Kolejna seria spotkań za nami i kolejne pytania o ligową rzeczywistość. Ilu kandydatów do nagrody Golden Boy 2009 potrzebuje Miedź Legnica, by wygrać mecz? Czy są punkty styczne między Radomiakiem post-Banasikowym, a Koroną post-BandoŚwirową? Dlaczego Lech Poznań jest aż takim Lechem Poznań i dlaczego Kosta Runjaić zaczyna się godzić z ekstremalnymi warunkami transferowymi w Warszawie? O wszystkich tematach pogadali dzisiaj Tetrycy, czyli Leszek Milewski oraz Jakub Olkiewicz. Zapraszamy na tetrycki dwugłos.
- Lech Poznań i komnata porażek
- Wisła Płock i Cracovia: kto zwycięzcą Ligi Mistrzów 23/24?
- Ekstraklasa wraca na Widzew
- Legia Warszawa, no cóż
Jakub Olkiewicz: Leszek, zacznijmy od pytania, na które dobrej odpowiedzi z pewnością nie znajdziemy. Ile w obecnym kryzysie Lecha Poznań jest tradycyjnych problemów z minimalizmem, skąpstwem, nieruchawością na rynku transferowym, a ile… pecha. Wybacz, że tym razem tak wcześnie rozpoczynam od tej słynnej “gdybologii”, ale patrząc na kolejny smutny mecz Kolejorza, zastanawiałem się – może gdzieś pod stadionem jest zakopana żaba? Łatwo dzisiaj wsiąść na władze Lecha, co robimy systematycznie, co kilka dni. Natomiast po tym meczu złapałem pewien dystans. Po pierwsze – ile trzeba pecha, by trener, który wreszcie przywrócił w Poznaniu wiarę w zwycięstwo był zmuszony do odejścia akurat w takim momencie. Po drugie – ile trzeba pecha, by wypadło ci jednocześnie trzech stoperów. Trzy kontuzje – to norma w piłce. Ale w zespole, który gra na duet środkowych obrońców aż trzy urazy na tej pozycji to jakaś wybitna kumulacja braku farta. Tego nie da się zamaskować czy przypudrować nawet zdolnym juniorem czy szybko dopiętym wypożyczeniem.
Gdy Lech remisował z Dinamem, gdy wcześniej odpadał z Karabachem, byłem przekonany, że rozliczać trzeba władze klubu, które znów się spóźniły, które znów działają ociężale, które nie są w stanie zagwarantować kadry na tyle frontów, na ilu walczy Lech. Ale teraz, po tak słabych zawodach Amarala, Karlstroma czy Sousy… Kurczę, Sousa to była w teorii gwarancja, wszystko się w tym transferze zgadzało. On nie ma prawa “czuć w nogach” europejskich pucharów. Dlaczego więc cała ta układanka, gdzie przecież grali też Ishak czy Skóraś, wygląda tak słabo? Wbrew pozorom odpowiedź jest ważna – bo jeśli uznamy, że wyłącznie zarząd, to w teorii wystarczy seria gotówkowych, mocnych transferów. Ale jeśli uznamy, że to futbolowi bogowie zaplanowali dla Lecha rolę Hioba – może czas po prostu pogodzić się z losem? Naprawdę, to wręcz fizyczny, namacalny ból – wypadają ci wszyscy stoperzy, wypada ci najlepszy trener ostatniej dekady, a jak już gdzieś się wykosztowałeś, to Afonso na razie nadal najbardziej rozpoznawalny jest z braku litery “L” w imieniu.
Leszek Milewski: Ale z tymi środkowymi obrońcami – Skorża wiedział. Apelował. Że potrzebuje więcej obrońców. Więc niby pech, zgoda, ale pech, na który Skorża chciał sę ubezpieczyć. Co do Afonso się nie wypowiem, chłop tu jest za krótko, czego nie da się powiedzieć rzecz jasna o paru innych graczach, w tym Amaralu czy Karlstromie.
Żebyśmy mieli jasność: nie apeluję o nerwowe ruchy. Chcę, żeby trener miał spokój. Ale to nie jest dobre wejście do Lecha Poznań trenera van den Broma. Wypowiedzi, które szybko gryzły go w tyłek – POLSKA LIGA NIE JEST SŁABA, KADRA JEST DOSTATECZNIE DOBRA – swoją drogą. Ale ten mecz z Wisłą Płock. Michał Zachodny powiedział celnie: Wisła Płock gra tak, jak chciałby grać Lech. No i takie wystawienie Marchwińskiego. Na podstawie czego Marchwiński na skrzydło? Gdzie ludzie zorientowani donoszą, że Marchwiński wypadł katastrofalnie w meczu rezerw z Siarką Tarnobrzeg? A jednak po takim występie jest wrzucany na ligowego konia i zawala? I masz na ławce Citaiszwilego czy nawet Velde, a marnujesz plac na Marchwińskiego. Nie pomógł tą decyzją. Na razie trudno powiedzieć, żeby to ogarniał. Tęsknota za Skorżą zwiększa się.
Natomiast chciałbym podkreślić, że to nie Lech Poznań przegrał ten mecz, to Wisła Płock wygrała. Widać rękę trenera Pavola Stano. Widać przygotowanego doskonale Wolskiego. Widać, że ten zespół potrafi zamaskować swoje braki, a uwypuklić mocne strony. No i nieoczekiwani bohaterowie – Gradecki nic nie znaczył w tej lidze, choć trochę się wokół niej kręcił. Teraz buduje swoją pozycję. Pawlak na prawej stronie? Bardzo dobre wejście w sezon, kluczowe podania, mądra gra z przodu. Vallo jeszcze pamiętam z momentu transferu – no, przyszedł ktoś tam, niewielkie ryzyko, bo tani. A teraz ma konkretny potencjał sprzedażowy. Gdy dodamy do tego akcje z filmikami Wisły – cóż, to dobry czas by być kibicem Nafciarzy. Być może najlepszy. Wisła Płock jest naprawdę jakaś.
JO: Zapowiadałem, że będę wnikliwie śledził przygodę Stano z polską ligą – bo dużo pozytywnych opinii z jego ojczyzny, bo jednak ciekawa karta piłkarska, bo w sumie wziął nieoczywisty klub w jeszcze bardziej nieoczywistych okolicznościach. Wydawało mi się, że to będzie śledzenie dla mnie wyjątkowo kosztowne – bo Wisła Płock będzie grała w poniedziałek o 18.00, bo będzie trzeba mobilizować się, by obejrzeć mecz dwunastej drużyny z czternastą i zastanawiać się, nad taktycznymi aspektami takiego szlagieru. Tymczasem przygoda Stano z polską ligą powoli staje się tematem numer jeden na starcie tego sezonu. Bo przecież tu są też dodatkowe smaczki, choćby brak płynności finansowej w Płocku, problemy z regulaminowymi płatnościami, wyczekiwanie na otwarcie stadionu. Z doświadczenia wiem, że to nie jest łatwy okres dla nikogo, a już na pewno dla kibiców. Tymczasem w Wiśle? Ostatnio Kamil Gapiński z Weszło ładnie zauważył – tam się nawet liczba rodowitych płocczan w składzie zgadza.
Jedyne co mnie stopuje przed rozmyślaniami nad optymalnym rywalem dla Wisły Płock w IV rundzie eliminacji Ligi Mistrzów sezonu 2023/24 – to historia niektórych zagadkowych startów w Ekstraklasie. Górnik Zabrze to taki jaskrawy przypadek, w dodatku niezbyt zakurzony, ale pamiętasz jeszcze Wisłę Płock Radosława Sobolewskiego? 9 zwycięstw w 10 meczach gdzieś wczesną jesienią 2019 roku? To były jeszcze czasy przed wojnami i epidemiami, ale mimo wszystko – nadal żyje część osób, które mogą to pamiętać, które mogły wtedy obserwować te mecze z trybun. To jest jedyny hamulec myślowy, to jest jedyny bezpiecznik, którzy nakazuje przypominać: nadal to Stano numer dwa jeśli chodzi o pozycję w polskiej piłce.
LM: Wiadomo, tu nie ma co przejaskawiać. To trzy kolejki. Po trzech kolejkach to i kiedyś bodaj Widzew z Rybickim jako gwiazdą był liderem. Oczywiście, ręce na kołdrze.
Kuba, ale jest wniosek podobno, że Wisła Płock i Cracovia planują założyć superligę. Będą sobie grać we dwójkę. Byłby to najpiękniejszy prezent nie tyle dla futbolu, co dla sportu w ogóle. Najlepsze jest to, że to nie tak, że Jacek Zieliński dostał piętnastu nowych graczy i z tych gwiazd złożył zespół. Nie, on wykorzystuje potencjał graczy, których miał do dyspozycji Probierz. Jaskrawym przykładem Rasmussen. Ale Myszor i Rakoczy to już w ogóle wyrzut sumienia. Ciekawe, czy biorąc pod uwagę formę tych zawodników, selekcjoner młodzieżówki Michał Probierz powoła Myszora i Rakoczego, którzy zaliczyli raptowny rozwój jak tylko Probierz odszedł?
Co tu kryć – chapeu bas dla trenera Zielińskiego. Zasługuje by być docenionym.
JO: Jacek Zieliński i Stefan Majewski trzęsą ligą, Golden State Warriors wraca do swoich starych strojów, Flavio Paixao ładuje gole. Co to jest, rok 2009? Ale bez zbytków, powiem zupełnie szczerze – byłem nastawiony bardzo sceptycznie, bo w Cracovii pewne problemy były już przed Probierzem, na długo przed Probierzem. Wydawało mi się, że jeśli zmianie nie ulega praca Jakuba Tabisza, jeśli w dodatku znajduje się miejscówkę dla laptopa Stefana Majewskiego wraz z przyczepionym do niego Stefanem Majewskim, to nawet Jacek Zieliński, którego cenię, za dużo nie zmontuje. Ale znów, mam problem z przesadnymi pochwałami. Weźmy nawet ten mecz z warszawską Legią. Dobrze wiemy, że stołeczny klub często ten początek sezonu ma dość ospały, z uwagi na łączenie gry w lidze z pucharami.
Stosowna pauza, by wszyscy zdążyli opanować śmiech.
Cracovia taka dobra, Legia taka słaba? Dalej chwalimy zespół “Pasów”, czy już przechodzimy do omawiania ewolucji opinii Kosty Runjaicia? Zaczynał od “potrzebuję trzech wzmocnień na tu i teraz”, zaczynał od dość śmiałego pokazywania, ile obecnie dzieli Legię od tego, by budować tu mocny klub. Teraz? W sumie były pewne pozytywne aspekty w grze zespołu, który przyjął trójkę od Cracovii.
LM: Dobrze, że przypomniałeś Stefana Majewskiego. Wiadomo jaką ma łatkę w środowisku. A w Cracovii ma realny wpływ na klub – na klub, do którego w tym momencie trudno się przyczepić. Może za chwilę będzie o co, ale aktualnie – no nie. Mogę śmiało powiedzieć, że może nie zawsze wierzyłem w Stefana Majewskiego, ale na pewno zacząłem wierzyć od momentu, kiedy zobaczyłem jaccuzzi u Stefana Majewskiego w bloku. Tak wyglądał sukces, tak wyglądała wizja.
Legia to zespół, który ma problemy wszędzie. Nawet poza własnym zespołem. Bo dwa gole dla Górnika strzela Szymon Włodarczyk, czyli do niedawna talent legijny. Który, bardzo możliwe, zasili długą listę legijnych talentów, które robią karierę – i zarabiają pieniądze – dla innego klubu. Aby było oczywiście zabawniej, w Legii na dziewiątce gra Rosołek, gdzieś tam jest Kramer, ale generalnie tłem dla dwóch goli Włodarczyka jest Runjaic nieustannie mówiący o potrzebie sprowadzenia napastnika.
Legia ma tak dziwną kadrę, pełną zawodników co do których – jestem przekonany – sam Runjaic ma spore wątpliwości. Ale zarazem nie bardzo ma możliwości, by coś z tym zrobić, bo skończyły się czasy, gdy mogła dyktować warunki. W tych realiach finansowych za duży sukces Legii poczytuję sprowadzenie Rafała Augustyniaka. Zasmuciło to widzewskie środowisko, bo Augustyniak faktycznie potrafił wpaść na mecze drugiej ligi, pójść na trybuny, kibicować – identyfikował się. No ale taka jest piłka nożna, mówiąc szczerze sentymenty w niej to dawno i nieprawda. Augustyniak to ruch w dobrą stronę, pytanie czy był jakąś jedynką Legii, czy przychodzi bo był dostępny. Niemniej szanuję tego piłkarza bardzo.
JO: Ależ to będzie hulało z Wieteską i Augustyniakiem, a nie, jednak nie, Kosta Runjaić zauważył przytomnie, że “nie tak się umawialiśmy w klubie w kwestii Wieteski”. Im dalej w te przygotowania Legii do odbudowy swojej pozycji i marki, tym mocniej się zastanawiam – ile to właściwie potrwa. Spoglądając nie tylko na rynek transferowy, ale i na szerszą politykę prowadzenia klubu – to wygląda dość dramatycznie. Tych, którzy teraz byliby idealni do robienia gry w okresie przejściowym, oglądamy w innych klubach Ekstraklasy, albo już nawet dalej, w tych słynnych “Piaczenzach”. Legia latami miała taką miękką poduszkę, polisę ubezpieczeniową, w postaci dzielnej młodzieży, która w razie czego pokrywała luki. Nigdy nie zapomnę, że Michał Karbownik rozkwitać zaczął po tym, jak dostał szansę w ultra-rezerwowym składzie ligowym, w okresie eliminacji europejskich pucharów. Nie twierdzę, że w Legii pojawiła się jakaś wyjątkowa wyrwa w kwestii dostarczania talentów z akademii.
Twierdzę, że sporą ich część Legia wysłała w świat, zdaje się, że nieco pochopnie. Rozumiem, że to właśnie było główną różnicą między Warszawą a Poznaniem – gdy Lech promował swoje talenty, Legia wygrywała mecze. Ale kryzys warszawiaków nie trwa od wczoraj, nie zaczął się wraz z przyklepaniem pierwszego od dawna sezonu bez europejskich pucharów. I wydaje się, że w momencie, gdy trzeba było przewidywać przyszłość, przekonywać Mosórów, Praszelików i Włodarczyków, że wielkimi krokami idzie ich czas – Legia zajmowała się czymś innym. Chciałem napisać czym, ale nie byłem w stanie wymyślić niczego konkretnego, zostańmy przy “czymś innym”.
LM: Gdybym nie obawiał się kategorycznych wyroków – prawie tak jak procesów – powiedziałbym, że rządy Legii, takie jak miały generalnie miejsce w dekadzie 2010-2020, zostały zakończone. Być może nie mogły potrwać w nieskończoność, bo taka dominacja nie jest czymś normalnym w polskiej lidze. To grunt pod siłę większej liczby klubów i zawsze tak było, nawet jeśli ktoś akurat rządził. Ale być może zostało to koncertowo roztrwonione i Legia wciąż powinna rozdawać karty, odpędzając się od podgryzających rywali. Prawda jest taka, że dziś to rażąca dysproporcja między tym, jak wygląda kadra Legii, jak wyglądają jej ruchy kadrowe, jak finanse, szeroko pojęta stabilność, a tym jak wygląda taki Raków Częstochowa. Oczywiście Legia za chwilę znów będzie mocna – ten skład też może to złapać – ale ewidentnie aktualnie nie tyle ściga innych, co jedzie w peletonie.
Skoro przy Rakowie. Raków wygrał, ale ledwo ledwo ze Stalą Mielec. 3:2, Stal jeszcze zgłaszała pretensje o karnego w doliczonym czasie gry, Arsenić też musiał wybijać piłkę z pustej bramki. Jeśli znowu Adam Majewski uszyje z tego materiału niezłego ligowca, to naprawdę nie wiem. Chyba za trzy lata sam będę grał w Stali Mielec na lewym wahadle i robił to całkiem nieźle. Innym wielkim wygranym Dawid Szulczek, który taktycznie rozklepał Miedź Legnica. Miedź, która ewidentnie potrzebuje sprowadzić jeszcze trzech kandydatów do nagrody Golden Boy z 2009 roku.
JO: Miedź nawet coś tam gra, zresztą podobnie jak Widzew, zastanawiam się, czy to się przełoży na wyniki, czy jednak nawet ura-bura-ciocia-agata nie pomoże, jeśli jesteś beniaminkiem ligi. To są dwa bardzo interesujące przypadki – Widzew z miejsca wymieniający po awansie całą obronę, Miedź robiąca takie wygibasy na rynku transferowym, że interesuje się nią nawet Tomek Ćwiąkała, a więc dziennikarz celujący w bardziej europejskie tematy. Pamiętasz, typowałem twardo, obie te drużyny się utrzymają. Typu nie zmieniam, ale już teraz widać, że nawet przy dużych nakładach, przy sporej świadomości wyzwań – trudno jest ot tak, z marszu, punktować tak, jak by na to wskazywały ruchy przed sezonem.
Szczególnie martwi mnie Miedź – bo ten mecz z Wartą to było typowe spotkanie wymuskanego dżentelmena w garniturze z cwanym lisem spod bloku. Enrikezy, Domingezy, podanka, posiadanko, wysoka jakość poszczególnych zawodników, a potem wpada w tych magików Joao Grzesik i Warta wygrywa zasłużenie, jeszcze chyba powinna wyżej. To jest dla mnie zresztą zawsze największa zagadka – co jeszcze Miedź miałaby zrobić inaczej? Narsingh z ławki wchodzi, no ludzie kochani.
LM: Bardzo twardo, pamiętam, upierałeś się, szczególnie gdy wracaliśmy z reportażu w Legnicy. Natomiast cokolwiek w Legnicy się wydarzy, wydaje mi się, że oni naprawdę jeszcze nie będą szczędzić grosza, jeśli uznają, że potrzebują go nie szczędzić. Może nawet najlepsze dla ligi to byłby słaby początek Miedzi i jeszcze jakiś Quaresma na danie impulsu.
Kuba, kącik Radomiaka. Radomiak dostał 0:3. Oddalił się od europejskich pucharów. Całe społeczeństwo, wszyscy poza panem Sławkiem, nie jest zaskoczone.
JO: Radomiak już siedem punktów straty do lidera, w mistrzowskim wyścigu trzeba taki dystans brać pod uwagę. Na moim wskaźniku “skoronowienia” Radomiaka wysoki wynik – sześć różnych flag przy nazwiskach na Flashscore, to zawsze trzeba brać pod uwagę. I od razu uprzedzając, nie chodzi mi tutaj o popularną kalkę, że “PEWNO SIĘ POROBIŁY GRUPKI”, albo “POLAK TO BY NA DUPIE JEŹDZIŁ”.
Bardziej o znalezienie pewnych punktów stycznych z tamtą kultową Koroną. Ja wiem, że to może nie na miejscu z uwagi na radomsko-kieleckie animozje, ale popatrz: był szanowany polski trener. Tam Ojrzyński, tutaj Banasik. Była jakaś tam rozpoznawalna ekipa. Potem zaczęli się przytrafiać coraz mocniej egzotyczni piłkarze, z których część robiła nawet niezłe wrażenie i równie porządne kariery. Taki Djibril Diaw, taki Milan Borjan, sam wiesz, o jaki okres i jakie nazwiska chodzi. Ale potem tych wszystkich Bośniaków urodzonych w Australii ze szwajcarskim paszportem zaczęło się robić więcej. Zaczęli im towarzyszyć Kenijczycy ze Szwecji, ściągnięci z Albanii reprezentanci Tego i Owego. No i trochę się to zaczęło nadpsuwać. Nie chcę Radomiaka skreślać, butować, nic z tych rzeczy. Chcę zwrócić uwagę na to, że tą ścieżką już niektórzy kroczyli, już niektórzy próbowali wejść na wyższy poziom taką drabinką. Trzymam kciuki, by efekty były jednak nieco inne, ale najpierw jeszcze dam okazję, by ktoś mądrzejszy wyprowadził mnie z błędu, to jest moment, gdy możesz napisać, że tu nie ma żadnych podobieństw, wcale a wcale.
LM: Ach, przypomniałeś mi, jak Senegalczycy chcieli kupić Koronę. A w Senegalu miał się zatrzymywać ruch na ulicach w trakcie meczów Korony. I jak Korona miała złożyć ofertę nie do odrzucenia Calvinowi Kleinowi, bo też CK.
No dobrze Kuba, czasy takie, że nie może się odbyć dwugłos bez Barcelony. Pytanie proste, poproszę o prostą odpowiedź: czy Lewandowski się skończył?
JO: Tak.
Jakub Olkiewicz i Leszek Milewski
Komentarze