Juventus, jaki zostawiał Massimilano Allegri, był zespołem dominującym nad rywalem i – przede wszystkim – potrafiącym doskonale zadbać o zabezpieczenie wyniku. Po kilku miesiącach od powrotu trudno mieć wątpliwości, że dziś jest zupełnie inaczej, ale trener z Livorno i tak szuka sposobów, by uratować sezon. O tym, co jest problemem Starej Damy, a co nadzieją, czytamy w cyklu SerieALL na SerieA.pl.
- W Turynie nie myśli się już o mistrzostwie Włoch, a dotarciu do najlepszej czwórki
- Mimo że wciąż grę Juventusu cechują mankamenty, szansa by znaleźć się w kolejnej edycji Ligi Mistrzów wcale nie jest taka mała
- Dogonienie rywali, do których strata jeszcze niedawno wynosiła 16 punktów, jest całkiem realne
Juventus – dlaczego jest przeciętny?
O problemach Juventusu autor pisze w ten sposób:
Kłopoty Juventusu trwają już zbyt długo, by Massimiliano Allegri nie doszedł do wniosku, że ten zespół nie ma umiejętności, by z lekkością kontrolować wynik kolejnych meczów i narzucać swoją wyższość, jak to robiła jego poprzednia drużyna. Postawił na pracę u podstaw. Niski pressing i przede wszystkim usunięcie czynnika, który wykończył Andreę Pirlo – braki w koncentracji u poszczególnych zawodników. To one prowadziły do katastrof w poprzednim sezonie i od początku obecnego, jednak od pewnego czasu defensywnie Juventus prezentuje się naprawdę godnie. W Bolonii był pod tym względem niemal perfekcyjny. To największy postęp, który doprowadził do tego, że z -16 do Milanu i Napoli (specjalnie wskazujemy na te zespoły, bo wydaje się, że to właśnie je ma szansę złapać Juventus) zrobiło się -8.
Problemem wciąż jest jednak ofensywa. Nie ma właściwie rywala, z którym jeszcze przed meczem można założyć dominację. Dowód znajdujemy w liczbach – Juventus pod względem goli oczekiwanych zajmuje dopiero dziesiąte miejsce w lidze, choć biorąc pod uwagę tylko ostatni miesiąc – już szósty. Allegri dziś nie ma podstawowej taktyki – ostatnio grał dużo 4-2-3-1, choć w Bolonii już 4-3-3. Ból głowy polega na czymś innym – trener z Livorno nie ma pewniaków w ofensywie. Piłkarzy, na których mógłby się oprzeć. W ostatnim czasie są to wyłącznie Cuadrado. Bernardeschi ma przebłyski, ale wciąż jest wielkim rozczarowaniem. Morata? W kryzysie od początku sezonu, choć wciąż w niektórych momentach się przydaje. Dybala? Przez kontuzje nie dobił nawet do 1000 minut w tym sezonie. Chiesa też coraz częściej ma problemy z urazami. Ta piątka jednak pozwala myśleć o zdobywaniu punktów, natomiast są tacy, którzy najczęściej nie przekraczają nawet poziomu przywoitości, jak choćby Alex Sandro, Dejan Kulusevski, Rodrigo Bentancur, Moise Kean, Adrien Rabiot i oczywiście Aaron Ramsey. To wszystko duże nazwiska, które grają słabo. Ale i dowód na to, jak wielki margines na poprawę ma Juventus. Jeśli choć część z tych zawodników odpali w nowym roku, pościg za czołówką po prostu musi się udać.
Komentarze