- Dzisiaj rano TS Podbeskidzie poinformowało o decyzji rady nadzorczej spółki ws. dymisji prezesa
- Bogdan Kłys był sternikiem “Górali” przez prawie pięć lat
- Goal.pl dotarł do przyczyn, jakie stały za jego dymisją oraz udało nam się uzyskać komentarz samego zainteresowanego
- Jest również nasz komentarz do gorących wydarzeń dzisiejszego dnia pod Klimczokiem
Finanse, wyniki, dymisja
Trzeba sobie powiedzieć jasno, że sytuacja Podbeskidzia jest zła. Klub, który co roku przejawia aspiracje – a co więcej, ma do tego wystarczające predyspozycje – do walki o czołowe miejsca w Fortuna 1. lidze dzisiaj szoruje po dnie tabeli. Widmo spadku na trzeci poziom rozgrywkowy jest absolutnie realne, bo nie ma co ukrywać; “Górale” obok Zagłębia Sosnowiec są dzisiaj najsłabszą drużyną całej ligi. W Bielsku nie ma nic. Począwszy od bramkarzy, przez obrońców i pomocników, a kończąc na bramkostrzelnych napastnikach. Oczywiście, żeby nie pozostawić nikomu złudzeń, nie ma też bazy treningowej, a finanse są łatane naprędce przez miasto. Od dzisiaj brak też prezesa.
Około godziny 10 rano w mediach społecznościowych Podbeskidzia pojawił się komunikat rady nadzorczej, który mówił o podjęciu uchwały o odwołaniu z dniem dzisiejszym, pana Bogdana Kłysa z funkcji prezesa zarządu oraz o powołaniu pana Krzysztofa Przeradzkiego, na Prezesa Zarządu Spółki TS Podbeskidzie.
Decyzja organu nadzorczego była zaskoczeniem. Mówiąc wprost 6 grudnia 2023 roku po godzinie 10 w Bielsku-Białej nastąpiło trzęsienie ziemi. Portal bielsko.biala.pl pisał, że takiego rozwoju wydarzeń nie spodziewali się pracownicy TSP. Nam udało się porozmawiać z byłym już prezesem Bogdanem Kłysem, który pytany o to, czy spodziewał się takiego ruchu mówi wprost.
– Spodziewałem się takiego posunięcia ze strony rady nadzorczej. Powiem nawet, że sam chciałem ją podjąć i podać się do dymisji. Wiedziałem jaka jest sytuacja sportowa i finansowa spółki. W tej drugiej kwestii podjęliśmy już nawet pewne kroki, ale jak widać będzie musiał je już wdrożyć nowy prezes. Może ta decyzja pozwoli nieco odetchnąć klubowi i nabrać rozpędu.
– To nie jest decyzja spontaniczna. To dojrzewało przez pewien okres czasu. Sytuacja finansowa spółki jest taka, jaka jest i działania pana prezesa nie przyniosły skutków oraz nie rokowały, że może być lepiej. Do tego nałożyły się wyniki, które są fatalne oraz decyzje sportowe, które były podejmowane również przez inne osoby, ale też są jednoznacznie oceniane. W wyniku tego rada nadzorcza podjęła decyzję o odwołaniu prezesa z tej funkcji – mówi nam z kolei wiceprezydent Bielska-Białej i szef RN Piotr Kucia.
– Budżet roczny TSP wynosi w okolicach 14 milionów. W chwili obecnej mamy problem z bieżącą płatnością i jesteśmy na minusie 3,8 miliona złotych – dodał nasz rozmówca.
Kolejne ucięte głowy są kwestią czasu?
Nie jest tajemnicą, że kibice oraz eksperci krytycznie oceniają letnie poczynienia ludzi odpowiedzialnych za transfery, a właściwie to dwóch ludzi. Sławomira Cienciały i Marka Sokołowskiego. Dwaj byli piłkarze “Górali”, którzy przed laty wkupili się w łaski fanów swoją zadziornością i walecznością, teraz mieli budować nowe Podbeskidzie. Bardziej lokalne, takie, jak za ich czasów. Zapowiadane przed sezonem wzmocnienia, które miały sprowadzać się do zawodników, którym “będzie się chcieć” spaliły już w połowie rundy. Trudno bowiem coś takiego powiedzieć chociażby o Antonio Peroseviciu, który znalazł się pod Klimczokiem, tylko dlatego, że kiedyś wystąpił dwa razy w meczach towarzyskich w kadrze Chorwacji. To oczywiście jeden z kilku przykładów.
– Na pewno kolejne decyzje będą. Przyjdzie nowy prezes, musi się wdrożyć, zobaczyć co przejmuje i trzeba zrobić grubą kreskę. Patrząc na transfery zrealizowane w lecie, to są one w większości nietrafione – co potwierdził nowy trener, zatrudniony przez aktualny dział sportowy. Wiadomym jest, że jakieś konsekwencje muszą być, bo nie może być tak, że Podbeskidzie z takim budżetem szoruje po dnie tabeli – komentował ewentualne dalsze decyzje personalne wiceprezydent.
Nowy sternik
– Pan prezes jest typowo z biznesu. Prowadzi swoją działalność od lat i w chwili obecnej ją wygasza, bo chce się poświęcić stricte Podbeskidziu. Kładziemy nacisk na kwestie finansowo-zarządcze, tak aby było lepiej. Interesuje się sportem, nie jest tak, że nie wie o co w tym chodzi – przedstawił wybór nowego prezesa “Górali” Krzysztofa Przeradzkiego wiceprezydent miasta.
Jak udało nam się ustalić, Krzysztof Przeradzki nie ma najlepszej opinii wśród lokalnej społeczności. 64-latek jest prezesem spółki “Adamex” z branży deweloperskiej. Na jego styl relacji z podwładnymi mieli skarżyć się pracownicy. Zapytano o to Piotr Kucia nie chciał się wypowiadać.
Z kolei Bogdan Kłys poproszony o podsumowanie swojej prawie pięcioletniej prezesury mówi tak: Pierwszy okres był dobry, awansowaliśmy do Ekstraklasy i mogliśmy realnie myśleć o pozostaniu w niej na dłużej. To się jednak nie udało, z perspektywy czasu jest to coś, czego można bardzo żałować. Potem próbowaliśmy się odbić, ale chęć powrotu do elity nie dała efektu. Ten sezon, ta runda to katastrofa. Mając wiedzę, którą mam teraz podjąłbym inne decyzje. Mam jednak nadzieję, że uda się jeszcze te rozgrywki uratować. Będę kibicował i trzymał kciuki.
Co dalej z Podbeskidziem?
A więc co dzisiejsza decyzja oznacza dla Podbeskidzia? Nic dobrego. Przez ostatnie lata w ekipie bielszczan przewinęło się prawie dziesięciu trenerów, którzy pracowali średnio pół roku. W klubie zatrudnionych było pewnie więcej niż 100 piłkarzy. Do tego przepalono grube miliony z publicznych, miejskich pieniędzy na łatanie dziur. Od czasu spadku z Ekstraklasy klub zsuwa się po równi pochyłej. Czasami szybciej, a czasami wolniej. Teraz trudno mi nie odnieść wrażenia, że ten proces przyśpieszy. Obym się mylił, ale nic nie wskazuje na to, że może być lepiej. Bo trzeba sobie powiedzieć wprost, dziś Podbeskidzie zaczyna się topić.
Zmiana prezesa? Oczywiście, Bogdan Kłys nie był idealnym sternikiem Podbeskidzia, ale powiem więcej – takiego nie będzie nigdy w klubie tak mocno podporządkowanym miastu. Zawsze w grę będą wchodzić kwestie, które niewiele mają wspólnego z budowaniem zdrowej, sportowej jednostki. Dziś w Bielsku-Białej wylano dziecko z kąpielą. Bo na wszystko trzeba spojrzeć realnie. TSP to nie jest spółka pt. dojna krowa, która sama na siebie zarabia i unika problemów. Jej problem jest jeden – struktura właścicielska.
Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to być może Podbeskidzie zimą dokona takich transferów, które pozwolą w lidze się utrzymać. Być może trener Marzec do tego czasu wymyśli coś kreatywnego, ale prawda jest taka, że przed Podbeskidziem bardzo ciężkie miesiące. Z nowym prezesem, być może nowym dyrektorem sportowym i wciąż nowym trenerem. A kto wie, może i również magistratem, bo przecież na wiosnę wybory.
Czytaj więcej: Kamil Kiereś: Cały czas mam ambitne plany [WYWIAD]
Komentarze