W niedzielnym hicie włoskiej Serie A Atalanta podejmowała na własnym obiekcie Juventus. Spotkanie było dosyć intensywne i mimo wyniku 1:1 obfitowało w wiele sytuacji podbramkowych. Nie obyło się również bez kontrowersji. W roli głównej wystąpili Wojciech Szczęsny i Matthijs De Ligt. Obie sytuacje były szeroko komentowane po ostatnim gwizdku sędziego.
- Kontrowersyjne interwencje Wojciecha Szczęsnego i Matthijsa De Ligta
- Obie sytuacje spotkały się ogromnymi pretensjami graczy Atalanty
- Arbiter główny nie popełnił błędów podczas interpretacji tych zdarzeń
Słuszne decyzje arbitra, Szczęsny nie zasłużył na wyrzucenie z boiska
W pierwszej połowie Wojciech Szczęsny wybiegł za pole karne, aby przerwać szybką akcję gospodarzy. Podczas interwencji doszło do starcia Polaka z Teunem Koopmeinersem, który zahaczył atakującego gracza La Dei. Kontakt był stosunkowo niewielki, ponieważ bramkarz Juventusu w ostatniej chwili próbował się wycofać.
Warto dodać, że w tej sytuacji bardzo blisko pozostawało jeszcze dwóch defensorów Starej Damy, dlatego nie można powiedzieć, że gracz Atalanty miał czystą sytuację strzelecką. Ponadto Koopmeiners również zdołał trącić piłkę przed starciem ze Szczęsnym, która trafiła do Luisa Murierla. Kolumbijczyk oddał strzał, który w ostatniej chwili zatrzymał Leonardo Bonucci posyłając futbolówkę na rzut rożny.
Po zajściu gracze Atalanty mocno protestowali domagając się czerwonej kartki dla polskiego bramkarza i rzutu wolnego. Do sytuacja odniósł się ekspert do spraw sędziowania telewizji DAZN Luca Marelli, który przyznał, że Szczęsnemu należała się w tej sytuacji żółta kartka za nierozważną interwencję, jednak w tym przypadku nie ma mowy o czerwonym kartoniku.
Druga sytuacja miała miejsce tuż przed przerwą i również do kontrowersji doszło w pobliżu bramki Juventusu. Jeremie Boga wpadł z piłką w pole karne i oddał strzał w kierunku bramki strzeżonej przez Wojtka Szczęsnego. Lecącą futbolówkę zablokował Matthijs De Ligt, który interweniował z uniesioną ręką.
W pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, jakoby Holender zablokował piłkę ręką. Kolejne powtórki telewizyjne pokazały jednak, że obrońca bianconerich został trafiony w żebra i arbiter główny słusznie nie podyktował rzutu karnego.
Zdaniem ekspertów Maurizio Mariani bardzo dobrze poradził sobie w niedzielnym spotkaniu Atalanty z Juventusem. Arbiter ustrzegł się poważnych błędów, które mogłoby ewentualnie wpłynąć na rezultat końcowy.
Zobacz również: Obrońca Juventusu z dylematem. Nowy kontrakt albo transfer
Komentarze