- Real Madryt odrobił straty z pierwszego spotkania i awansował do finału Pucharu Króla
- Na Camp Nou Królewscy pokonali FC Barcelonę aż 4-0
- Carlo Ancelotti przyznaje, że jego zespół rozegrał kompletny mecz
Real świętuje przełamanie w El Clasico
Ostatnie trzy hiszpańskie Klasyki należały do FC Barcelony, która po skromnej wygranej na Santiago Bernabeu była bliżej awansu do finału Pucharu Króla. Na Camp Nou panował jednak Real Madryt, wygrywając z odwiecznym rywalem aż 4-0.
Pierwszą bramkę Królewscy zdobyli tuż przed przerwą, a chwilę po zmianie stron dołożyli kolejne trafienia. Carlo Ancelotti przeanalizował występ swojej drużyny, który nazwał kompletnym.
– To był kompletny mecz, bo bez kompletnego meczu nie wygrywasz tu 4:0. Pod każdym względem. Po pierwsze, dobrze przeczytaliśmy okres cierpienia drużyny w pierwszej połowie, gdy mieliśmy małe problemy z wyprowadzaniem piłki. Potem to jest jasne, że pierwszy gol zmienił dynamikę całego meczu. Dzięki niemu znajdowaliśmy więcej przestrzeni w przejściach do ataku w drugiej połowie i wyrządziliśmy im dużo krzywdy.
– Ostatnie dwa mecze przegrywaliśmy, ale nie traciliśmy pewności siebie po negatywnych wynikach. Mieliśmy dobre odczucia w ostatnich meczach. Ustawienie było dokładnie takie samo. Nie zmieniliśmy za wiele, najwyżej małe szczegóły i pewną interpretację, ale nic więcej.
– Mecz z małymi nerwami. Tak ważny mecz może to zawierać. Zdjąłem Viniciusa, bo nie było sensu zostawiać go z kartką. Kolejna kartka pozbawiłaby go finału i wolałem uniknąć ryzyka.
– Myślę, że jestem najbardziej dumny, że kociołek znowu się podgrzał. To jest najważniejszy moment sezonu i gdy mamy temperaturę, radzimy sobie dobrze – mówi Ancelotti.
Zobacz również: Kartki, przepychanki i hat-trick Benzemy. Real zdemolował Barcelonę na Camp Nou
Komentarze