Fiorentina sprawiła niespodziankę w 30. kolejce Serie A. Zespół Krzysztofa Piątka zatrzymał Inter Mediolan na jego terenie (1:1).
Skuteczność pozostawiała wiele do życzenia
Inter wyczekiwał meczu z Fiorentiną, ponieważ piłkarze Simone Inzaghiego chcieli zrehabilitować się za ostatnią stratę punktów przeciwko Torino. Dla mistrza Włoch w sobotę liczyła się tylko pełna pula.
Mediolańczycy w pierwszej odsłonie utrzymywali się przy piłce częściej, niż Fiorentina. Jak to jednak nierzadko bywa, piłka przy nodze nie oznaczała, że to Inter spisywał się lepiej. Dużo bardziej aktywna w ofensywie była drużyna gości, która tylko do przerwy oddała 11 strzałów. Ledwie dwa z nich okazały się celne, więc nikogo nie dziwił fakt, że na tablicy wskazującej wyniki spotkania, widniał rezultat 0:0.
W Mediolanie trafiali obrońcy
Druga odsłona była już lepsza dla neutralnych kibiców, ponieważ zobaczyliśmy gole. Pierwszego z nich pięć minut po wznowieniu gry strzelił zawodnik Fiorentiny, a konkretnie Lucas Torreira. Urugwajski defensywny pomocnik wykorzystał podanie Nicolasa Gonzaleza i pokonał bramkarza po precyzyjnym strzale.
Mistrz Włoch potrzebował pięciu minut na odpowiedź. Akcję bramkową przeprowadzili wahadłowi. Ivan Perisic dośrodkował, a centrę Chorwata wykorzystał Denzel Dumfries. Jak się okazało, Holender zapewnił drużynie remis 1:1. Wynik ten oznacza, że Inter w razie zwycięstwa Milanu, do lokalnego rywala będzie tracił już sześć punktów. W niedzielę punkt za plecami drużyny Simone Inzaghiego może być natomiast Juventus.
Komentarze