W czwartek wystartował drugi półfinał Pucharu Ligi Angielskiej, w którym Liverpool zmierzył się z Arsenalem. Mecz kompletnie nie ułożył się po myśli Kanonierów. Granit Xhaka osłabił londyńczyków niepotrzebnym faulem tuż pod polem karnym. Co ciekawe, piłkarze Artety zdołali przetrwać gorszy moment i niewiele brakowało, aby doszło do niespodzianki. Ostatecznie żadna z drużyn nie umieściła piłki w siatce, więc kwestia awansu rozstrzygnie się w rewanżu na The Emirates.
O czym myślał Granit Xhaka?
Rywalizacja na Anfield trzymała w napięciu już od samego początku. W pierwszym kwadransie każda z drużyn postawiła na ofensywny futbol. Lepiej przy piłce wyglądał Liverpool, ale Arsenal również prezentował wysoki poziom, co chwilę zapędzając się pod bramkę rywala.
Nieoczekiwanie w 24. minucie Granit Xhaka popełni fatalne w skutkach przewinienie. Szwajcar w próbie odbioru piłki złożył się niczym do przewrotki. W ten sposób nie trafił nawet w futbolówkę, a brzuch Diogo Joty. Sędzia był blisko całego wydarzenia, więc błyskawicznie pokazał pomocnikowi czerwoną kartkę.
Liverpool naciskał, Arsenal szukał szans w kontrach
Liverpool próbował szybko wykorzystać osłabienie Arsenalu. Mikel Arteta jednak błyskawicznie zareagował, wpuszczając na murawę Holdinga. W pierwszych momentach Kanonierzy wyglądali tak, jakby zaraz mieli stracić gola.
Jednak czas mijał, a wynik wciąż nie ulegał zmianie. The Reds momentami kontrolowali przebieg pojedynku, ale w żaden sposób nie potrafili wykorzystać własnej przewagi. Natomiast Kanonierzy szukali sytuacji bramkowych już tylko w kontrach czy stałych fragmentach. Co więcej, pomimo lepszej gry gospodarzy, do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.
Kanonierzy blisko niespodzianki
W drugiej odsłonie spotkania oglądaliśmy podobne obrazki. Liverpool spychał przeciwnika do głębokiej defensywy, żeby w końcu umieścić piłkę w siatce.
Mikel Arteta opracował plan, który dzielnie wykonywali jego podopieczni. Arsenal nie bał się bronić całą drużyną, jak i atakować wyłącznie kilkoma zawodnikami.
W końcówce pachniało niespodzianką. Najlepszą okazję do zdobycia gola miał Bukayo Saka. Anglik znalazł się sam na sam z Alissonem, lecz to Brazylijczyk wyszedł z tej rywalizacji górą.
Potyczka na Anfield kosztowała londyńczyków sporo zdrowia. Ze względu na urazy spotkania nie dokończyli Soares i Saka. Przy bezbramkowym remisie kwestia awansu rozstrzygnie się za tydzień na The Emirates.
Komentarze