Na wtorek zaplanowano cztery spotkania 1/16 finału Pucharu Polski. Bez większych problemów dalej awansowały drużyny Arki Gdynia, Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa. Lechia Gdańsk przeżyła zaś niemiłą niespodziankę, przegrywając w Nowym Dworze Mazowieckim z trzecioligowym Świtem 1:2.
- W czwartek odbyły się cztery spotkania 1/16 finału Pucharu Polski
- Z niżej notowanymi rywalami poradziły sobie zespoły Arki Gdynia, Lecha Poznań i Rakowa Częstochowa
- Lechia Gdańsk przegrała zaś ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 1:2. Zespół ten występuje na czwartym szczeblu rozgrywek
Puchar Polski: Arka, Lech i Raków grają dalej
Wtorkowe popołudnie upłynęło pod znakiem spotkań 1/16 finału Pucharu Polski. Jak zwykle, w takich rundach zespoły z niższych klas rozgrywkowych spotykały się z drużynami notowanymi wyżej. I jak zwykle nie zabrakło sporej niespodzianki.
Blisko niemiłego zaskoczenia była Arka Gdynia. Szósta ekipa Fortuna I Ligi niemal do ostatniego gwizdka bezbramkowo remisowała z występującą na czwartym szczeblu rozgrywek Lechią Zielona Góra. Już w 94 minucie, jednak, drogę do siatki odnalazł 18-letni obrońca gości, Jerzy Tomal.
Kwestię awansu znacznie szybciej rozstrzygnął lider Ekstraklasy. Lech Poznań już w 21 minucie prowadził 2:0 z Unią Skierniewice. Najpierw bramkę zdobył Dani Ramirez, a następnie samobója zanotował Bartosz Broniarek. Kolejorz w dalszym etapie meczu skupił się na utrzymaniu kontroli, co ostatecznie mu się udało.
Drugoligowy KKS Kalisz napędził zaś strachu Rakowowi Częstochowa. Zespół Marka Papszuna tuż przed przerwą strzelił dwa bramki za sprawą Waleriana Gwilii i Mateusza Wdowiaka, ale na pięć minut przed końcem gola kontaktowego zdobył Bartosz Walencik. Na nic więcej ekipy z trzeciego poziomu rozgrywek nie było już stać.
Lechia Gdańsk za burtą, Świt Nowy Dwór Mazowiecki gra dalej!
Pucharowym pechowcem została zaś Lechia Gdańsk. Biało-zieloni mieli ponad pół godziny, by odrobić jednobramkową stratę do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, ale brakowało im pomysłu. Najlepszą sytuacją było trafienie Łukasza Zwolińskiego, ale napastnik znajdował się na spalonym. Trener Kaczmarek z pewnością nie spodziewał się, że swoją pierwszą porażkę jako trener Lechii Gdańsk przeżyje właśnie w takich okolicznościach.
Zobacz również: Puchar Polski: kompromitacja Lechii w starciu z 3-ligowcem.
Komentarze