Transformacja Viniciusa względem poprzednich rozgrywek jest tak zaskakująca, bo pod wieloma względami patrzymy na zawodnika o całkowicie odmienionym układzie nerwowym. W ciągu kilku miesięcy Brazylijczyk zmienił się z irytującego, marnującego okazje młodziaka, w mentalnego weterana, zdolnego samemu pociągnąć zespół do zwycięstwa.
- Vinicius na początku listopada strzelił już tyle samo bramek w La Lidze, co w poprzednich trzech sezonach łącznie
- Brazylijczyk zdobywa znacznie więcej goli niż powinien, patrząc na wskaźnik xG (oczekiwanych bramek)
- W ten weekend poprowadził mocno rezerwowy zespół Królewskich do ważnego zwycięstwa
Vinicius – wielkie nadzieje w zderzeniu z irytującym początkiem europejskiej kariery
Pamiętam moment, gdy Real Madryt ogłosił transfer Viniciusa. Panowało wówczas przeświadczenie, że Królewscy nie mogą pozwolić sobie na przegapienie kolejnego Neymara. Florentino Perez był wyśmiewany, a internet zalewała fala memów o “Brazylijczyku, któremu udała się rabona”. Trudno było wówczas z tym polemizować. W 2018 roku prezes Królewskich zapłacił za dzieciaka z Flamengo 45 milionów euro. Rok później rozbił bank dla Rodrygo, a kolejne dwanaście miesięcy później zainwestował 30 milionów w Reiniera. Kariera dwóch ostatnich – a zwłaszcza Reiniera – nie rozwijają się według planu. Z drugiej strony, początki Viniciusa również nie zwiastowały obecnej eksplozji formy.
Bo przypomnijmy; wychowanek Flamengo dość długo był przetrzymywany wyłącznie w rezerwach madryckiego klubu. Gdy dostał szansę, każdy widział, że ma bezczelność i luz w dość prostym, w porównaniu do Ronaldinho czy Neymara, dryblingu. I to wszystko, przynajmniej z pozytywów. Pod bramką rywala Vinicius wyglądał, jakby miał dziesięć pomysłów naraz i zwykle decydował się na najgorsze rozwiązanie. Nie ma przypadku w tym, że w pierwszych trzech sezonach w stolicy Hiszpanii strzelił łącznie siedem bramek.
Obecnie ma na koncie tyle po jedenastu kolejkach.
Ancelotti odmienił Viniego w mniej niż pół roku
A przecież nie mówimy o zamierzchłej przeszłości! Jeszcze w zeszłym sezonie Vinicius był równie irytujący, co na samym początku swej europejskiej kariery. Media forsowały bramkę z El Clasico, gdy Toni Kroos musiał palcem wskazać mu, gdzie ma wbiec. Było to idealne podsumowanie “tamtego” Viniego: błyskotliwego, zdolnego do rzeczy dużych, ale bardzo nieregularnego i wymagającego stałej asysty. Jak to mówił Karim Benzema do Ferlanda Mendy’ego: bracie, on gra przeciwko nam.
Gdy podczas presezonu pojawiły się informacje, że Brazylijczyk haruje, by zrobić jak najlepsze wrażenie na Ancelottim, przyjąłem to z przymrużeniem oka. A jednak, zatrudnienie Włocha było dla 21-latka nowym otwarciem.
Vinicius w tym sezonie jest jednym z najbardziej zabójczych snajperów w La Lidze, jak i całej Europie. Jako się rzekło, strzelił siedem bramek w samej lidze, a według wskaźnika xG (bramek oczekiwanych), powinien mieć ich na koncie zaledwie cztery. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, postawa skrzydłowego prezentuje się jeszcze lepiej.
Vinicius oddaje średnio 1,3 strzału celnego na mecz, a pod względem dryblingu (średnio trzy na spotkanie) żaden z kolegów z drużyny nie znajduje się nawet blisko. Jednocześnie Brazylijczyk posyła 1,6 kluczowego podania w trakcie meczu, w czym lepszy w Realu Madryt jest jedynie Karim Benzema. 21-latek jako jedyny wywalczył też dla Królewskich rzut karny. Jego przemianę idealnie obrazują dwa gole zdobyte przez Los Blancos w starciu z Elche.
Przy pierwszym z nich Vinicius idealnie startuje do pięknej asysty Mariano Diaza, po czym bez zastanowienia uderza po ziemi, a bramkarz nie ma szans na interwencję.
Brazylijczyk jeszcze mocniej zaimponował przy drugim trafieniu, bo do trudności doszedł mu tłok i wychodzący bramkarz. Co robi 21-latek, nazywany do niedawna jeźdźcem bez głowy? Spokojnie przenosi piłkę “zewnętrzniakiem” nad golkiperem, zapewniając swej drużynie spokój.
Dodajmy do tego, że w tym sezonie Los Blancos mieli wielkie problemy z zespołami grającymi, jak Elche, a w dodatku Carlo Ancelotti postawił na mocno rezerwowy skład, w którym znaleźli się nawet Marcelo i Mariano Diaz. Vinicius w obecnym sezonie to już nie tylko sprinter i utalentowany drybler. To też snajper z krwi i kości, a wiele wskazuje na to, że również lider. Nic dziwnego, że Florentino Perez już pracuje nad nowym kontraktem, mającym wreszcie odpowiadać statusowi Viniciusa. Czyli statusu jednej z gwiazd zespołu.
Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.
Komentarze