Co jest nie tak z Brazylią, jeżeli człowiek, który zaplanował zamordowanie dziewczyny i rzucił ją na pożarcie psom, jest rozchwytywany na rynku transferowym? Bruno Fernandes das Dores de Souza stracił szansę na wielki transfer do Milanu, ale po wyjściu z więzienia kontynuuje swoją karierę. – Wierzę, że ludzie zasługują na drugą szansę – powiedział w wywiadzie telewizyjnym.
W maju 2010 roku Flamengo grało ligowy mecz z Fluminense. Pod koniec spotkania do rzutu wolnego podszedł bramkarz, Bruno Fernandes de Souza. Przymierzył nad murem w prawy górny róg i strzelił gola. Jego drużyna wygrała, a golkiper wpadł w objęcia swoich kolegów. Było to już jego czwarte trafienie do siatki w karierze. Wydawało się wtedy, że cały świat stoi przed Bruno otworem. Co prawda selekcjoner Dunga nie zabrał go ostatecznie na mundial, ale bramkarza z uwagą obserwowali wysłannicy z Europy. Pozyskanie go poważnie rozważał AC Milan. Jego kariera załamała się zaledwie kilka miesięcy później. Na jego własne życzenie.
Porwana dwukrotnie
25 czerwca 2010 roku dziennikarze w Brazylii mieli co robić. Reprezentacja Canarinhos mierzyła się w kluczowym meczu fazy grupowej mistrzostw świata z Portugalią. Z kraju napłynęły natomiast szokujące wieści mówiące o tym, że znany bramkarz i kapitan Flamengo, Bruno, jest jednym z głównych podejrzanych w sprawie zaginięcia aktorki i modelki, Elizy Samudio.
Na podstawie zeznań znajomych szybko ustalono, że Bruno i wspomniana dziewczyna byli w związku. Poznać mieli się w maju 2009 roku na imprezie. W sierpniu tego samego roku Eliza oświadczyła 25-latkowi, że jest z nim w ciąży. Bruno zeznał w sądzie, że zerwał z dziewczyną po tym, jak ta odmówiła poddania się zabiegiegowi aborcji. Życie prywatne młodego bramkarza było zresztą skomplikowane. W tym samym czasie był w związku małżeńskim ze swoją miłością z dzieciństwa, Dayaną Rodrigues, z którą miał dwie córki. Na boku umawiał się poza tym z Ingrid Cavalcanti; dentystką, z którą będąc w więzieniu wziął ślub.
W tym samym miesiącu, w sierpniu 2010 roku, miała odbyć się rozprawa sądowa o rozstrzygnięcie tego czy Bruno jest ojcem dziecka Elizy. Ta chciała dostać od niego alimenty. Sprawa ta nie mogła być jednak rozpatrywana do czasu, aż dziewczyna się nie odnajdzie.
Okazuje się, że Eliza została porwana dwukrotnie. Po raz pierwszy 13 października. Poinformowała policję, że znajomi Bruno zapakowali ją do samochodu i wywieźli w nieznane miejsce, gdzie kazali jej wziąć leki mogące wywołać poronienie. Miał być tam też sam bramkarz Flamengo, który podobno przyłożył broń do jej głowy. Bruno wszystkiemu zaprzeczał. “Ona nie pierwszy raz kłamie na mój temat i próbuje przysporzyć mi problemów. Nie może znieść faktu, że nie chcę być z nią w związku. Nie dam jej nawet 15 minut w blasku fleszy. Jestem znanym piłkarzem i chciałaby wrobić mnie w dziecko, które nie jest moje” – napisał w oświadczeniu.
Sprawą zajęła się policja w Rio specjalizująca się w przemocy wobec kobiet. Śledczy zalecili wydanie zakazu zbliżania się do Elizy. Sędzia podjął jednak zaskakującą decyzję. Bruno nie dostał zakazu zbliżania się do byłej dziewczyny. Wątpliwości przy tej sprawie było więcej. Nie wiedzieć czemu wyniki badań kryminalistycznych zostały z niewyjaśnionych przyczyn o kilka miesięcy opóźnione. To pozwoliło Bruno bez przeszkód zagrać w decydujących meczach o mistrzostwo Brazylii i zdobyć Flamengo po raz pierwszy od 17 lat trofeum.
Gdy losy tytułu były rozstrzygnięte, wyniki badań nagle się znalazły. Wykazały one, że Bruno i jego koledzy są winni, a na ciele Elizy rzeczywiście znaleziono ślady agresji. Problem w tym, że dziewczyna nie mogła zjawić się na rozprawie w sądzie, bo od co najmniej dwóch miesięcy była na liście zaginionych.
Zabita na oczach dziecka
Cofnijmy się w czasie do lutego 2010 roku. Eliza mieszkała w Sao Paulo i urodziła swojego syna, któremu dała imię po ojcu – Bruninho. Bramkarz Flamengo kategorycznie odmawiał uznania dziecka za swoje i zapowiedział zrobienie testów na ojcostwo. Nie mając wsparcia finansowego ze strony piłkarza Eliza musiała liczyć na pomoc przyjaciół.
Stanowisko Bruno zmieniło się, gdy o sprawie dowiedziały się media. 25-latek bał się o swoją reputację. Powiedział wtedy, że wynajmie Elizie i dziecku apartament w luksusowym hotelu Transamerica w Rio. Prosił jedynie, by dziewczyna nie rozmawiała o niczym z prasą. – Wszystkim się zajmę, tylko nie odbieraj od nich telefonów – miał mówić.
Bruno rozegrał swój ostatni mecz dla Flamengo 5 czerwca 2010 roku. Jego drużyna przegrała z Goias 1:2. Tuż przed wybiegnięciem na murawę miał odbyć rozmowę telefoniczną, która przesądziła o losie Elizy. Śledczy dowiedzieli się o tym po tym, jak odtworzyli nagranie. Bruno miał dać swojemu kumplowi, Spaghettiemu, który uczestniczył też przy pierwszym porwaniu, zielone światło na uprowadzenie Elizy.
Pod pretekstem odebrania sporej sumy pieniędzy na wydatki dla siebie i dziecka dziewczyna została wywabiona z hotelu. Wsiadła do samochodu prowadzonego przez Spaghettiego i wyjechała z nim poza miasto. Mieli udać się na ranczo znajdujące się na odludziu. Kierowcy towarzyszył 17-letni kuzyn bramkarza, Jorge Sales, który wcześniej wpadł w tarapaty z powodu zadarcia z handlarzami narkotyków. Bruno miał się nim opiekować, tymczasem wykorzystał go do innego celu.
To właśnie Jorge powiedział później policjantom, co tak naprawdę się stało. Dziewczyna nie trafiła ostatecznie na ranczo, a do mieszkania poza centrum, gdzie ją bito i związano. Bruno miał odwiedzić ją dzień po wspomnianym meczu z Goias. Przebywała tam do 10 czerwca. Następnie wraz z dzieckiem przewieźli ją do Belo Horizonte. Tam na oczach dziecka została uduszona przez wynajętego do zabójstwa byłego policjanta, Marcosa Aperecido. Wynajął go Spaghetti na wyraźne polecenie samego Bruna.
Ciałem zajęły się psy
Co szokujące, w zacieraniu śladów pomagać miała żona bramkarza, Bayana. Próbowali wspólnie ukryć dziecko przed policją po rozpoczęciu poszukiwań Elizy. Ostatecznie żywy i zdrowy Bruninho został zlokalizowany przez funkcjonariuszy w slumsach w Ribeirao des Neves, na obrzeżach Belo Horizonte. Ciała Elizy nigdy nie odnaleziono z prostego powodu. Sprawcy przyznali się w sądzie, że przeznaczyli je jako pokarm dla psów, rottweilerów.
Bruno oddał się policji 7 lipca. Śledczy mieli do tego czasu już wystarczającą liczbę dowodów, by powiązać go z tą straszną zbrodnią. W czasie procesu nigdy nie przyznał się do tego, że to on podjął decyzję o zabiciu dziewczyny. Chciał uniknąć wyroku skazującego oskarżając o to Spaghettiego. Wyznał jedynie, że został poinformowany o całej zbrodni. Tak czy inaczej składał więc fałszywe zeznania, bo gdy po zaginięciu Elizy przesłuchiwała go policja, mówił, że nie wie, co się z nią stało.
Wyrok zapadł w 2013 roku. Bruno skazano na 22 lata więzienia. Spaghetti dostał 15 lat, a Aperecido, który dokonał zabójstwa na zlecenie, trafił za kartki na 36 lat. Kara w przypadku tego ostatniego była surowsza, bo udowodniono mu przy okazji też inne morderstwo.
Na świecie nie ma jednak sprawiedliwości, bo Bruno wyszedł z więzienia po zaledwie sześciu latach odbywania kary. Sąd w stanie Minas Gerais wydał bowiem bramkarzowi prawo do odbycia pozostałej części wyroku w systemie półotwartym, który umożliwiał mu przebywanie i nocowanie we własnym domu. Triumfujący Bruno jeszcze przed opuszczeniem więzienia zapowiedział swoim kolegom z bloku, że wróci do piłki nożnej. Słowa dotrzymał.
Szybko zatrudnił agenta, Lucio Veloso Coutinho, a ten obiecał mu znalezienie klubu. Opinia publiczna w Brazylii była w tej sprawie podzielona. Wielu oburzało się, że morderca, który nadal odbywał wyrok, chce wrócić do futbolu. Do grona krytyków należała między innymi popularna w brazylijskich mediach Bic Mueller. – On zabił matkę własnego dziecka. Jej ciało oddał na pożarcie psom. A teraz gość ma oferty z dziewięciu klubów – napisała na Twitterze.
Morderca wrócił do futbolu
Ostatecznie w 2017 roku Bruno związał się kontraktem z Boa Esporte. Doprowadziło to do protestów i odejścia trzech sponsorów klubu. Działacze uznali, że temat ten szybko ucichnie i mieli rację. Kilka miesięcy później Bruno rozegrał swój pierwszy mecz dla nowego zespołu. Ostatecznie zanotował pięć występów. Później zgodnie z decyzją Sądu Najwyższego musiał wrócić do więzienia.
Zawirowań z udziałem Bruno było co nie miara. Wszystko z powodu źle działającego wymiaru sprawiedliwości. Prawnicy bramkarza wytoczyli apelację i koniec końców znów trafił on na wolność w systemie półotwartym. W styczniu 2020 roku był o krok od podpisania kontraktu z klubem Feira de Santana. Jego przenosiny zablokowane zostały z powodu fali protestów. W imieniu kibiców wypowiadała się prezenterka telewizyjna Jessika Senra.
– Uważam, że wiele osób zasługuje na drugą szansę. Ale przebaczenie komuś nie oznacza zapomnienia o tym, co ta osoba zrobiła – powiedziała. – Po tak ohydnej zbrodni nie należy pozwolić, by zabójca mógł znaleźć się w pozycji, która uczyni go idolem – dodała.
Chętni i tak się ostatecznie znaleźli. W ubiegłym roku Bruno zatrudnił czwartoligowy klub Rio Branco. Na znak protestu drużynę opuścił jeden ze sponsorów, a Rose Costa odmówiła dalszego prowadzenia zespołu kobiet. Opuszczając klub zwróciła uwagę, że każdego roku w Brazylii przez mężczyzn w wyniku przemocy domowej ginie przeszło tysiąc kobiet. – Zatrudniając tego bramkarza przechodzimy nad tym problemem do porządku dziennego – napisała w sieci.
Nie ma przepisów prawnych, które zabraniałyby Bruno powrotu do futbolu. Z rozgoryczeniem na to wszystko patrzy rodzina zamordowanej Elizy. Prawniczka bramkarza, Mariana Miglorini uważa natomiast, że jej klient się zmienił. – On chce ponownie się zintegrować ze społeczeństwem. Piłka nożna to jego pasja i tylko w tym jest dobry – powiedziała mediom.
35-letni dziś piłkarz wielokrotnie żalił się dziennikarzom. Mówił, że ci, którzy protestują zabraniają mu powrotu do normalnego życia. – Ludzie nie chcą dać mi szansy. Nie chcą pozwolić mi pracować – powiedział w styczniu w programie telewizyjnym Record. – Mówią o mnie w sieci społecznościowych, ale nie pomyślą o tym, że ja też muszę jakoś zarobić na jedzenie – dodał.
Bramkarz chce kontaktu z synem
Matka Elizy, Sonia, została prawnym opiekunem małego Bruninho. Gdyby to zależało tylko od niej, to zabroniłaby bramkarzowi kontaktów z synem. Decyzja należy jednak do dziecka. – Świat stanął na głowie. Ten morderca chodzi na wolności i chce robić karierę piłkarską i znów być idolem nastolatków. Sąd spełnił przy tym wszystkie jego prośby. Ja tymczasem nie mogę znaleźć szczątków mojej córki – powiedziała Sonia.
Bruno szuka kontaktu ze swoim synem i w przyszłości chciałby zbudować z nim bliską relację. Sonia przyznaje, że ma ciarki na plecach, gdy słyszy o tym pomyśle. – Bruninho powiedział, że nie ufa swojemu ojcu. Prawda jest taka, że praktycznie go nie zna. Jest za mały, by wszystko zrozumieć. Wiem, że boi się jego głosu. Nie mogę im jednak zabronić się widywać – wyjaśniła.
– Chciałbym opowiedzieć synowi wszystko, co się wydarzyło i prosić go o wybaczenie – powiedział Bruno w rozmowie z Record TV.
Komentarze