Piłkę nożną wymyślono w Wielkiej Brytanii, ale męskich reprezentantów tego kraju nie ma ponownie na Igrzyskach Olimpijskich. Wyjątkiem był rok 2012, gdy imprezę tę organizowano w Londynie. Wśród głównych powodów takiego stanu rzeczy wymienia się… strach przed FIFA. Atmosferę kilka lat temu podgrzał sam Sepp Blatter, dawny szef tej organizacji.
- Wielka Brytania nie wystawiła męskiej drużyny piłkarskiej od czasu Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku w Londynie.
- Na Igrzyskach w Tokio rywalizują panie, które po wygraniu dwóch meczów grupowych awansowały do ćwierćfinału.
- Istnieją obawy, że w przypadku wystawiania wspólnej, brytyjskiej reprezentacji mężczyzn status oddzielnych federacji mógłby być zagrożony.
Zagrali tylko na Igrzyskach w Londynie
Na co dzień w rozgrywkach pod egidą UEFA czy FIFA Anglicy, Szkoci, Walijczycy i Irlandczycy z Północy startują pod swoimi flagami i słuchają swoich hymnów. Mają oddzielne federacje i własne rozgrywki ligowe. To ewenement na skalę całego świata. Wielka Brytania to jedyne państwo, któremu ze względu na historyczne zasługi pozwolono na istnienie aż czterech związków piłkarskich.
Sprawa wygląda inaczej w przypadku Igrzysk Olimpijskich. Tam od samego początku wyspiarze startowali pod szyldem Wielka Brytania. Reprezentacja ta sięgnęła nawet po złoto w 1990 roku. Jednak od 1960 do 2012 roku nie było jej na Igrzyskach ani razu. Brytyjczycy po części sami zamknęli sobie drogę do olimpijskich występów rezygnując z podziału na piłkarzy zawodowców i amatorów. Tymczasem na Igrzyska mogli przez długi czas jeździć tylko ci drudzy.
W latach 90. przepisy MKOl-u uległy zmianie. Obecnie na IO grać mogą piłkarze do lat 23, a w kadrze może być maksymalnie trzech starszych zawodników. Brytyjczykom nie spieszyło się jednak, by powracać na tę imprezę. Temat powrócił dopiero przed Igrzyskami w 2012 roku w Londynie. W kampanię mającą na celu reaktywację piłkarskiej kadry UK zaangażowali się nawet politycy i celebryci. Chyba nikt nie spodziewał się wówczas, że temat ten wzbudzi takie kontrowersje.
Brytyjczycy nie ufają działaczom FIFA
Negatywnie do pomysłu wspólnej reprezentacji podeszli wszyscy poza Anglikami. Pojawiły się bowiem obawy, że w przypadku zbudowania wspólnej, brytyjskiej reprezentacji status oddzielnych federacji mógłby być zagrożony. Atmosferę podgrzał zresztą ówczesny prezydent FIFA, Sepp Blatter. – Jeśli Brytyjczycy chcą mieć jedną drużynę na Igrzyskach, to dlaczego mają cztery oddzielne związki, cztery głosy w FIFA i własną wiceprezydenturę? – pytał w 2008 roku Blatter.
Nagłówki brytyjskich gazet sugerowały, że drużyny narodowe Szkocji, Walii i Irlandii Północnej mogą przestać niebawem istnieć. Ostatecznie Blatter złagodził swoje stanowisko. FIFA dała Brytyjczykom gwarancję, że ich wspólny występ na Igrzyskach nie będzie miał żadnego wpływu na dalsze istnienie osobnych związków piłkarskich.
Szkocka federacja oficjalnie odcięła się od drużyny wysłanej na IO, ale nie mogła też zabronić swoim reprezentantom wyjazdu na tę imprezę. Ostatecznie żaden Szkot nie został jednak powołany. W męskiej kadrze znaleźli się tylko Anglicy i Walijczycy. Nieco inaczej wyglądało to tylko w przypadku zespołu pań. Pojawiły się tam trzy Szkotki. Ostatecznie obie drużyny zakończyły swój udział w Igrzyskach 2012 na etapie ćwierćfinału.
Męskiego zespołu zabrakło w 2016 roku w Rio. Nie pojechał też (w przeciwieństwie do reprezentacji kobiet) na zmagania do Tokio. Główny powód, jaki przytaczany jest przez ekspertów i dziennikarzy, to brak zaufania do FIFA. Wyspiarze uważają bowiem, że zapewnienia słowne to nie wszystko, a regularne występy wspólnej ekipy UK na Igrzyskach Olimpijskich mogłyby koniec końców im zaszkodzić.
Kadra z niemal samymi Anglikami
Ostatecznie do Japonii pojechały w tym roku tylko panie, które w 2019 roku dotarły do półfinału kobiecych mistrzostw świata. Na razie Brytyjki wygrały dwa pierwsze grupowe mecze i mają pewny awans do fazy pucharowej. Zespół – podobnie jak wyglądało to w przypadków panów – zdominowany jest przez Angielki. Podczas inauguracyjnego meczu z Chile (2:0) na boisku od pierwszej minuty grało aż dziewięć reprezentantek tego kraju. Pozostałe dwie panie były Szkotkami.
“Paradoks polega na tym, że drużyna kobiet może wygrać Igrzyska w Tokio, ale więcej już wspólnie nie zagrać. Jeśli spotkają się ponownie w tym gronie, to dopiero za cztery lata” – czytamy na łamach Gurdiana.
Przy okazji Igrzysk Olimpijskich dziennikarze stacji ITV zastanawiali się, jak wyglądałaby męska kadra, gdyby FIFA faktycznie zakazała osobnych występów Szkotom, Walijczykom i Irlandczykom. Fakty są takie, że reprezentacja Wielkiej Brytanii składałaby się praktycznie tylko i wyłącznie z Anglików. Szanse przebicia się mieliby jedynie tacy gracze jak Scott McTominay (Szkocja), Gareth Bale (Walia), Kieran Tierney (Szkocja) czy Aaron Ramsey (Walia).
Poszczególne związki jasno zaznaczają, że nigdy na taki scenariusz się nie zgodzą. Nie wybaczyliby tego im też kibice. Akurat w przypadku piłki nożnej odrębność i niezależność poszczególnych krajów wchodzących w skład Wielkiej Brytanii jest widoczna jak na dłoni. Wystarczy przypomnieć o tym, że w czasie finału mistrzostw Europy 2020 większość mieszkańców Szkocji kibicowała Włochom. Ci sami fani, którzy świętowali na ulicach porażkę Harry’ego Kane’a i spółki nie zaczęliby nagle kibicować tym graczom, gdyby ci założyli koszulki z flagą Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: Największy piłkarski skandal w historii IO. W kraju wybuchły zamieszki
Komentarze