Puchar Hiszpanii: znamy pierwszych ćwierćfinalistów

Sergio Canales
Obserwuj nas w
Pressfocus Na zdjęciu: Sergio Canales

We wtorkowy wieczór poznaliśmy pierwsze rozstrzygnięcia w 1/8 finału Pucharu Króla. Roli faworyta sprostali piłkarze Levante i Villarrealu, którzy pokonali odpowiednio Real Valladolid (4:2) oraz Gironę (1:0). Niespodziewanie z marzeniami o końcowym triumfie pożegnał się Real Sociedad, który prowadził na wyjeździe z Betisem, ale ostatecznie po dogrywce musiał uznać wyższość rywala (1:3)

Real Valladolid – UD Levante (2:4)

Wtorek z rozgrywkami Pucharu Króla rozpoczął się na Estadio Jose Zorrilla, gdzie o awans rywalizowały dwa kluby z La Liga – Real Valladolid i Levante. Teoretycznie większe szanse na zwycięstwo mieli goście, ale w tego typu meczach wszystko mogło się zdarzyć.

W pierwszej połowie zobaczyliśmy trzy gole, a autorem pierwszego z nich był Real Valladolid. W 13. minucie Kike podał to Toniego, który nie pomylił się z bliskiej odległości. Levante zaatakowało odważniej i dziesięć minut później doprowadziło do remisu za sprawą gola Enisa Bardhiego. Tuż przed gwizdkiem sędziego kończącym tę część meczu, złe zachowanie brony Realu wykorzystał Mickael Malsa, który pokonał bramkarza w sytuacji sam na sam.

Po przerwie jako pierwsze do siatki, niespełna przed upływem godziny trafiło Levante. Będąc bardziej precyzyjnym, zrobił to Coke, który znalazł się we właściwym miejscu i o odpowiedniej porze. Gospodarze walczyli dzielnie i sześć minut później na tablicy wskazującej wynik było już tylko 2:3. Fabian Orellana podał do Shona Weissmana, a ten z bliskiej odległości przymierzył precyzyjnie w prawy róg bramki. Na dziesięć minut przed końcem spotkania, marzenia gospodarzy golem z rzutu karnego zniweczył Jose Morales.

Real Betis – Real Sociedad (3:1)

W rywalizacji Realu Betis z Sociedad faworytem byli goście, którzy mieli jednak ostatnio problemy. Drużyna z Andaluzji radziła sobie natomiast bardzo dobrze chciała sprawić niespodziankę

Pierwsze 45 minut upłynęło pod znakiem przewagi w posiadaniu piłki. Częściej strzały oddawał jednak Real Sociedad. To właśnie goście w 13. minucie objęli prowadzenie, gdy Andoni Gorosabel zagrał do Mikela Oyarzabala. 23-latek fantastycznym strzałem w prawy róg bramki dał swojej ekipie komfort gry. Do przerwy wynik już się nie zmienił.

W drugiej połowie Real Betis grał już dużo lepiej, na co z pewnością wpłynął fakt, że zawodnik gości chwilę po wznowieniu rywalizacji musiał przedwcześnie opuścić boisko po tym, jak zobaczył drugą żółtą kartkę. Od 75. minuty obie drużyny znów miały tyle samo zawodników na murawie. Antonio Sanabria udał się do szatni z tego samego powodu, co wcześniej Asier Illarramendi. Mimo tego, Betis trzy minuty później doprowadził do remisu. Martin Montoya podał do Sergio Canalesa, który kapitalnym strzałem z krawędzi pola karnego w prawy róg bramki, pokonał Alexa Remiro. Do wyłonienia zwycięzcy konieczna była zatem dogrywka.

W niej dużo lepszy był Real Sociedad, ale gole strzelał Betis. Za bohatera śmiało można uznać Borję Iglesiasa, który dwukrotnie trafił do siatki. Najpierw w 96. minucie po podaniu Rodriego przymierzył w lewy dolny róg bramki. Z kolei przy decydującym golu na 3:1 asystował Joaquin. Tym razem Iglesias pokonał bramkarza uderzeniem głową.

Girona FC – Villarreal CF (0:1)

Najmniej działo się na Estadio Municipal de Montilivi, gdzie drugoligowa Girona próbowała sprawić sensację i wyeliminować dobrze radzący sobie w La Liga Villarreal.

Goście przeważali w posiadaniu piłki, ale statystyka oddanych strzałów była bardzo wyrównana. Do siatki trafił jednak tylko Villarreal, który objął prowadzenie w 19. minucie dzięki bramce zdobytej przez Yeremiego Pino. Hiszpan wykorzystał dobitkę i z bliskiej odległości strzelił gola. Był to jedyny gol w pierwszej połowie, a także w tym meczu. Po przerwie Girona starała się odmienić losy spotkania, ale bezskutecznie. Tym samym Villarreal wygrał 1:0 i awansował do kolejnej rundy.

Komentarze