Obrona Juventusu pełna przypadkowości
Juventus od 16. minuty meczu z Benfiką grał w defensywie w niespotykanym ustawieniu: Weah (napastnik, skrzydłowy), Gatti (jedyny nominalny obrońca), Locatelli (pomocnik) i McKennie (pomocnik). Takie rozwiązanie zdarza się zwykle w końcówkach spotkań, ale nie po kwadransie gry w kluczowym meczu Ligi Mistrzów.
Pech Kalulu to jedno, ale problem leży głębiej. Bianconeri już wcześniej stracili Bremera i Cabala, a mimo to nie uzupełnili linii defensywnej podczas mercato. Transferowe decyzje Cristiano Giuntoliego i Thiago Motty, w tym sprzedaż Ruganiego i Huijsena oraz rezygnacja z Danilo, sprawiły, że Juventus w kluczowym momencie sezonu znalazł się w pełnej defensywnej rozsypce.
Zobacz wideo: Boniek: Zalewski w kadrze to moja zasługa
Po porażce głos zabrał Mattia Perin: – Jesteśmy w bardzo trudnym momencie, musimy to zaakceptować. Nie ma co mówić, trzeba pracować. Krytyka jest uzasadniona, ale musimy się zjednoczyć i znaleźć sposób, by się podnieść. Granie w koszulce Juventusu to ogromna presja, a mecze co trzy dni potęgują zmęczenie. To nie wymówka, to realia – przyznał.
Perin trafił w sedno, podkreślając zarówno zmęczenie kadry, jak i brak reakcji ze strony klubu. Pytanie tylko, czy to do rezerwowego bramkarza powinno należeć tak mocne stanowisko po porażce, zastanawiają się włoskie media, czy raczej do przedstawicieli zarządu, którzy powinni wziąć odpowiedzialność za kryzysową sytuację Juventusu. Stara Dama przy tak słabej grze nie ma szans na sukces w tegorocznej Lidze Mistrzów, a ligowa forma może sprawić, że nie zakwalifikuje się do tych rozgrywek w kolejnej kampanii.
Komentarze