Manchester United nie zaczął dobrze nowego sezonu ligowego w Premier League. Ekipa z Old Trafford po rozegraniu trzech meczów plasuje się dopiero na 16. miejscu w ligowej klasyfikacji, mając zaledwie trzy “oczka” na swoim koncie. Co zatem musi zmienić menedżer teamu z czerwonej części Manchesteru? Jak ma wprowadzić do składu Donny’ego van de Beeka, aby ten był wartością dodaną drużyny? Wygląda na to, że Ole Gunnar Solskjaer ma podobny kłopot, jaki lata temu miał w reprezentacji Anglii Fabio Capello, który musiał sadzać na ławce Stevena Gerrarda lub Franka Lamparda.
- Bierzemy pod lupę sens transferu Donny’ego van de Beeka do Manchesteru United
- Miało być idealne trio w pomocy, a może być źródło konfliktu za krocie
- Opiekun Czerwonych Diabłów zetknie się z podobnym problemem, który miał swego czasu w reprezentacji Anglii Fabio Capello
Manchester United w trakcie kampanii 2020/2021 wygrał jak na razie tylko jedno spotkanie, pozostawiając w pokonanym polu Brighton & Hove Albion. Trzy punkty angielski team zainkasował jednak w ekstremalnych okolicznościach. Wiktorię “Bandzie Solskjaera” zapewnił w starciu przeciwko Mewom z Brighton rzutem na taśmę Bruno Fernandes, który wykorzystał rzut karny w 10. minucie doliczonego czasu gry. Tymczasem po konfrontacjach z Crystal Palace i Tottenhamem Hotspur ekipa Czerwonych Diabłów musiała opuszczać plac gry na tarczy.
Pomyśleć, że jeszcze kilka miesięcy temu Manchester United był w stanie wywalczyć przepustkę do gry w Lidze Mistrzów, pokonując 2:0 zawodników Leicester City. Do końcowego triumfu ekipę z Old Trafford poprowadzili w tym starciu nie kto inny jak Bruno Fernandes, który łupem bramkowym podzielił się z Jesse Lingardem. Wtedy wszyscy wznosili Czerwone Diabły pod niebiosa. Dzisiaj mam wrażenie, że kibice odsądzają Manchester United od czci i wiary.
Czerwone Diabły śpiącą królewną mercato
Klub z Old Trafford latem nie był aktywny w trakcie okienka transferowego. W zasadzie pospolite ruszenia miało miejsce w Man Utd dopiero 5 października, gdy szeregi angielskiego teamu zasilili Edinson Cavani oraz Alex Telles. Wcześniej sternicy Red Devils zdołali pozyskać tylko Holendra Donny’ego van de Beeka. Zresztą wzmocnienie to jest dziwnym ruchem władz Man Utd, mając na uwadze to, że ten zespół zwykle gra w ustawieniu z dwoma skrzydłowymi i jednym wysuniętym napastnikiem, więc reprezentant Holandii nie wydawał się niezbędnym ruchem. Skoro już jest, to ok. Nie był to jednak transfer potrzebny jak rybie woda. Myślę, że Czerwone Diabły mają braki na innych pozycjach. Jakich? Na pewno przydałby się w Man Utd dodatkowy prawy obrońca, czy defensywny pomocnik. Ruchy takie jak te z udziałem “El Matadora” i Portugalczyka Alexa Tellesa powinny przynajmniej w teorii idealnie pasować do planu na grę Norwega Ole Gunnara Solskjaera. Niekoniecznie dotyczy to byłego już gracza AFC Ajaxu.
To, co moim zdaniem może zmienić się na plus w odbiorze gry Manchesteru United przez kibiców po wspominanych wyżej wzmocnieniach, to rozgrywanie akcji w ataku pozycyjnym, jeśli tylko stanie się to celem trenera. Do tej pory mocną stroną Czerwonych Diabłów była gra z kontry, co ewidentnie pokazała akcja z udziałem Marcusa Rashforda i Bruno Fernandesa w boju przeciwko drużynie Grahama Pottera, gdy Anglik na niezwykłym spokoju wykończył akcję, a Portugalczyk popisał się świetnym podaniem. Teraz dzięki Alexowi Tellesowi i Cavaniemu zwiększyło się pole manewru zespołu z Old Trafford. Portugalczyk wzmocnił lewą flankę, Urugwajczyk wypełnił dziurę na pozycji klasycznej “9”, więc te transfer mogą być dobrym prognostykiem na przyszłość.
Manchester United w poprzedniej kampanii grał swobodnie w meczach przeciwko zespołom, które bazowały na grze w ataku pozycyjnym. Czerwone Diabły mogły w tego typu spotkaniach wykorzystywać umiejętności sprinterskie swoich zawodników. Anthony Martial, Mason Grenwood i Marcus Rashford to zawodnicy, z których trudno będzie zrezygnować Solskjaerowi. A to sprawia, że niełatwym zadaniem dla Norwega może być wkomponowanie do składu Van de Beeka.
Nie powinno dziwić, że Holender każdy z trzech pierwszych meczów ligowych tego sezonu zaliczył jako rezerwowy. W pierwszym spotkaniu zmienił Paula Pogbę, później Anthony’ego Martiala, aż w końcu Freda. Tylko w meczu Carabao Cup holenderski piłkarz zagrał w wyjściowym składzie, grając na swojej ulubionej pozycji, czyli jako ofensywny pomocnik.
Od przybytku głowa jednak może boleć
Wygląda na to, że właśnie za plecami wysuniętego napastnika powinien być ustawiony Van de Beek. Właśnie na tej pozycji 23-latek zagrał ostatnio w meczu towarzyskim reprezentacji Holandii przeciwko Meksykowi, a wcześniej także z Włochami. Kłopot w tym, że w tej roli do tej pory sprawdzany był w angielskiej ekipie Bruno Fernandes, który ma niepodważalną pozycję w drużynie.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że fakt posiadania większego wyboru między zawodnikami może być dobrym rozwiązaniem dla każdego menedżera. Życie może jednak weryfikować taką tezę. Często jest tak, że od przybytku głowa jednak boli, gdy nie potrafi się rozeznać, co wartościowe, a co nie. Tego może doświadczać menedżer Man Utd.
Jeśli nagminnie Van de Beek będzie musiał ustępować miejsca Bruno Fernandesowi, to kto wie, czy nie będzie to rodziło wewnętrznych konfliktów w zespole. Każdy ambitny piłkarz na świecie chce grać. W przypadku, gdy nie będzie mu to dane, będzie szukał alternatywnych rozwiązań. Przed menedżerem Czerwonych Diabłów trudna zatem sztuka, aby znaleźć miejsce w wyjściowym składzie dla dwóch zawodników o podobnych walorach. Historia piłki nożnej widziała już wiele takich trudnych decyzji. Jak poradzi sobie z tym zadaniem Solskjaer? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Najłatwiej byłoby zmienić ustawienie zespołu z 4-2-3-1 na typowo angielskie 4-4-2. Czy to jednak nie byłby zbyt odważny ruch? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam.
Łukasz Pawlik
Obserwuj @LukaPawlik
Komentarze