Były gwiazdor Manchesteru United, Eric Cantona, odniósł się do niedawnego zachowania Cristiano Ronaldo i porównał je do pracy Zlatana Ibrahimovicia w Milanie.
- Za Ronaldo ciągną się echa głośnego wywiadu
- Eric Cantona skrytykował zachowanie Portugalczyka
- Były gwiazdor porównał go do Ibrahimovicia
Cantona zdecydowanie wypowiedział się na temat Ronaldo
Cristiano Ronaldo, pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki zostawił Juventus dla Manchesteru United latem 2021 roku. Początkowo, po jego powrocie na Old Trafford wszystko układało się dobrze, a portugalski gwiazdor szybko zdobył sympatię fanów. W tym sezonie sytuacja zmieniła się jednak o 180 stopni, a reprezentant Portugalii ostatecznie wymusił odejście z klubu po kontrowersyjnym wywiadzie z Piersem Morganem, po czym zdecydował się na podpisanie dwuletniego kontraktu z Al-Nassr.
Eric Cantona w rozmowie z serwisem Calciomercato.com omówił sytuację Ronaldo i porównał ją z innymi doświadczonymi gwiazdami futbolu, takimi jak Ibrahimović.
– Są dwa rodzaje weteranów: ci, którzy chcą grać w każdym meczu, bo wciąż myślą, że mają 25 lat i ci, którzy zdają sobie sprawę, że nie mają 25 lat i są tutaj, aby pomóc młodym graczom wiedząc, że nie zagrają w każdym meczu, ale są świadomi, że będą mieli swój moment w czasie całego sezonu – powiedział Cantona.
– Są gracze, którzy pomagają młodym piłkarzom jak Ibrahimović, którego należy cenić za wkład, jaki wnosi do Milanu, oraz są tacy, jak Cristiano Ronaldo, którzy nie zdają sobie sprawy, że nie mają już 25 lat. Portugalczyk ma już swoje lata i zamiast być nieszczęśliwym z powodu braku gry przez cały czas, powinien zaakceptować sytuację i dawać przykład – dodał.
W wieku 40 lat Ibrahimovic odegrał kluczową rolę w sukcesie Milanu, który sięgnął po mistrzostwo Włoch w zeszłym sezonie, będąc punktem odniesienia na boisku i ważnym liderem w szatni. Szwedzki weteran strzelił osiem bramek w 23 meczach ligowych, a przez część sezonu walczył z kontuzją, mimo to będąc ważną częścią drużyny rossonerich.
Zobacz również: PSG grozi opuszczeniem Parc des Princes. Wszystko przez decyzję władz Paryża
Komentarze