włoscy zawodnicy potrafią wykrzesać z siebie to, czego oczekuje trener.
Wysokie zarobki wpłyną na przyszłość piłkarza
Eriksen jednak nie tylko wygląda słabo fizycznie, ale też sprawia wrażenie, jakby był rozbity mentalnie. Wpływ na to może mieć fakt, że Duńczyk musiał osiedlić się w nowym kraju, nie znając kompletnie języka. Musiał poradzić sobie z przyzwyczajeniem do nowego systemu. Ostatnio Romelu Lukaku dał jasno do zrozumienia, że Eriksen ma wszystko, co jest potrzebne do osiągnięcia sukcesu w lidze włoskiej, ale musi nauczyć się języka. Można przypuszczać, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Skoro kolega z zespołu postawiony przed kamerą po meczu reprezentacji wymienił barierę językową jako jeden z głównych powodów problemów zawodnika we Włoszech, to Eriksen może mieć z tym problem większy, niż można przypuszczać.
Sentymentów w przypadku Eriksena jednak nie będzie. Jeśli jego postawa w najbliższym czasie nie ulegnie poprawie, to bardzo realny scenariusz zakłada, że Duńczykowi zostaną pokazane drzwi w Interze.. W czasach pandemii koronawirusa, gdy każdy liczy pieniądze, żaden klub nie pozwoli sobie na utrzymywanie zawodnika, który nie ma żadnego wpływu na wyniki zespołu. Tym bardziej, jeśli ten jest jednym z najlepiej zarabiających piłkarzy w zespole. Eriksen aktualnie może liczy na apanaże w wysokości 7,5 miliona euro rocznie. Takie same zarobki ma w Interze Romelu Lukaku. Nie zagłębiając się w szczegóły, różnica między oboma piłkarzami jest ogromna. Belg w dziewięciu meczach w tej kampanii strzelił dziewięć goli i zaliczył dwie asysty. Punkt odniesienia, który może wpłynąć na wyrok w kontekście przyszłości Eriksena.
Komentarze