Arkadiusz Milik miał do mundialu przygotowywać się głównie na ławce – przynajmniej zdaniem wielu polskich kibiców. Tymczasem w pierwszej części sezonu stał się najlepszym piłkarzem Juventusu. O tej nieoczekiwanej sytuacji czytamy w najnowszym odcinku cyklu SerieALL na SerieA.pl.
- Dość niespodziewanie Arkadiusz Milik stał się najlepszym piłkarzem Juventusu
- Oddają to i opinie, i algorytmy
- W meczu z Milanem Massimiliano Allegri chcąc zmienić napastnika, zdjął z boiska Dusana Vlahovicia
Arkadiusz Milik to jedna z nielicznych nadziei Juve?
Poniżej fragment tekstu, którego całość możecie przeczytać na SerieA.pl.
Wbrew obiegowej opinii panującej zwłaszcza w Polsce, w momencie transferu Milika do Juventusu pewne było, że Polak grać będzie regularnie. Jedną z charakterystycznych cech Massimiliano Allegrego jest to, że zawsze daje minuty wszystkim swoim napastnikom. Ale wątpliwe, by nawet ci najmocniej wtajemniczeni w meandry Starej Damy, byli w stanie przewidzieć, jak ważnym dla nowego klubu stanie się zawodnikiem. To nie są tylko opinie kibiców, a też wyłącznie pozytywne oceny wystawiane przez chłodnego jak stal robota. Mam spory dystans do bazujących na algorytmach not w SofaScore, ale jeśli coś się dzieje z taką powtarzalnością, warto to przytoczyć. W meczu z Milanem najlepszy piłkarz Juve, tydzień wcześniej przeciwko Bolonii – tak samo. Z Benficą gol i druga najlepsza nota w zespole. Z Fiorentiną również. Ze Spezią, mimo gry tylko przez kilkanaście minut, trzecia nota. Do tego Massimiliano Allegri mówiący, że musi oszczędzać Milika ze względu na niedawną kontuzję. Chucha i dmucha się na najlepszych.
Zmiana pozycji
Zaskakujące jest również to, jak dobrze Milik odnalazł się w grze za plecami drugiego napastnika. Patrząc na heatmapę z poprzedniego sezonu w Marsylii, jego głównym miejscem na boisku była strefa pomiędzy punktem, z którego wykonuje się rzut karny, a linią piątego metra. Teraz jest to 35-45 metr od bramki rywala. Takie ustawienie sprawia, że Polak musi być regularnie pod grą i jest bardzo często wykorzystywany w budowaniu akcji. A on sprawdza się w tej roli znakomicie. Najczęściej rozrzuca ataki do skrzydła, ale w meczu z Milanem doskonałym podaniem z pierwszej piłki otworzył drogę do bramki Moise Keanowi. Na dziś Juventus ma z Polaka dużo więcej korzyści niż z Dusana Vlahovicia, który w weekend akurat zaliczył asystę. Tyle, że do Brahima Diaza przy golu na 2:0 dla Rossonerich. A “La Gazzetta dello Sport” napisała właśnie tak: Przybywszy pod koniec lata w formacie niskokosztowym, mimo tego, że trener preferował Depaya, polski środkowy napastnik staje się niemal niezbędny”.
Komentarze