Dwa mecze – zaległy z Athletikiem Bilbao i rozgrywany normalnym trybem z Granadą – przyniosły Leo Messiemu cztery bramki, a Barcelonie sześć punktów. Rachunek jest prosty: wraz z radością Argentyńczyka wróciła radość kibiców Blaugrany.
“¡Que partidazo!” to trzeci, po “SerieAll” i “Telegramie z Wysp” cykl podsumowań lig zagranicznych, jakie możecie odnaleźć na naszym portalu. W piątym odcinku “¡Que partidazo!” skupiono się na 18. kolejce LaLiga.
Znów się uśmiecha
Barcelona w ciągu tygodnia rozegrała zaległe spotkanie z początku sezonu i podbiła San Mames (3:2). W trakcie weekendu kontynuowała pozytywny trend i rozgromiła Granadę (4:0). Dzięki tym dwóm zwycięstwom – i remisowi Królewskich – krytykowana Duma Katalonii zbliżyła się do Realu Madryt na dystans trzech punktów. Wygląda na to, że Blaugrana wreszcie znalazła swój rytm, a doboszem ów rytm wyznaczającym jest król regionu. Lionel I Radosny, którego włości pokrywają się mrokiem za każdym razem, gdy traci dobry nastrój.
Idealni pomagierowie
Leo Messi, wbrew temu, co powtarzają niektórzy kibice, nigdy nie był jednoosobową orkiestrą. Samodzielnie mógł decydować o wynikach pojedynczych spotkań – jak choćby pierwszego meczu półfinałowego z Liverpoolem – ale trofea przychodziły, gdy mógł liczyć na partnerów. Do pierwszej drużyny wprowadzał go Ronaldinho, następnie miał Xaviego, Iniestę, Daniego Alvesa czy Neymara. Zawodników mówiących tym samym futbolowym językiem, potrafiących zdjąć z Messiego część odpowiedzialności. Zdolnych do wykonania tych czynności, które w poprzednim sezonie Argentyńczyk musiał wykonywać w pojedynkę.
W tej kampanii nikt już chyba nie spodziewa się, że Barcelona sięgnie po ligę czy Ligę Mistrzów. Celem Ronalda Koemana jest, by zapewnić Messiemu nowy przypływ takich zawodników, jak wspomniani Xavi czy Iniesta. W ich buty wchodzą w ostatnich spotkaniach Frenkie De Jong i Pedri. Holender gra teraz wyżej i jest zobligowany do gry kombinacyjnej z pozostałą dwójką. Efekt? Piorunujący. Duma Katalonii kreuje sobie multum okazji, sam De Jong wreszcie dokłada do swoich występów liczby, a wartość transferowa Pedriego błyskawicznie rośnie.
Dodajmy do tego powrót do strzelania – i asystowania – w wykonaniu Griezmanna czy postawę Ousmane’a Dembele, który chce stać się jednym z liderów drużyny, i dostaniemy zalążek idealnego środowiska dla Messiego. Nie chcę, by kibice Blaugrany popadli w hurraoptymizm i na pewno odnośnie celów drużyny będziemy mądrzejsi za tydzień. Odnoszę wrażenie, że nadchodzący Superpuchar Hiszpanii będzie papierkiem lakmusowym zarówno dla Barcelony, jak i Realu Madryt. W obecnej kampanii nie ma czasu na przeprowadzanie solidnych treningów, więc jeszcze ważniejsza jest strefa mentalna. A nic tak dobrze nie zadziała na czołowych piłkarzy, jak sięgnięcie po istotne trofeum już w styczniu.
Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki.
Komentarze