Mateusz Machaj na początku swojej przygody z gdańską Lechią uchodził za objawienie ligi. Młody zawodnik z wielkim potencjałem – tak mówiono o byłym rozgrywającym Chrobrego Głogów. Z czasem mocno jednak spuścił z tonu, by w Lechii zostać nawet odesłanym do zespołu rezerw… Dziś Machaj próbuje odbudować swoją karierę w Śląsku Wrocław.
Z nowym nabytkiem WKS-u rozmawialiśmy po pierwszym treningu Śląska pod wodzą nowego trenera – Tadeusza Pawłowskiego.
Jak pierwsze wrażenia z pobytu na Dolnym Śląsku?
Mateusz Machaj (Śląsk Wrocław): – Dobrze. To był mój pierwszy trening od blisko trzytygodniowej przerwy. Moja absencja wynikała z problemów z Achillesem, ale po zajęciach z drużyną wszystko wydaje się być w jak najlepszym stanie.
Czyli z nogą wszystko już w porządku?
– Nie odczuwam już żadnego bólu po urazie, wszystko jest na najlepszej drodze do odbudowania się we Wrocławiu. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i szybko zapomnę o kontuzji.
Twój transfer do Śląska miał dość niecodzienny przebieg. Liga już wystartowała, takie trochę last-minute…
– Dokładnie. Wróciłem w rodzinne strony i myślę, że to też pomoże mi w złapaniu jak najlepszej formy. Chcę pomóc też Śląskowi.
Wrocław to dobre miejsce, by odbudować się po ostatnich niepowodzeniach w Lechii?
– Mam taką nadzieję. Jak powiedziałem wcześniej – wróciłem blisko rodziny i mam nadzieję, że to mi pomoże.
W środę odbyliście pierwszy trening pod wodzą Tadeusza Pawłowskiego. Jak pierwsze odczucia? Pozytywne, negatywne?
– Nie bardzo miałem porównanie do Stanislava Levego, bo to był mój pierwszy trening w barwach Śląska. Nie mogę więc tego zbytnio ocenić.
Co nowy trener powiedział wam na pierwszej odprawie?
– Że musimy patrzeć przed siebie i że najważniejszy jest każdy kolejny mecz, nie warto oglądać się za siebie, na to co już było, a trzeba skupić się na tym, co będzie. I wziąć się wreszcie w garść.
Spodziewasz się gry już w niedzielę z Cracovią?
– Nie mam pojęcia. Jestem do dyspozycji trenera, a to on podejmuje kluczowe decyzje.
Twoja nominalna pozycja to środek pomocy, masz być zatem następcą Sebastiana Mili?
– To moja nominalna pozycja i na pewno będę walczył o miejsce w jedenastce. Po to tutaj przyszedłem.
Ostatnio “Milowy” jest w słabej formie…
– Ale wszyscy wiemy, jakim zawodnikiem jest Sebastian. Jest w Śląsku kluczową postacią i jest bardzo potrzebny drużynie. Jestem pewny, że niebawem przyjdzie mecz, w którym znów zagra bardzo dobrze.
Rozmawiał Przemysław Mamczak
Obserwuj @pmamczak
Komentarze