MŚ kobiet: Faworytki nie zawiodły – Amerykanki znów najlepsze!

Mistrzostwa Świata w piłce nożnej kobiet 2019
Obserwuj nas w
Na zdjęciu: Mistrzostwa Świata w piłce nożnej kobiet 2019

Po raz czwarty w historii, a także drugi raz z rzędu, reprezentantki Stanów Zjednoczony sięgnęły na mistrzostwach Świata po medale z najcenniejszego kruszcu. W finale Mistrzostw Świata Kobiet Francja 2019, faworytki pokonały Holandię 2:0 (0:0). Gole po przerwie zdobyły Rapinoe i Lavelle.

Czytaj dalej…

Na pierwszą wartą odnotowania sytuację trzeba było poczekać blisko pół godziny – po dośrodkowaniu Rapinoe z rzutu rożnego, piłka padła w polu karnym łupem Ertz, której uderzenie zdołała wybronić jednak van Veenendaal.

Kwadrans po zmianie stron, doczekaliśmy się pierwszego gola finału – van der Gragt ostro zaatakowała w polu karnym Morgan, a jedenastkę na gola zamieniła Rapinoe. Osiem minut później było już 2:0 – za dużo swobody w środku pola zostawiły Holenderki Lavelle, która bezlitośnie wykorzystała miejsce i celnie przymierzyła z linii szesnastki.

W kolejnych minutach, Amerykanki coraz łatwiej przedzierały się przez mocno rozluźnione szyki defensywy Holandii – kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry, indywidualną akcję przeprowadziła Dunn, ale świetną interwencję zanotowała van Veenendaal.

W końcówce to Amerykanki były bliższe zdobycia trzeciego gola, niż Holenderki bramki kontaktowej – do ostatniego gwizdka wynik nie uległ już zmianie i piłkarki z USA mogły cieszyć się z czwartego w historii mistrzostwa. Tym samym, USWNT mogą pochwalić się zwycięstwem w dokładnie połowie wszystkich edycji kobiecego mundialu.

Stany Zjednoczone – Holandia 2:0 (0:0)

1:0 Rapinoe (k.) 62′
2:0 Lavelle 69′

żółte kartki:
Dahlkemper – Spitse, van der Gragt

USA: Naeher – Dunn, Sauerbrunn, Dahlkemper, O’Hara (46′ Krieger) – Lavelle, Ertz, Mewis – Rapinoe (79′ Press), Morgan, Heath (87′ Lloyd)

Holandia: van Veenendaal – Bloodworth, van der Gragt, Dekker (73′ van de Sanden), van Lunteren – Spitse, van de Donk, Groenen – Martens (71′ Roord), Miedema, Beerensteyn

Komentarze