Jack Warner nigdy nie przebierał w środkach, by odnieść korzyść. Oszukiwał, przekupywał, wykorzystywał swoją pozycję. W ten sposób zgromadził miliony dolarów, a teraz, choć już dobiegł osiemdziesiątki, choć jest całkowicie skompromitowany i grozi mu ekstradycja do USA, wciąż walczy przed sądem i upomina się o sprawy biednych rodaków.
- Jack Warner ma karierę działacza i polityka już raczej za sobą, ale na Trynidadzie i Tobago wciąż o nim głośno
- Działacz, pomimo oskarżeń ze strony amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości, wciąż nie trafił do więzienia
- W grudniu ubiegłego roku dziennikarze ujawnili fakt, że Warner posunął się do nieczystych zagrywek, by pomóc swojemu ugrupowaniu w wyborczym zwycięstwie
- Warner walczy z CONCACAF o obiekt, który został zbudowany m.in. za pieniądze FIFA na jego ziemi
Układy
Jack Warner doskonale orientował się w meandrach polityki. Nie był może zbyt finezyjny w swoich wypowiedziach i machinacjach, ale zawsze wiedział, z kim trzymać, by zachować pozycję. A była ona, właśnie dzięki układom popartym wielkimi pieniędzmi, bardzo mocna. Co więcej, środowisko działaczy piłkarskich, w którym się obracał, niezbyt dokładnie patrzyło mu na ręce. Cóż, przecież niejeden z nich też kręcił swoje lody, więc lepiej było siedzieć cicho. A afery czy też aferki, które mimo wszystko co jakiś czas wypływały, nie miały aż takiej siły, by skruszyć beton. Szczęśliwa karta odwróciła się na dobre od Warnera dopiero w 2015 roku, gdy miał już 72 lata i za sobą ponad 4 dekady pracy w różnych strukturach piłkarskich.
Noc w areszcie
To był dokładnie 27 maja 2015 roku. Prokurator federalny Stanów Zjednoczonych postawił w stan oskarżenia 14 osób związanych z FIFA. Zarzucono im branie łapówek, wymuszanie haraczy, oszustwa i pranie brudnych pieniędzy. Wśród oskarżonych znalazł się były wiceprezydent FIFA Jack Warner. Oczywiście nie był jedynym wysoko postawionym oficjelem, któremu wtedy grunt zaczął palić się pod nogami. Jego los podzielił na przykład Jeffrey Webb, który po dymisji Warnera został jednym z zastępców Seppa Blattera w światowej federacji i szefem CONCACAF.
Warner sam oddał się w ręce policji. Trynidadzki sąd wyznaczył kaucję w wysokości 2,5 mln dolarów. Działacz nie miał problemów, by zorganizować tak duże pieniądze, ale nastąpiło jakieś opóźnienie i jedną noc spędził za kratami. Następnego dnia wrócił do domu, choć już bez paszportu, który zatrzymał sąd, i z obowiązkiem stawiania się na komisariacie policji 2 razy w tygodniu.
Łapówkę trzeba wyprać
Na Warnerze ciążyły bardzo poważne zarzuty. Najpierw miał wziąć łapówki od Marokańczyków w zamian za poparcie ich kandydatury do organizacji Mistrzostw Świata 1998 (ostatecznie turniej zorganizowała Francja). Potem zaś przyjął 10 mln dolarów od RPA, by wspomóc starania tego kraju o prawa do bycia gospodarzem mundialu w 2010 roku. Oficjalnie te pieniądze miały być wsparciem dla tzw. programu dziedzictwa diaspory karaibskiej. Przelewy trafiły na konta federacji CONCACAF kontrolowanej przez Warnera. A gdy już się tam znalazły, trzeba było je wyprać. Jak wykazało śledztwo BBC, duża część tych środków pokryła wydatki ówczesnego prezesa, np. na spłaty jego prywatnych kart kredytowych. Prawie połowę „przepuścił” przez konta lokalnej sieci supermarketów JTA.
Działacz, jak tylko wyszedł na wolność, natychmiast zaprzeczył, jakoby miał dopuścić się łapówkarstwa i prania brudnych pieniędzy. Amerykanie mieli rzecz jasna inne zdanie i wystąpili o ekstradycję 72-latka. Trynidadczykowi w oczy zajrzało widmo spędzenia nawet 20 lat w więzieniu federalnym.
Od tamtej pory minęło ponad 7 lat. Ale Warner do tej pory nie został wydany Wujowi Samowi. Ba, nawet u siebie nie siedzi w więzieniu. I toczy kolejne batalie prawne.
Odejście z FIFA
O Warnerze co jakiś czas robi się głośno. Na przykład w 2020 roku gdy ujawniono, że wziął 5 milionów dolarów łapówki od Rosjan za wsparcie ich oferty w procesie przyznawania praw do organizacji Mistrzostw Świata 2018. Działo się to w grudniu 2010 roku. Kilka miesięcy później Trynidadczyk przestał być wiceszefem FIFA, bo usiłował skorumpować delegatów CFU (Karaibskiego Związku Piłki Nożnej), by ci w wyborach na prezydenta FIFA głosowali na Mohameda Bin Hammama. Odszedł także ze stanowiska szefa CONCACAF.
Kariera polityczna
W tym czasie w najlepsze trwała kariera polityczna Jacka Warnera. W listopadzie 2007 roku w wyborach powszechnych został deputowanym do Izby Reprezentantów. Jego partia, Zjednoczony Kongres Narodowy (UNCA), zdobyła 15 z 41 miejsc w Czerwonym Domu (tak nazywa się siedziba parlamentu Trynidadu i Tobago).
Przez 3 lata Warner był w parlamentarnej mniejszości. Ale jego ambicje sięgały wyżej niż bycie szeregowym deputowanym. Gdy w kwietniu 2010 roku ówczesny premier Patrick Manning ogłosił przedterminowe wybory, sprytny Jack postanowił działać nieszablonowo i nieco poprawić wynik swojego ugrupowania. Jak zwykle okazał się skuteczny, bo tym razem UNCA sięgnął po 21 mandatów. Tekę premiera objęła Kamla Persad-Bissessar, a on sam, oprócz tego, że znów został deputowanym, zadowolił się stanowiskiem Ministra Pracy i Transportu. Jednym z jego najgłośniejszych postulatów było przywrócenie wykonywania kary śmierci w kraju (od 1999 roku ta kara nie jest wykonywana na Trynidadzie i Tobago).
Zmiana teki
Czy stracił urząd, gdy afera z próbą przekupstwa oficjeli ujrzała światło dzienne? Nie, choć Persad-Bissessar przekazała prokuratorowi generalnemu Trynidadu i Tobago taśmy wideo, na których uwieczniono, jak Warner mówi działaczom CFU, że powinni zdecydować, czy przyjąć „prezenty” w wysokości 40 tys. USD, i nakłania ich do głosowania na bin Hammama. Nie poniósł wtedy żadnych konsekwencji, a pół roku później zmienił resort. Premier mianowała go na stanowisko Ministra Bezpieczeństwa Narodowego.
Inżynieria wyborcza
Kampanię zaprojektowała firma SCL Group (firma matka słynnej Cambridge Analytica) założona w latach 90. przez Brytyjczyka Nigela Oakesa. Firma na swojej stronie internetowej, zamkniętej kilka lat temu, chwaliła się, że wpłynęła na wyniki wyborów w kilkudziesięciu krajach. Jak to robiła? W dużym skrócie: na różne sposoby zbierała dane o wyborcach, analizowała je, a następnie kierowała do ludzi określony przekaz (często podprogowy) mający wywołać konkretną reakcję.
„Do so!”
Głową przedsięwzięcia w Trynidadzie i Tobago był Sven Hughes. To on wymyślił hasło: „Do so!” (Zrób to!). Umieszczono je na billboardach i plakatach wraz z dwoma czarnymi skrzyżowanymi rękoma na żółtym tle. Hughes zainspirował się zachowaniem niejakiego Percy’ego Villafany, który w 2010 roku stanął przed ówczesnym premierem Patrickiem Manningiem (przeciwnikiem politycznym Warnera), skrzyżował ręce i nie pozwolił mu wejść na swoje podwórko.
Grafika miała sugerować młodym Afro-Trynidadczykom i Afro-Tobagończykom, by również symbolicznie skrzyżowali ręce i trzymali się z dala od polityki (w domyśle: by nie szli na wybory).
Dlaczego SCL wzięła na celownik akurat młodzież o afrykańskich korzeniach? Jak wynikało z badań, byli oni bowiem raczej niechętni ugrupowaniu Warnera. Zdecydowanie większe poparcie Kongres miał u młodych osób pochodzenia hinduskiego.
Dla lepszego zobrazowania ówczesnej sytuacji na wyspach dodajmy jeszcze, że ludzie pochodzenia afrykańskiego i hinduskiego to dwie największe grupy etniczne zamieszkujące Trynidad i Tobago. Każda z nich stanowi około 35% populacji.
Ekstradycja
Rewelacje OCCP to nie największe zmartwienie Jacka Warnera. Zapewne sen z powiek byłemu wiceprezydentowi FIFA spędza decyzja sądu, który odrzucił jego apelację w sprawie ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Oznacza to, że można staruszka aresztować, zapakować do samolotu i oddać w ręce amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. A tam niechybnie czeka go proces za przyjęcie 5 mln dolarów łapówki od Rosjan, a potem przypuszczalnie długi wyrok. Mając na uwadze jego wiek, byłaby to przejażdżka w jedną stronę. Pamiętajmy jednak, że Warner ma nadzwyczajne umiejętności unikania karzącej ręki wymiaru sprawiedliwości. A jakby na potwierdzenie tych słów można przytoczyć fakt, że od tamtej pory minęły już ponad 2 miesiące, a działacz wciąż jest w swoim kraju.
Roszczenia
Kto myśli, że Warner siedzi teraz na kanapie i czeka na to, co los mu przyniesie, jest w wielkim błędzie. 80-latek do września ubiegłego roku domagał się od federacji piłkarskiej w swojej ojczyźnie (TTFA) równowartości 3,3 milionów dolarów (najwięcej spośród wszystkich wierzycieli zadłużonego związku). Nie był jednak w stanie dostarczyć przekonujących dowodów, że cokolwiek mu się należy od TTFA i jego roszczenie zostało oddalone. Próbował się odwoływać, aż w końcu sam dał za wygraną i wycofał się.
Renraw – Warner
Przed Sądem Najwyższym Jack Warner walczy także o pewną nieruchomość, którą uważa za swoją własność. Mowa o wartym około 30 milionów dolarów Centrum Doskonałości im. Joao Havelange’a w Macoyi. To luksusowy kompleks obejmujący m.in. hotel, basen, ogród, teatr, salę bankietową i stadion na 6 tys. miejsc. Oficjalnie wybudowano go na potrzeby CONCACAF i karaibskiego futbolu. Warner niegdyś gościł tu oficjeli FIFA, Davida Beckhama, a nawet samego Nelsona Mandelę.
Ta sprawa ciągnie się za byłym wiceszefem FIFA od niemal 12 lat. Wyszła na jaw po tym, jak w 2011 roku stracił stanowiska we władzach federacji. Okazało się, że obiekt powstał na ziemi należącej do niego i jego rodzinnych firm. Co ciekawe, jedna z tych spółek nosiła nazwę Renraw Investments – Renraw to Warner pisane od tyłu.
Warner był na tyle obrotny, że uzyskiwał dla CONCACAF, której był wówczas szefem, dotacje na budowę Centrum od FIFA. A jednocześnie zataił przez nią fakt, iż obiekt powstaje na jego ziemi (istnieją podejrzenia, że zarówno światowa federacja, jak i inni działacze CONCACAF wiedzieli o tym, czyja to działka). Gdy już dowiedziały się o tym media, działacz nie zaprzeczał. Oświadczył wtedy, że kompleks był darem dla jego rodziny od samego Havelange’a, który piastował stanowisko prezydenta FIFA, gdy rozpoczęła się budowa obiektu.
CONCACAF nie zamierza odpuścić luksusowego kompleksu i obecnie trwa batalia sądowa z Warnerem. Wydaje się, że były wiceprezydent FIFA przegrywa ją. Federacja przeciwko niemu i jego dawnemu księgowemu złożyła pozew o wartości 37,8 mln dolarów tytułem sprzeniewierzenia funduszy. 80-latek i jego żona walczyli przed Sądem Najwyższym o oddalenie roszczenia. Jednak 5 grudnia ubiegłego roku sędzia nie przychylił się do wniosku i sprawa dalej może być procedowana. Kolejna runda już 2 lutego.
Ceny energii
Niespodziewanie kilka dni temu Warner upomniał się o sprawy uboższej części społeczeństwa Trynidadu i Tobago. Przybył bowiem do wspomnianego Centre of Excellence na konsultacje w sprawie proponowanych podwyżek cen energii. Powiedział między innymi, że nowe stawki „są nie do przyjęcia dla biednych ludzi”. Cóż… w ustach człowieka, który przez dekady oszukiwał i defraudował (sprzeniewierzył nawet środki dla ludzi poszkodowanych przez trzęsienie ziemi), takie słowa brzmią co najmniej dziwnie.
Komentarze