– Pięć lat na awans do Ekstraklasy to plan przedstawiony przez właściciela klubu. Ten czas wydaje mi się optymalny i w realizację tego planu mierzymy – mówi w rozmowie z Goal.pl Michał Żewłakow, który kilka tygodni temu został dyrektorem sportowym Motoru Lublin. Klubu, który ze wsparciem Zbigniewa Jakubasa, jednego z najbogatszych Polaków, ma wkrótce stać się nową siłą na piłkarskiej mapie kraju.
Jeszcze kilkanaście lat temu obrazek miliardera z czołowej setki “Forbesa”, przejmującego klub piłkarski nie był żadną sensacją. Ale bogacze niemal w komplecie odeszli od futbolu, w Ekstraklasie na placu boju pozostał już tylko Janusz Filipiak. Nic więc dziwnego, że gdy Zbigniew Jakubas wszedł ze swoimi pieniędzmi do Motoru, nie zaczęły pojawiać się pytania, czy Lublin znów znajdzie się w piłkarskiej elicie, a kiedy.
Plany, jak na klub wciąż II-ligowy, naprawdę są mocarstwowe – sięgają nie tylko awansu do Ekstraklasy, ale też budowy solidnej akademii, czy wzmacniania drużyny piłkarzami z wyższych lig. Pierwszym krokiem w realizacji tych celów było postawienie na duże nazwiska w strukturach klubu. Prezesem została Marta Daniewska, która w przeszłości przyczyniła się do stworzenia hegemonii MKS-u Lublin – najbardziej utytułowanego żeńskiego klubu piłki ręcznej w Polsce. Doradcą jest Bogusław Leśnodorski, którego sylwetki w ogóle nie trzeba przedstawiać, a dyrektorem sportowym Michał Żewłakow. Właśnie z nim rozmawiamy o wizji rozwoju Motoru.
Długo musieli pana namawiać na Motor? 102-krotny reprezentant Polski, a tu jednak tylko II liga.
Tak naprawdę to nie zastanawiałem się długo. Patrzyłem, jaki to jest pomysł i jakie to jest przedsięwzięcie. Wyszło mi, że projekt jest ciekawy, więc się zgodziłem. Nie ukrywam, że obecność Bogusława Leśnodorskiego i Zbigniewa Jakubasa dają pewność, że wszystko będzie na odpowiednim poziomie. Pani prezes Marta Daniewska też imponuje zorganizowaniem. Nawet jeśli nie miała do tej pory wiele wspólnego z piłką nożną, widać, że posiada kompetencje, sport zna od strony piłki ręcznej, w której dużo osiągnęła. Sam zespół jest fajny, przyświeca mi to, że można zrobić tu coś ciekawego.
Umawialiśmy się na tę rozmowę od jakiegoś czasu, ale przekładaliśmy, bo potrzebował pan czasu na zorientowanie się, co i jak w tym Motorze. Wyszło, że dużo trzeba zmienić?
Przede wszystkim trzeba poukładać struktury w klubie, żeby każdy wiedział, od czego jest i co lezy w jego kompetencjach. Miałem wrażenie, że do tej pory te funkcje były łączone. Klub miał swoje problemy, ludzie w nim pracujący chcieli pewnie zrobić wszystko jak najlepiej, ale wychodziło to, jak wychodziło. Mam cichą nadzieję, że ułożenie zdrowej struktury będzie służyło rozwojowi Motoru.
Bogusław Leśnodorski powiedział, że mając tak poukładany, zdrowy i zabezpieczony finansowo klub jak Motor, nie da się nie awansować do Ekstraklasy w ciągu najbliższych pięciu lat. 2025 rok jest faktycznie celem, czy jednak mierzycie w 2022-23?
Pięć lat to plan przedstawiony przez właściciela klubu. Ten czas wydaje mi się optymalny i w realizację tego planu mierzymy.
Początek obecnego sezonu był słaby, ale nagle jesteście pięć punktów od strefy barażowej. Pojawiły się myśli, by pokusić się o awans do I ligi już teraz? Zwłaszcza, że o awansie zaczął już mówić Marek Saganowski, który w Motorze został nowym trenerem.
Wiadomo, że Marek jest bardzo ambitny, ale sytuację trzeba ocenić realnie. Jeśli będzie szansa, na pewno zrobimy wszystko, by wejść do I ligi już teraz, natomiast osobiście uważam, że celem na ten sezon jest zbudowanie silnej drużyny i poukładanie tych struktur, o których mówiłem. Awans za pół roku nie jest dla nas sprawą życia i śmierci, choć jeśli nie uda się teraz, w kolejnym sezonie na pewno stanie się głównym celem.
Co przemawiało za zatrudnieniem Marka Saganowskiego?
Analizowaliśmy jego osobę i wyszło nam, że potrzebujemy na to stanowisko człowieka, przez którego przemawia taka ambicja, jak przez Marka. Poza tym on już ma naprawdę dużą wiedzę – taką, którą normalnie zdobywa się siadając do książek. Jako trener przeszedł pewien poligon doświadczalny, piął się w górę w strukturach poważnego klubu. Nie uważam, by danie mu szansy na poziomie II ligi było jakimś wielkim ryzykiem. Ja w niego bardzo wierzę, on też dojrzał, by zapisać swój rozdział w roli pierwszego trenera.
Na Twitterze obok informacji o Marku Saganowskim pojawiły się plotki, że nowym kierownikiem Motoru będzie Marta Ostrowska. Jest w tym coś prawdy?
Nie przewidujemy takiego rozwiązania. Twitter jest miejscem, w którym pojawia się dużo prawdziwych niusów, ale równolegle z nimi idą te wyssane z palca. Skoro pojawiła się taka okazja, to dementuję.
Jakim szefem jest Zbigniew Jakubas? W każdej kwestii trzyma rękę na pulsie, czy raczej oddaje pole ludziom z doświadczeniem?
Odniosłem wrażenie, że to osoba, dla której pewne wartości są uniwersalne. Nie patrzy, czy to sport, czy biznes. Nie jest człowiekiem, który chce wszystkim rządzić sam. Pewne obszary oddaje ludziom, których zatrudnił i po prostu to kontroluje. Czuję, że nam zaufał i opiera się na naszym doświadczeniu, intuicji, umiejętnościach. Dla mnie to komfortowe miejsce do pracy.
Chciałbym mieć wyobrażenie, w jakim miejscu pod kątem finansowym jest Motor, więc spytam, czy warunki, jakie panu zaproponowano za pracę da się jakkolwiek porównać z tymi np. w Zagłębiu Lubin, czy postawiono sprawę jasno – będą awanse, to wtedy będą konkretne pieniądze?
Przede wszytskim od razu zaznaczę, że nigdy nie patrzyłem na pieniądze jako ten najważniejszy czynnik, czy w coś wchodzę, czy nie. Z mojej strony to bardziej chęć zrobienia czegoś dobrego i pozostawienia jakiegoś śladu po sobie. Jeśli chodzi o moje warunki finansowe, nie będę ukrywał, że one nie są takie, jakie miałem w Legii, czy nawet w Zagłębiu, ale mam nadzieję, że rozwijając Motor i dorzucając swoją cegiełkę do jego rozwoju, nie tylko ja, ale też inni pracownicy i piłkarze klubu będą zarabiać coraz więcej.
Wieczysta Kraków, która w warunkach niskiej polskiej ligi jest prawdziwym kolosem, nie kryje, że wizją jest sprowadzanie piłkarzy grających dwie-trzy ligi wyżej. Motor też ma ambicje do sięgania po zawodników Ekstraklasy?
Nie chciałbym nas szufladkować, że musimy brać piłkarzy z wyższych lig. Dla mnie priorytetem są zawodnicy, którzy podniosą poziom sportowy i mentalny, a to, czy będzie to zawodnik z Ekstraklasy, pierwszej, czy drugiej ligi, jest drugorzędne. Natomiast nie ukrywam, że aby rozszerzyć horyzonty naszych piłkarzy, potrzebni są w drużynie też i ludzie, którzy te wyższe ligi mają w CV. Chcemy stworzyć mieszankę doświadczenia, mądrości i dobrego poziomu.
Ofensywa transferowa ruszy już zimą?
Nie chcę robić nadziei, że przychodząc teraz do klubu, zmienimy jego oblicze w ciągu kilku miesięcy. Motor powinien na wielu poziomach funkcjonować inaczej, niż do tej pory, a czas w takim procesie jest istotny. Na niektóre rzeczy trzeba zmienić patrzenie. Denerwuje mnie np., gdy słyszę, że jeśli coś nam nie wyszło, tłumaczy się to hasłem, że jesteśmy beniaminkiem. Przecież my jesteśmy częścią tej ligi i nazywanie siebie w ten sposób to próba usprawiedliwiania się. Chciałbym, byśmy byli drużyną, która ma swój styl i która zawsze walczy o zwycięstwo, bez względu, kto jest przeciwnikiem.
Planujecie zagraniczny obóz zimowy?
Zastanawiamy się nad tym, ale prawdę mówiąc w obecnych warunkach łatwiej będzie znaleźć miejsce w Polsce. Tak więc nie wykluczamy, ale bliżej jesteśmy zostania w kraju.
Jak wygląda akademia albo generalnie wizja szkolenia w Motorze? Daje nadzieję, że będzie produkować wartościowych zawodników do pierwszego zespołu, czy póki co będziecie się opierać na transferach?
Jest plan rewitalizacji akademii. Musi powstać infrastuktura do “produkcji” dobrych piłkarzy. Chcemy, by chłopcy z Lublina mieli komfortowe miejsce, by się rozwijać i docelowo wzmacniać Motor. Na razie to melodia przyszłości, liczymy, że w ciągu roku-półtora uda się to zorganizować. Na dziś okazale wygląda stadion, natomiast jeśli chodzi o całą bazę… Trzeba czasami “sztukować”. Ale jesteśmy dobrej myśli. Plany, które ma Zbigniew Jakubas, są naprawdę bardzo perspektywiczne.
Komentarze