Najważniejszy ligowy mecz w Hiszpanii nie zawiódł. Były bramki, pokazali się bohaterowie i z pewnością nie obserwowaliśmy tak jednostronnych starć, jak w niedalekiej przeszłości. A mimo tego rekordowo wypełnione Camp Nou wydało jednoznaczny wyrok na pewnego trenera, który od momentu przybycia do stolicy Katalonii musi mierzyć się z krytyką.
- Oczy kibiców hiszpańskiej La Ligi zwróciły się tego dnia na najważniejszy mecz w Hiszpanii: El Clasico
- Choć Barcelona zaprezentowała się znacznie lepiej niż można było spodziewać i tak przegrała. To czwarta kolejna porażka z Realem Madryt
- Camp Nou, jak i kibice po meczu dobitnie pokazali, co myślą o Ronaldzie Koemanie i części zawodników. Choć wyrok na Holendra zapadał już kilkukrotnie, jakakolwiek utrata punktów w najbliższych trzech meczach ma kosztować go głowę
Lepiej nie znaczy dobrze
Dla Ronalda Koemana niedzielne spotkanie było trzecim El Clasico w roli szkoleniowca Barcelony. Choć rezultat tego nie oddaje (poprzednie próby zakończyły się porażkami 1:3 i 1:2), spośród wszystkich tych starć, to najświeższe było z pewnością najlepsze w wykonaniu Blaugrany.
Duma Katalonii przez pierwsze 20 minut gasiła w zarodku wszelkie zalążki ofensywne Realu Madryt, a później stworzyła sobie kilka dogodnych okazji do wywalczenia choćby punktu. Debiutancką bramkę w nowych barwach strzelił Sergio Aguero, a Sergio Busquets przypominał siebie z najlepszych czasów. A mimo tego zespół przegrał czwarty ligowy Klasyk z rzędu. Zasłużenie, dodajmy.
Vinicius i Alaba kradną show
Bo pomimo wspomnianych zalet, Real Madryt jest obecnie drużyną lepszą. Znacznie bardziej świadomą swoich cech charakterystycznych, potrafiących wykorzystać indywidualności. Bo to przecież nie przypadek, że niemal po każdym odbiorze piłka natychmiastowo trafiała do Viniciusa, który kilkukrotnie wrzucił Oscara Minguezę na karuzelę. W efekcie Brazylijczyk świetnie rozpoczął akcję przy pierwszym trafieniu, by wspomnieć tylko o najbardziej wymiernych kwestiach.
W obronie, zaś, wyróżnił się David Alaba. Trudno się dziwić – debiut w Klasyku na pozycji środkowego obrońcy, a Austriak strzela gola po rajdzie spod własnej bramki, kończąc akcję atomowym strzałem godnym snajpera, który zauważył złe ustawienie Erica Garcii.
Po zmianie stron Carlo Ancelottiemu wystarczyło wycofanie swojej drużyny i czekanie na okazję do kontrataku. Barcelona nie potrafiła wówczas nic zdziałać. Ponownie w istotnym meczu irytował – poza sytuacją przy strzale Sergino Desta – Memphis Depay, a Ansu Fati był całkowicie niewidoczny. Choć kibice wciąż czekają na powrót Ousmane’a Dembele, sam Francuz nie będzie w stanie wnieść na tyle dynamiki i magii, by samodzielnie wygrywać mecze, nie mówiąc o trofeach. Sam Leo Messi nie podołał w tym aspekcie w zeszłym sezonie.
Camp Nou jednogłośne – fuera!
86 tysięcy kibiców zebranych na Camp Nou to obraz, który powinien dawać nadzieję, zwłaszcza w erze (post?)pandemicznej. Cóż, z pewnością nie dla Ronalda Koemana i Luuka de Jonga. Stadion zareagował jednogłośnym buczeniem, gdy były napastnik Sevilli pojawił się na murawie w końcówce meczu, a trener został zaatakowany przy opuszczaniu obiektu. To reakcja tyle niesmaczna, co – niestety – w jakimś stopniu zrozumiała. “Czas Ronalda Koemana na Camp Nou dobiega końca” – ile razy już o tym słyszeliśmy? Porażka w Klasyku ma jednak swoją wagę i jeżeli Holender straci punkty w którymkolwiek z najbliższych trzech meczów (przeciwko Rayo Vallecano, Deportivo Alaves oraz Dynamo Kijów), ma pożegnać się z posadą. Pytanie tylko, czy nowy, wybrany na łapu-capu trener odmieni mizerię, z jaką w niedzielę musiało mierzyć się kilkadziesiąt tysięcy kibiców na stadionie i miliony przed ekranami telewizorów?
Całość tekstu znajduje się na Primeradivision.pl. Tam wybrano dodatkowo Partidazo, evento, jugador oraz golazo minionej kolejki. Sprawdź aktualną tabelę La Liga.
Komentarze