- Nie milkną echa ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski Legia – Jagiellonia, po którym mistrzowie Polski odpadli z rozgrywek
- Najwięcej kontrowersji wzbudzają decyzje zespołu sędziowskiego, który nie podyktował rzutu karnego dla Jagiellonii aż w dwóch sytuacjach, w których wszystko wskazywało, że powinien
- W czwartek sytuacje z tego meczu zostały przeanalizowane przez Kolegium Sędziów. Przedstawiamy główne wnioski
Legia – Jagiellonia, czyli co z tymi karnymi
Wczesnym popołudniem w czwartek Krzysztof Marcianiak, dziennikarz Canal Plus, poinformował na platformie X, że – tu cytat – “sędziom wpadło dziś do skrzynek zaproszenie na nieplanowane wcześniej szkolenie VAR. Odbędzie się dziś wieczorem”. Faktycznie tak było, aczkolwiek nie jest to nic nowego. Z tego, co słyszymy, takie spotkania – służące bardziej omawianiu kontrowersyjnych sytuacji z ostatniej kolejki PKO BP Ekstraklasy i BetClic 1. Ligi, niż szkoleniu – odbywają się cyklicznie od kilkunastu miesięcy. Z tą różnicą, że sędziowie najczęściej otrzymują zaproszenia w poniedziałek lub wtorek. Tym razem wszystko wskazywało na to, że ono się nie odbędzie, jednak najwidoczniej po bardzo głośnych wydarzeniach w meczu Legia – Jagiellonia sędziowskie władze zdecydowały się na gorąco omówić kontrowersje.
I faktycznie jednym z tematów były decyzje podejmowane w środowy wieczór na Łazienkowskiej. Sytuacja ze starciem Pawła Wszołka i Oskara Pietuszewskiego została zakwalifikowana jako niepotrzebna interwencja sędziego VAR (Szymona Marciniaka), natomiast brak tej interwencji przy (ewentualnym) odbiciu piłki ręką przez Ilię Szkurina był dla Kolegium zrozumiały. Dokładnie z powodów, o których na antenie Meczyków wspominał Marciniak – braku powtórki, która ze stuprocentową pewnością pozwoliłaby stwierdzić, że doszło do niedozwolnego zagrania.
Co z protokołem VAR?
Sprawa z odwołaniem rzutu karnego po interwencji Wszołka budzi jednak kontrowersje jeszcze z jednego powodu – złamania protokołu VAR, który opiera się na zapisie o reakcji tylko w przypadku oczywistego błędu popełnionego przez sędziego głównego. Podpytaliśmy też o tę kwestię.
– To nie do końca tak wygląda – słyszymy. – Protokół VAR nie został złamany, on przewiduje takie sytuacje. Podejście do niego zależy też od rozgrywek. Na przykład w UEFA podchodzimy do tego bardziej “konserwatywnie” w FIFA “liberalnie”. Czyli na przykład jeśli w FIFA nie akceptują czegoś takiego jak miękki karny, to sędzia VAR wołając do takiego, jak w środę, się obroni. Karny to musi być twardy karny. W UEFA “trochę” odwrotnie – tłumaczy nam sędzia, jeden z uczestników czwartkowego spotkania.
Oglądaj także: Szymon Marciniak ważniejszy niż protokół VAR
I dalej: – Tutaj sytuacja była nietypowa. Puchar Polski, jeden mecz. Szymon sam nie potrafił podjąć decyzji, więc to przeczy trochę stwierdzeniu, że jest nieomylny. Poprosił Piotrka Lasyka do monitora, żeby pomógł podjąć mu decyzję, ponieważ dla niego to był miękki karny, a nie chciał, żeby w takim meczu o awansie decydowało coś takiego. W UEFA zaleca sie w takich sytuacjach nie wołać, a w FIFA wołać. Tu wydaje się, ze Szymon chciał dobrze i może to, że jest tym “Szymonem”, przekonało Lasyka, że to miękki karny. Ale protokół na pewno nie został złamany, nawet jeśli interwencja została oceniona jako zbędna. Co do zaufania Szymonowi, to też normalna sprawa, że gdy mówi, że to nie karny, zaufasz mu bardziej. Komu mamy ufać jak nie Szymonowi? Jednak trzeba mieć w głowie to, że nawet i Szymon popełnia błędy. Nawet jeśli jest ich bardzo mało w porównaniu z innymi.
Szymon Marciniak i Piotr Lasyk nie znaleźli się w obsadzie sędziowskiej na nadchodzącą 23. kolejkę Ekstraklasy.
Jednym słowem -mecz powinien być anulowany i ustalona data jego powtórki i to z sędziami z prawdziwego zdarzenia!!!