Znowu przyszło przepraszać. Nic nie poradzę, najwyraźniej Conte ukradł Marty’emu McFly’owi samochód i podejrzał, co będzie, jeśli zrobi wszystkim na przekór i dokona niepopularnych wyborów. Jeden policzek już przestał piec – to Giaccherini. Dzisiaj, niczym Jezus, nadstawiamy drugi. Na imię mu Eder.
Tak, piłkarz Interu otrzymuje oficjalne przeprosiny. Tylko trochę i na kredyt. Ciekawe jak szybko go wyczerpie? Daję mu czas do ćwierćfinału (a później będę przepraszał!). Dość optymistycznie piszę o tej 1/4, prawda? Podstawy są – wiele wskazuje na Chorwatów w pierwszym meczu fazy pucharowej. A ci pokazali, że o ile w ataku są świetni, to w obronie momentami przypominać mogą Sampdorię, Ranocchia FC względnie.
Nie skupiajmy się jednak na przyszłości, do niej, idąc za McFly’em ze wstępu, jeszcze wrócimy. Zajmijmy się meczem ze Szwecją.
KTO NASTĘPNY?!
Pytanie nasuwa się samo. Był Giaccherini, był Eder. Kto następny nieoczekiwanie strzeli gola dla Squadry? Licytowaliśmy się chwilę z Mateuszem Święcickim z Eleven. Po dotarciu do kandydatury Giuseppe Meazzy uznałem, że to bez sensu, znamy zbyt wiele włoskich nazwisk. A trzeba przecież tekst napisać.
Przeglądając pupilków selekcjonera wyraźnie widać, kogo w kadrze brakuje. Nawet szalony Conte nie zdecydował się powołać wspomnianego już Andrzeja Ranocchii. A szkoda, bo zaczęło się od mającego za sobą przeciętny sezon Giaccheriniego, następnie triumfował ten, który od pół roku w Mediolanie raczej był, niźli dobrze grał. Teraz czas na piłkarza, który cały sezon występował tak, że chciało się przeklinać, śmiać i płakać jednocześnie.
Andrea idealnie wpasowałby się w ten obrazek. A tak to chyba przyjdzie mi wybrać Salvatore Sirigu. W klubie przegrywał rywalizację w bramce, więc może teraz obudzi w sobie ducha Chilaverta i huknie z dystansu? Po wcześniejszym zmienieniu Pelle w ataku oczywiście.
A poważniej już – Sirigu najpewniej wystąpi, Conte już zapowiedział, że przy pewnym awansie, w meczu z Irlandią da pograć zmiennikom. Czekajmy więc na rzuty wolne.
IBRAHIMOVIC I KOLEDZY Z IKEI
Takim mianem Twitter przywitał Szwedów. Nic dziwnego, porównując do Zlatana, część zawodników powołanych przez Hamrena na Euro to faktycznie kelnerzy. Podają w IKEI narodową potrawę państwa mebli – klopsiki.
(Mała dygresja – wiecie, że skandynawscy kibice sprowadzili do Francji właśnie rzeczone meatballs’y, bo śmierdzi im francuskie żarcie?)
Jeśli ktoś uważa, że przesadzam i obrażam teraz, było nie było, zawodowców, to może mieć rację. Zdaję sobie sprawę, że też coś potrafią… ale jestem ciekawy, ilu kibiców potrafi wymienić więcej niż 3-4 powołanych na Euro? Ibra, Kallstrom, Granqvist, może Isaksson. Niektórzy pewnie znają jeszcze Lustiga, a kibice Serie A Ekdala. To już nie ta Szwecja, gdzie oprócz Ibrakadabry mieliśmy Freddiego Ljungberga (który, o ironio, mówił ostatnio, że Szwedzi to nie tylko Zlatan) i Henke Larssona. Brak prawdziwych gwiazd widać jak na dłoni. Ostatnie z wymienionych nazwisk w składzie wprawdzie jest, ale Larsson Larssonowi nie równy.
Jak na taką laurkę, Szwedzi zagrali naprawdę dobrze. Po meczu w Radiu Gol mówiłem zresztą, że nikt we Włoszech nie mógłby mieć pretensji za ewentualny remis. Szwedzi postawili bowiem o wiele trudniejsze warunki niż faworyzowani Belgowie. Nie zmienia to faktu, że wszystko wskazuje na odpadnięcie z turnieju. Wątpię, by którykolwiek z piłkarzy spakował się przed meczem z Belgią, byłby to jednak nie tylko gest braku wiary, ale i pewnego realizmu.
Nie znam jeszcze wyniku meczu Belgii z Irlandią, ale trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której Czerwone Diabły nie podnoszą się z kolan i nie wygrywają dwóch ostatnich meczów. A nawet jeśli nie, to wciąż pozostają Irlandczycy, na mecz z którymi Conte ma wystawić przecież rezerwy. W kolejce do awansu Szwedzi są na szarym końcu.
2004-2016, CZYLI TAM I Z POWROTEM
Pamiętacie 2004 rok i eliminację Włochów przez słynną ustawkę i spacerki w meczu Danii ze Szwecją? W Italii wiele osób mówiło o rewanżu 12 lat później. Blisko było do przedłużenia szwedzkiej klątwy, ale, jakby to powiedział Dariusz Szpakowski, w sukurs przyszedł Oriundi.
Tak właściwie, Włosi są jak morderca, który najpierw każe Ci zabić krewnego, a później dobija i Ciebie. W końcu najpierw Szwedzi osobiście w barażach pozbawili Euro Duńczyków, a teraz zemsta dosięgnęła ich samych. Włoska maszyna do zabijania jest bezwzględna.
Symboliczna nie jest jedynie egzekucja na całej reprezentacji. Pamiętamy chyba, kto dał 12 lat temu remis Szwecji. Zlatan zrobił to, o czym inni baliby się nawet pomyśleć. Właśnie zaczynała się jego przygoda, czekał, wielki wówczas, Juventus. Gol historyczny, zapamiętany będzie nie tylko przez nas, ale i nasze dzieci.
O wiele mniej osób zachowa w pamięci sytuację z drugiej połowy, gdy Ibrakadabra mógł dać prowadzenie Szwecji. Wystarczyło, by trafił do siatki z metra, postanowił przestrzelić. Jezus piłki pokazał, niczym kiedyś Pele, że koniec końców, póki chodzi po Ziemi, jest tylko człowiekiem. Jednocześnie jeśli ta pomyłka nie jest idealną, dwunastoletnią klamrą, to nie wiem, co nią jest.
(Wiem, że był spalony. Nie psujcie tego.)
I CO DALEJ?
Wróćmy jednak do Chłopców z Ferajny Antonio, albo jak to zobrazowała La Gazzetta dello Sport – Bękartów Conte. Z tym porównaniem poczekam do ewentualnego meczu z Niemcami w ćwiercfinale. Bo i będzie pasowało jak ulał – UWAGA SPOILER – wszak Aldo Raine i spółka udawali w końcówce filmy Tarantino Włochów, a akcja toczyła się we Francji. Gazzetta naprawdę musiała nie wierzyć w Italię, skoro zmarnowała ten potencjał już teraz.
Niemniej jednak – Włosi nie mogą liczyć na autostradę do finału. Ale wiecie co? Może to i dobrze. Swego czasu sukces Juventusu też tłumaczyli takową. Na Euro o deprecjacji sukcesu nie ma mowy. Co sobie wyszarpiemy, to nasze.
Teraz czas na relaks, rozsiądźmy się wygodnie i czekajmy na 1/8 finału. I co by się nie wydarzyło, będzie dobrze – nie wykluczaliśmy w końcu możliwości kompletnego fiaska i zakończenia przygody już na fazie grupowej. Avventura trwa. I trwa mać.
PS Oglądaliście mecz na Polsacie? Więc pewnie wiecie, że Włosi to niewdzięczna drużyna, której piłkarze to podli prowokatorzy. A przede wszystkim, że dla Szwedów herbata już wylana na Euro. Pozdrawiam, panie Jacku! Obiektywizmu życzę!
PPS Jest już po 22, więc podsyłam również nowe logo IKEI:
new logo pic.twitter.com/wjO87gD1h5
— Amro (@ThatBoyAmro) 17 czerwca 2016
Komentarze