Pierwszym spotkaniem 36. kolejki Serie A było starcie Inter Mediolan – Empoli. Niespodziewanie najpierw piłkę w siatce umieścił beniaminek. Co więcej, Szymon Żurkowski zaliczył wówczas asystę i był blisko strzelenia gola. Później jednak z dalekiej podróży wrócili Nerazzurri, którzy finalnie sięgnęli po komplet punktów 4:2 (2:2).
Świetny mecz do przerwy
Na początku zawodów w Lombardii doszło do niebywałych wydarzeń. Empoli objęło prowadzenie już po czterech minutach, kiedy Szymon Żurkowski zgrał piłkę w głąb pola karnego. Tam czekał już Pinamonti, który wpakował piłkę do bramki z bliskiej odległości.
Kilka chwil później Polak wpisał się na listę strzelców. Radość gości trwała krótko, bo analiza VAR udowodniła pozycję spaloną, więc trafienie 24-latka nie mogło zostać uznane. Inter wyglądał na drużynę pozbawioną mentalności, co potwierdziła 28. minuta i podwyższenie prowadzenia przez Asslaniego.
Kiedy wydawało się, że mediolańczycy znów zawiodą własnych kibiców, tlenu gospodarzom dodała samobójcza bramka Romagnoliego. Natomiast tuż przed przerwą rezultat wyrównał Lautaro Martinez, strzelając pewnie w stronę prawego słupka.
Inter był lepszy
Od czasu, gdy Inter wyrównał, Empoli zostało zepchnięte do głębokiej defensywny. Zeszłoroczny beniaminek głównie odpierał ataki przeciwnika, szukając swoich szans w kontratakach.
Gospodarze byli jednak lepsi, co widać było po obrazie gry. Długo napierali na Empoli aż w końcu dopięli swego. Po godzinie rywalizacji dublet ustrzelił Lautaro Martinez. Argentyńczyk dopadł odbitą futbolówkę i z wielkim impetem uderzył w sam środek bramki.
W samej końcówce aktualni mistrzowie Włoch niezwykle naciskali na rywala. Na kilkadziesiąt sekund przed ostatnim gwizdkiem z bliska na listę strzelców wpisał się Alexis Sanchez. To oznacza, że Inter dalej liczy się w wyścigu o obronę Scudetto.
Komentarze