- Reprezentacja Argentyny w nocy z wtorku na środę doprowadziła do pierwszej domowej porażki Brazylijczyków w eliminacjach do mundialu
- Lionel Scaloni poprowadził Albicelestes do triumfów w Copa America i Mundialu w Katarze
- Mimo tego, po ostatnim meczu selekcjoner przyznał, że nie wie, czy będzie kontynuować swoją pracę
“Ta grupa potrzebuje cię stale, musisz mieć maksymalny poziom energii”
O ostatnim meczu pomiędzy reprezentacjami Brazylii i Argentyny będzie mówić się długo. Przed pierwszym gwizdkiem policjanci brutalnie pacyfikowali kibiców gospodarzy, co spotkało się z reakcją samych graczy. Po decyzji Leo Messiego mistrzowie świata opuścili murawę podczas rozgrzewki i zagrozili bojkotem. Ostatecznie spotkanie rozpoczęło się po półgodzinnej obsuwie. Albicelestes wygrali po trafieniu Nicolasa Otamendiego. Tym samym doprowadzili do pierwszej domowej porażki Canarinhos w historii ich występów w eliminacjach do mundiali. Nie był to bynajmniej koniec emocji. Po ostatnim gwizdku zaszokował Lionel Scaloni.
– Muszę naprawdę mocno przemyśleć, co zrobić z moją przyszłością. Ta grupa potrzebuje cię stale. Musisz mieć maksymalny poziom energii. To nie pożegnanie, ale poprzeczka ustawiona jest bardzo wysoko. Zespół potrzebuje trenera, który ma całą możliwą energię – powiedział selekcjoner, który poprowadził Argentyńczyków do wymarzonych triumfów w Copa America i mistrzostwach świata.
Zdziwił nie tylko dziennikarzy, ale i własnych zawodników.
– Jesteśmy pewni, że Scaloni zostanie. Zobaczymy, teraz będzie miał czas na rozmyślanie. Spróbujemy go przekonać. Nic nie powiedział w szatni na ten temat. Jeśli chodzi o mnie, zostanie – zarzekał się Cristian Romero.
Scaloni prowadzi Albicelestes od 2 sierpnia 2018 roku. Bez problemu można przyznać, że jego pięcioletnia kadencja jest z pewnością najlepszą w wykonaniu tej kadry w XXI wieku.
Czytaj więcej: Lewy po zwycięstwie nad Łotwą: Ja jestem dla reprezentacji, nie odwrotnie.
Komentarze