Fagioli zwierza się po aferze hazardowej. Szczere wyznanie zawodnika Juventusu

Nicolo Fagioli, opowiedział o swojej drodze do uzależnienia od hazardu oraz o tym, jak stracił nad tym kontrolę. Pomocnik Juventusu w rozmowie z "La Gazzettą dello Sport" przyznał, że przegrał dużo pieniędzy.

Nicolo Fagioli
Obserwuj nas w
Insidefoto di andrea staccioli / Alamy Na zdjęciu: Nicolo Fagioli

Fagioli opowiedział o uzależnieniu od hazardu

Nicolo Fagioli po raz pierwszy przemówił publicznie po zakończeniu siedmiomiesięcznego zawieszeniu za hazard. W wywiadzie dla “La Gazzetty dello Sport”, 23-letni pomocnik Juventusu zdobył się na szczere wyznanie. Włoch przyznał się do hazardu związanego z meczami piłkarskimi, jednak nigdy nie obstawiał meczów Starej Damy. – Problemem było to, że nie mogłem już dłużej kontrolować siebie. Hazard przejął moje życie. To była obsesja, koszmar. Wiem, że jestem szczęściarzem, bo ludzie w moim wieku mają bardziej dramatyczne sytuacje i nie mam prawa prosić o współczucie – stwierdził.

POLECAMY TAKŻE

Pomocnik przyznał, że hazard zaczął się jako zabawa, ale szybko wymknął się spod kontroli. – Nie chciałem naruszać zasad, w które wierzę. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale dla mnie to ważne. Myślałem, że grając w piłkę i uprawiając hazard jednocześnie, nie robię nic złego, o ile te dwie linie się nie przecinały.

Fagioli zwrócił uwagę na to, jak samotność i nuda wpłynęły na jego uzależnienie. – Sukces to zbroja, która nie chroni przed samotnością i nie pozwala walczyć z pustym czasem. Każdy problem, nawet ten najgłupszy, jak kłótnia czy zły występ, musiał być skompensowany adrenaliną, którą dawał hazard. Przegrałem sporo pieniędzy

Pomocnik przyznał, że wstydził się swojego problemu i nie mówił o nim nikomu. W styczniu 2023 roku całkowicie stracił kontrolę. – Centrum mojego życia stał się hazard, a nie piłka nożna. Czułem, że wszystko wywraca się do góry nogami. Gdy popełniłem błąd na boisku, mówiłem sobie, że to wina tej obsesji.

Zobacz również: FC Barcelona po zmianie trenera rezygnuje z głośnego transferu. Ma inne priorytety

Komentarze