Ile dla chorzowskiego Ruchu znaczy obecnie Mariusz Stępiński, najlepiej pokazało poniedziałkowe spotkanie w ramach czwartej kolejki Lotto Ekstraklasy. Niebiescy zremisowali w nim z Wisłą Płock 2:2. W rozmowie z Goal.pl snajper chorzowian opowiedział między innymi o utrapieniach jego drużyny i swojej przyszłości.
Więcej informacji o Ekstraklasie na naszym profilu na Facebooku. Dołącz do nas >>
Cytując klasyka można powiedzieć o Panu po starciu z Wisłą Płock: “Stempel iNIEmamocny:. Po akcji przy golu na 1:1 pozostało tylko bić brawa…
Mariusz Stępiński (Ruch Chorzów): – Po to jestem na boisku, aby zdobywać bramki. Wiadomo, że najbardziej chciałbym wygrać mecz i najchętniej oddałbym swoje trafienie za to, abyśmy mieli po spotkaniu z płocczanami trzy punkty. Tym bardziej że bardzo ich potrzebujemy, ale niestety tak się nie da.
Po czterech meczach macie cztery oczka na swoim koncie, jak skomentuje Pan ten bilans?
– To nie jest zbyt wiele, ale walczymy dalej. Cieszy mnie oczywiście to, że strzelam gole. Jednak najważniejsze jest to, aby zwyciężać.
Niedosyt po spotkaniu z Wisłą jest pewnie tym większy, bo w pierwszej połowie byliście stroną przeważającą na boisku…
– To, czego nam zabrakło, to klarownych sytuacji strzeleckich. Ta, po której zdobyliśmy bramkę na 1:1, była dobrą okazją na strzelenie gola, ale wcześniej ich nie było zbyt wiele. Miał strzał Miłosz Przybecki, ale to było zdecydowanie za mało. W każdym razie musimy szanować punkt, bo on może być w końcowym rozrachunku bardzo ważny. O każdy punkt trzeba się bić, o każdy punkt trzeba walczyć. To, co boli, to fakt, że tracimy zbyt dużo bramek, musimy to poprawić.
W tym roku Ruch jest najgorszym zespołem w lidze pod względem straconych bramek. Wkurzacie się na to, że to Wasz taki główny kłopot, z którym nie potraficie sobie poradzić?
– Jasne, że się wkurzamy, bo trenujemy, pracujemy nad tym elementem, a mimo wszystko coś nie wychodzi. Nie wiem, czy to widać na boisku, ale nas także to bardzo frustruje. Zależy nam bardzo na tym, aby grać solidnie. Tymczasem ostatecznie i tak albo ktoś z nas popełni indywidualny błąd, albo ma miejsce zawahanie się i tracimy gola. To nasza bolączka. Ja nie ukrywam, że chciałbym wygrywać, chociażby 1:0, ale mieć pewność, że zainkasujemy trzy punkty. Z kolei teraz zremisowaliśmy 2:2, gdzie zdobyliśmy dwie bramki u siebie. Pamiętajmy, że strzelenie trzech goli w jednym meczu w dzisiejszych czasach nie jest łatwym zadaniem. Musimy zatem poprawić przede wszystkim grę w obronie. W poprzednim sezonie wygrywaliśmy kilka spotkań solidną defensywą, to była nasza siła. Musimy do tego wrócić.
W tym całym marazmie związanym z grą w defensywie pozytywem jest to, że walczycie do końca i przede wszystkim z efektami, bo zdobywacie bramki w końcówkach. Podobnie było, gdy mierzyliście się z Górnikiem Łęczna…
– Chyba tylko ten jeden czynnik można traktować w naszej grze jako pozytywny. Powtórzę się, ale naszym celem była wygrana z płocczanami. Jeśli chodzi o przebieg gry, to możemy być zadowoleni z remisu, ale ja jednak mam w głowie cały czas to, co sobie zakładaliśmy jeszcze przed spotkaniem, gdy powtarzaliśmy sobie, że zwycięstwo jest najważniejsze.
Pewnie mnóstwo ma Pan takich pytań, ale jak wygląda sytuacja z Mariuszem Stępińskim? Kibice mogą być spokojni, że zostanie Pan w zespole Niebieskich?
– Ja nie mogę nikomu zadeklarować, że zostanę, czy nie. Na razie wygląda wszystko tak, że jestem zawodnikiem Ruchu i staram się dawać z siebie wszystko na boisku. Wierzę, że tak będzie nadal, że na boisku pozostawię 100 lub 200 procent siebie. Niemniej, jeśli klub wyrazi taką chęć, aby mnie sprzedać, to wówczas będę się nad tym zastanawiał. Obecnie nie mam jednak żadnych ofert, więc nie mam o czym myśleć.
Proszę też powiedzieć, co zyskał Pan po Euro 2016?
– Zebrałem cenne doświadczenie. Bardzo fajnie było trenować z chłopakami na kadrze. Zdaję sobie sprawę, że kibice, eksperci i trenerzy oceniają teraz, jak wyglądam na boisku. Czy stałem się lepszym piłkarzem, czy nie. W każdym razie z pewnością moja pewność siebie poszła w górę. Poza tym mam dużą mobilizację do dalszej pracy i to mnie motywuję.
Śledząc materiały na kanale “Łączy nas piłka” można było dostrzec, że był Pan blisko trzonu kadry na czele z Robertem Lewandowskim. Może to tylko niuans, ale pozwolił uzmysłowić, że nie czuje się Pan w żadnym stopniu gorszy od tych najpopularniejszych reprezentantów Polski.
– Nasza reprezentacja jest taką drużyną, w której każdy czuje się w niej dobrze. Tworzymy monolit. Jednak mnie na zgrupowaniu reprezentacji najbardziej zależało, aby optymalnie wykorzystać spędzony na nim czas.
Rozmawiał Łukasz Pawlik
Obserwuj @Goalpl
Obserwuj @LukaPawlik
Komentarze