- Szanse, że finał Pucharu Polski odbędzie się z udziałem kibiców obu drużyn zdecydowanie wzrosły po decyzji PZPN, który zawiesił karę nałożoną wcześniej na klub
- Otwarte zostaje pytanie, jak do organizacji spotkania odniosą się służby: policja, straż pożarna oraz wojewoda
- Jarosław Królewski już zapowiedział wcześniej, że jeśli kibice Wisły nie dostaną zgody na udział w spotkaniu, Wisła zrezygnuje z udziału w finale na Narodowym
PZPN daje Wiśle zielone światło
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zakazu wyjazdowego nałożonego na Wisłę Kraków przez PZPN jesienią 2022, gdy jej kibice rzucali na murawę racami. Kara dotyczyła wyłącznie spotkań Pucharu Polski, a że Biała Gwiazda wszystkie dotychczasowe mecze tej edycji rozegrała u siebie, nie miała szans w żadnym stopniu odpokutować. Okazja trafiła się dopiero teraz, bowiem finał na Narodowym jest pierwszym starciem, w którym poza Reymonta Wisłę z trybun mogła dopingować zorganizowana grupa kibiców.
Niemal bezpośrednio po pokonaniu Piasta Gliwice (2:1) w półfinale rozgrywek Jarosław Królewski w portalu X (dawny Twitter) zamieścił wpis z groźbą, że brak zgody na wejście 2 maja fanów Wisły na obiekt w Warszawie będzie skutkował wycofaniem się jego klubu z gry. Słowa Królewskiego nie spodobały się w PZPN i w wewnętrznych rozmowach odebrano je negatywnie i ze zdziwieniem. Do prezesa Wisły osobiście jednak zadzwonił wtedy Cezary Kulesza, wiemy też, że podobny telefon wykonał prezes Pogoni Jarosław Mroczek, a sam Królewski usłyszał, że jest wola rozwiązania sprawy z korzyścią dla krakowskiego klubu. I faktycznie to się stało, bowiem PZPN zdecydował się na potraktowanie Wisły ulgowo i wydanie zgody na udział jej fanów w meczu.
Wisła powoływała się wcześniej na przypadek Lecha Poznań, którego kibice w przeszłości również obejrzeli finał Pucharu Polski z trybun, mimo aktywnego zakazu wyjazdowego. Sytuacja ta różniła się jednak o tyle, że sympatycy Kolejorza odbyli wcześniej regulaminową połowę kary. To z kolei pozostawiało wątpliwości, czy Wisła ma w ogóle formalne szanse na pozytywne rozpatrzenie wniosku w taki sposób, by regulamin dyscyplinarny PZPN nie został złamany. Rozmawialiśmy o tym z Mateuszem Stankiewiczem, radcą prawnym i specjalistą od prawa piłkarskiego.
Stankiewicz: – Jest specjalna procedura dotycząca prawomocnych kar. Można zwrócić się o zawieszenie lub darowanie takiej kary, gdy zachodzą jakieś szczególne okoliczności. Jest wymóg odbycia połowy kary, ale pragnę zauważyć, że ten wymóg obowiązuje, gdy z wnioskiem zwraca się ukarany podmiot. Natomiast regulamin dyscyplinarny mówi, że poza ukaranym podmiotem – w tym wypadku Wisłą Kraków – o zawieszenie lub darowanie kary może się zwrócić także rzecznik dyscyplinarny PZPN, rzecznik ochrony prawa związkowego PZPN lub zarząd PZPN. Wszystkie te trzy organy są wymienione w statucie związku. W przypadku wniosku pochodzącego od któregoś z nich, wymóg odbycia połowy kary już nie obowiązuje. Wystarczyło zatem, by klub zwrócił się z prośbą do któregoś z tych organów – lub do wszystkich trzech – by to on wystąpił z wnioskiem o zawieszenie lub darowanie kary.
PZPN zatem mógł zatem iść Wiśle na rękę nie tylko zgodnie z własnym regulaminem dyscyplinarnym, ale także z własnym statutem. W tym konkretnym przypadku związek przychylił się do wniosku Rzecznika Ochrony Prawa Związkowego PZPN i zawiesił wykonanie kary na trzy lata.
Oglądaj cały program z rozmową z Mateuszem Stankiewiczem
Komentarze