Papszun po finale Pucharu Polski: mam sobie trochę do zarzucenia

Raków Częstochowa przegrał w finale Fortuna Pucharu Polski z Legią Warszawa po rzutach karnych 5:6. W normalnym czasie gry i po dogrywce miał miejsce bezbramkowy remis. Po zakończeniu spotkania kilka słów na jego temat wyraził trener Marek Papszun.

Marek Papszun
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Marek Papszun
  • Raków Częstochował przegrał wtorkowe spotkanie z Legią Warszawa w finale Fortuna Pucharu Polski
  • Trener Marek Papszun nie oceniał pozytywnie dokonanych przez siebie zmian w trakcie meczu
  • Szkoleniowiec Czerwono-niebieskich zabrał głos na temat zawodów na pomeczowej konferencji prasowej

“Przeciwnik wykorzystał swoją szansę”

Raków Częstochowa niezwykle raził nieskutecznością w meczu z Legią Warszawa. Przede wszystkim w pierwszej połowie. Wpływ na frustrację zawodników Medalików po przegranym spotkaniu ma też to, że od szóstej minuty częstochowianie grali z przewagą jednego zawodnika. Po meczu trener częstochowian podzielił się opinią na temat zawodów.

– Wydawało mi się, że kroczek po kroczku zbliżamy się do gola. Przeciwnik dotrwał jednak do karnych i wykorzystał w nich swoją szansę – rzekł trener Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.

– O co poszło między mną a trenerem Legii Warszawa? Nie będę tego zachowania komentował, każdy może sobie odtworzyć, co tam zaszło. A co było po meczu? W ogóle nie wiedziałem tej sytuacji – kontynuował trener Rakowa.

– Mam sobie trochę do zarzucenia w kontekście zarządzania zmianami. I osobami, i momentami – mówił Papszun.

Szkoleniowiec Czerwono-niebieskich zabrał też głos w kontekście pracy arbitra Piotra Lasyka. – Nie ma co komentować pracy sędziego Lasyka. Nie zauważył ewidentnej czerwonej kartki, nic więcej nie trzeba dodawać – podsumował Papszun.

Czytaj więcej: Duże napięcie i agresja, bójka piłkarzy po meczu Legia – Raków [WIDEO]

Komentarze