Piłkarski świat wrócił do gry po pandemii koronawirusa. Sezony w większości najważniejszych lig zostaną dokończone. Dograne zostaną też europejskie puchary. W piłkarskim świecie, na tyle ile to możliwe, wraca normalność.
Polskich kibiców z pewnością ucieszy fakt, że w tej “nowej normalności” świetnie odnalazł się Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski nie przespał okresu pandemii i zamknięcia. Ewidentnie pracował nad formą, którą zaprezentował po restarcie rozgrywek Bundesligi.
Strzeleckie rekordy Lewandowskiego
Snajper Bayernu zdobył w tym sezonie już 51 bramek. Sezon Bundesligi zakończył z 34 trafieniami na koncie. Zdobył tym samym tytuł króla strzelców, odgrywając wiodącą rolę w zdobyciu przez Bayern Monachium ósmego tytułu mistrzowskiego z rzędu. Do swojego dorobku Lewandowski dołożył 6 trafień w pucharze Niemiec, prowadząc Bayern do zwycięstwa także w tych rozgrywkach. To nie koniec osiągnięć Polaka. W Lidze Mistrzów także prowadzi w klasyfikacji strzelców. Do tej pory zdobył 11 bramek.
Z Bundesligi na najlepszego gracza świata?
Lewandowski to niekwestionowany król Bundesligi. Polak jest najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii ligi. Zdołał ją wygrać nie tylko w barwach Bayernu, ale także słabszej na papierze Borussi Dortmund. Ten sezon jest dla Polaka “kosmiczny”. Obecnie prowadzi w rankingu Złotego Buta, na najskuteczniejszego strzelca świata. Nawet jeśli wyprzedzi go Cristiano Ronaldo z Juventusu Turyn wiele to nie zmieni. Za Polakiem przemawia chociażby fakt, iż Bundesliga ma tylko 34 kolejki, a Serie A aż 38.
Czy osiągi strzeleckie Lewandowskiego wystarczą do zdobycia Złotej Piłki? To już bardziej złożony problem. W ostatnich latach w tej klasyfikacji niepodzielnie królują Leo Messi i wspomniany już Ronaldo. Na zamianę zdobywają oni to trofeum od 2008 roku. Tylko raz, ich panowanie przełamał Luka Modrić, który po świetnym występie na Mistrzostwach Świata z reprezentacją Chorwacji dostał nagrodę w 2018 roku. Wtedy jednak wielu mówiło, że Modrić niekoniecznie na nagrodę zasłużył, że wielu głosowało na niego tylko dlatego, aby kolejny raz nie wygrał ktoś z duetu Messi, Ronaldo.
W tym roku może być inaczej. Ani Ronaldo, ani Messi nie błyszczeli w tym sezonie tak bardzo. Z dużą dozą pewności można powiedzieć, że Messi w tym roku nie przebije magicznej bariery 30 bramek w La Liga. Po 31 meczach ma ich na swoim koncie 22. To jego najgorszy wynik od sezonu 2015/16, w którym zdobył 26 goli. W Lidze Mistrzów Argentyńczyk trafił w tym sezonie tylko 2 razy. Tak słabego sezonu w tych rozgrywkach nie miał od sezonu 2006/07. W ostatnich latach nie schodził poniżej 6 goli, co nawet przy czekających go jeszcze meczach wydaje się być celem niemożliwym do osiągnięcia w jego obecnej formie.
Nieco lepiej wygląda bilans Ronaldo. Portugalczyk w Serie A zdobył już 28 goli, w 28 występach. Co więcej, po wznowieniu rozgrywek znajduje się w świetnej formie. W Lidze Mistrzów, jednak już tak nie zachwyca. Podobnie jak Messi, do siatki trafił do tej pory tylko dwukrotnie.
Leo Messi | Robert Lewandowski | Cristiano Ronaldo | |
Bramki/mecze w lidze | 22/31 | 34/31 | 28/28 |
Bramki/mecze w Lidze Mistrzów | 2/6 | 11/6 | 2/7 |
Bramki/mecze w krajowym pucharze | 2/2 | 6/4 | 2/4 |
Suma | 26/39 | 51/42 | 32/40 |
Bundesliga problemem Lewego?
Jak już wspomniałem, mniejsza liczba spotkań w Bundeslidze w porównaniu z innymi ligami to pierwszy problem Lewandowskiego. Nie ma on tylu okazji na śrubowanie osiągnięć strzeleckich. Co więcej przy mniejszej liczbe zespołów, gra z teoretycznie mocniejszymi rywalami niż na przykład Messi w hiszpańskiej La Liga (20 zespołów w porównaniu z 18 Niemczech).
Za Polakiem nie przemawia również historia. Gracze Bundesligi raczej rzadko sięgają po to trofeum. Ostatnim zwycięzcą z Niemiec był Matthias Sammer, który zdobył trofeum w 1996 roku, czyli już 24 lata temu. Przed erą Ronaldo i Messiego udawało się to takim piłkarzom jak Owen, Nedved, Cannavaro czy Kaka. Nie udało się to natomiast żadnemu graczowi Bayernu. Mimo, że sam klub w ostatnich latach radził sobie w Lidze Mistrzów i Bundeslidze świetnie. 8 tytułów mistrza kraju z rzędu czy też wygrane w Champions League w 2001 i 2013 roku oraz awans do finału w latach 1999, 2010 i 2012.
Zdecyduje Liga Mistrzów
W rozgrywkach ligowych Lewandowski osiągnął wszystko. Dorównać może mu tylko Ronaldo, który z Juventusem pewnie zmierza po tytuł mistrza Włoch. Choć Portugalczyk nie zdobył w tym sezonie Coppa Italia, a Lewy błyszczał także w Pucharze Niemiec, ta różnica znaczy tyle co i nic w perspektywie walki o Złotą Piłkę. Decydująca z pewnością będzie Liga Mistrzów. Zwłaszcza ta w formacie bardziej turniejowym. Podobnie jak miało to miejsce w 2018 roku przy wygranej Modrica, kluczowa będzie forma w tych kilku spotkaniach.
Tutaj Lewandowski ma przewagę zarówno nam Ronaldo jak i Messim. Po pierwsze ma na swoim koncie więcej goli. Po drugie jego Bayern łatwo wygrał z Chelsea 3:0 w pierwszym meczu 1/8 finału. Juventus swój pierwszy mecz z Lyonem przegrał 0:1, Barcelona tylko zremisowała z Napoli 1:1. Oznacza to jednak tyle, że do awansu Juve i Barcy potrzebne są dobre występy ich gwiazdorów. Dobre występy w meczach, na które patrzył będzie cały piłkarski świat.
Lewandowski będzie miał realne szanse na zdobycie Złotej Piłki przy realizacji jednego z dwóch scenariuszy. W pierwszym, musi poprowadzić Bayern przynajmniej do półfinału, a najlepiej finału, strzelając po drodze jeszcze kilka bramek. Zwłaszcza przy grze w finale powinien rozwiać wątpliwości, co do tego, kto w tym sezonie był najlepszym piłkarzem świata.
Druga opcja to potknięcie Bayernu, ale przy jednoczesnym odpadnięciu z rozgrywek zarówno Juventusu, jak i Barcelony. Wtedy w Champions League nie błyśnie Lewandowski, ale nie zrobią tego też ani Messi ani Ronaldo. Tym samym Polak utrzyma realnie przewagę nad konkurentami, jaką wypracował przez cały sezon.
Bukmacherzy wierzą w Lewego
Mocno w zwycięstwo Lewandowskiego wierzą bukmacherzy. Zarówno ci w Polsce jak i tradycyjni angielscy specjaliści od zakładów.
STS stawia kapitana reprezentacji Polski jako faworyta do nagrody z kursem 3,50. Co ciekawe na drugim miejscu bukmacher z Katowic stawia Leo Messiego z kursem 4,50. Ronaldo jest na tej liście trzeci, ale już z kursem 9,00.
Nieco inne zdanie na ten temat ma William Hill. Angielski bukmacher w roli faworyta stawia również Lewandowskiego. Natomiast za jego plecami już równo wycenia Messiego z Ronaldo – obu na kurs 5.00.
Czyżby na kursy STS wpływ miały sympatie klubowe prezesa firmy Mateusza Juroszka, który jak wiadomo jest fanem Barcelony? Cóż, niebawem przekonamy się, który z bukmacherów ma lepszego nosa w tej kategorii. Nam pozostaje kibicować i trzymać kciuki za Lewego. Zwycięstwo Polaka w tej prestiżowej walce byłoby wydarzeniem bez precedensu w historii piłki nożnej.
Komentarze