Starcie Sampdorii Genua i Juventusu FC było przerażająco nudne. Oba zespoły łącznie oddały cztery celne strzały, z czego wszystkie w pierwszej połowie.
- Wydarzeniem meczu w Genui była nieuznana bramka Adriena Rabiota w 64. minucie
- Francuski pomocnik znajdował się na pozycji spalonej
- Był to typowy mecz dla koneserów taktyki, gdyż gra toczyła się głównie w środku pola
Emocje tylko w pierwszej połowie
Pierwsze minuty na Stadio Luigi Feraris były wyjątkowo emocjonujące. Najpierw w 7. minucie przed znakomitą szansą stanął skrzydłowy Sampdorii, Mehdi Leris, który oddał nieprzyjemny strzał pod poprzeczkę. Mattia Perin w bramce Juventusu był jednak na posterunku. Parę minut później Bianconerich odpowiedzieli próbą Juana Cuadrado, którą jednak także świetnie sparował Emil Audero. W pierwszej części gry, goście oddali jeszcze dwa celne strzały, ale żaden nie był już tak groźny jak uderzenie Kolumbijczyka.
Druga połowa była już nudna jak flaki z olejem, padł w niej bowiem tylko jeden celny strzał! Nim to się jednak stało, w 65. minucie do siatki trafił co prawda Adrien Rabiot, ale po analizie VAR gol nie został uznany, gdyż francuski pomocnik znajdował się na pozycji spalonej.
Wszelkie akcje Juve starał się napędzać jej nowy nabytek – Filip Kostić, ale nader widoczny był jeszcze brak zgrania Serba z kolegami. On też w doliczonym czasie gry, znalazł się w doskonałej okazji, ale uderzył w środek bramki gospodarzy.
Komentarze