W pierwszym półfinale Pucharu Anglii doszło do meczu Man City – Liverpool. Trzeba przyznać, że pierwsza połowa została zdominowana przez piłkarzy The Reds. Trzy gole do przerwy znacznie utrudniły życie Obywatelom. Później mistrzowie Anglii próbowali doprowadzić do remisu, ale przewaga rywali była zbyt duża. Dlatego też, do wielkiego finału awansował Liverpool 3:2 (3:0).
Kapitalny występ The Reds do przerwy
Pierwszy półfinał Pucharu Anglii na Wembley świetnie ułożył się dla Liverpool. Jeszcze przed upływem kwadransa Ibrahima Konate wpakował piłkę do siatki po rzucie rożnym.
Defensor The Reds zawisł w powietrzu i kapitalnym uderzeniem głową pokonał Zackary’ego Steffena. Co ciekawe, Amerykanin czwarty raz bronił dostępu do bramki Man City w tych rozgrywkach, jednak tym razem nie miał już tyle szczęścia.
Wszystko przez świetną postawę podopiecznych Jurgena Kloppa w ofensywie. W 17. minucie Sadio Mane podwyższył prowadzenie po fatalnym błędzie golkipera mistrzów Anglii.
Steffen zbyt długo zwlekał ze wznowieniem gry, co brutalnie wykorzystał Senegalczyk, wjeżdżając na wślizgu do bramki, a przy okazji wytrącając futbolówkę bezradnemu bramkarzowi.
Gdyby tego było mało, The Citizens zostali rozbici jeszcze przed przerwą. Sadio Mane ustrzelił dublet, po tym jak z krawędzi pola karnego huknął nie do obrony prosto w prawy dolny róg.
Man City odzyskał siły w drugiej połowie
Druga połówkę kapitalnie rozpoczęli zawodnicy Man City. Już po kilkudziesięciu sekundach Jack Grealish zmniejszył stratę do rywala. Anglik oddał sprytny strzał z linii pola karnego, prosto w lewy dolny róg.
Te trafienie przywróciło emocje na Wembley. Automatycznie zmienił się obraz gry, bo Obywatele zaczęli spychać The Reds do głębokiej defensywy. Liverpool dość dzielnie odpierał ataki i wydawało się, że nic w tym meczu już nie ulegnie zmianie.
Tymczasem pod sam koniec zawodów, Bernardo Silva zakończył składną akcję całego zespołu, wtrącając futbolówkę do bramki z bliskiej odległości. Było jednak za późno, aby na kilka chwil przed ostatnim gwizdkiem sędziego, doprowadzić do remisu.
Tym samym o drugie trofeum w sezonie zagra Liverpool. Dla The Reds to pierwszy finał Pucharu Anglii od dekady. Wtedy dali się pokonać Chelsea, która w niedzielę również przystąpi do swojego pojedynku, więc istnieje szansa na powtórkę starcia z sezonu 2011/12.
Trzeba też dodać, że ekipa z Anfield ostatni raz wygrała te rozgrywki w 2006 r. Co więcej, na pokonanie Man City Liverpool czekał od 2019 r.
Komentarze