Niezwykle ciekawie oglądało się rywalizację ŁKS-u Łódź z Legią Warszawa w ramach 1/8 finału Pucharu Polski. Byliśmy świadkami ofensywnej piłki oraz nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie zabrakło również goli, które ubarwiły całe widowisko. W samej końcówce, awans Legionistom zapewnił Pekhart. Goście zagrają w ćwierćfinale, dzięki zwycięstwu 3:2 (1:1).
Zacięta walka do przerwy
Początek spotkania należał do Legionistów. Zawodnicy Czesława Michniewicza mieli wszystko pod kontrolą. Już po kwadransie gry objęli zasłużone prowadzenie. Wynik spotkania otworzyło trafienie Bartosza Ślisza. 21-latek zdecydował się na strzał zza pola karnego. Piłka po drodze musnęła jednego z obrońców, czym zmyliła Malarza i wpadła do siatki. Goście po strzeleniu gola nabrali jeszcze większej pewności siebie. Próbowali podwyższyć prowadzenie, ale ŁKS był znakomicie usposobiony i nie zamierzał rezygnować z walki o korzystny rezultat. Po półgodzinie tempo meczu zwolniło. Starcie zrobiło się bardziej wyrównane, aż w końcu Łodzianie doprowadzili do remisu. Tuż przed przerwą Sobociński
wykorzystał złe krycie defensorów stołecznej ekipy, dzięki czemu z kilku metrów dopełnił formalności, bez trudu trafiając w prawy dolny róg.
ŁKS zachwycił, ale doświadczenie wzięło górę
Zaraz po przerwie znowu zobaczyliśmy bramki. Podobnie jak wcześniej, Legia objęła prowadzenie. Tym razem na listę strzelców wpisał się Luquinhas. Brazylijczyk zbiegł z lewego skrzydła w pole karne, wykorzystał nieuwagę graczy ŁKS i płaskim strzałem w kierunku lewego słupka pokonał golkipera gospodarzy. Nieoczekiwanie, parę minut później mecz ponownie zaczął się od początku. Wszystko za sprawą Janczukowicza, który dobił piłkę z bliskiej odległości, po strzale Pirulo. Od tego momentu nie mieliśmy pewności kto zagra w ćwierćfinale. Dopiero w końcówce wszystko zrobiło się jasne. W 82. minucie Luquinhas posłał futbolówkę na głowę Pekharta, a niezawodny napastnik zmieścił ją pod poprzeczką. Na placu boju było gorąco, ale nie tylko przez trafienie 31-latka. Najpierw czerwoną kartkę obejrzał asystent Stawowego, a parę chwil później z boiska wyleciał strzelec ostatniego gola za bezsensowny faul na Dąbrowskim. Ostatecznie triumf padł łupem Legii, która po ciężkiej przeprawie zagra w kolejnej rundzie.
Komentarze